Obudziły mnie śmiechy pochodzące w kuchni. Położyłam poduszkę na głowie, ale i tak wszystko wyraźnie słyszałam. To babcia miło sobie rozmawiała z Harrym. Wszystko pięknie tylko dlaczego muszą mnie budzić?
- Ciszej tam! - krzyknęłam zaspana.
- O nasza księżniczka się obudziła. A myślałem, że to ja długo śpię. - powiedział Harry wchodząc do salonu.
- Wiesz, jak się pół nocy nie spało to potem się śpi nie wiadomo ile. - uśmiechnęłam się do niego lekko.
- To coś ty robiła tyle czasu?
- Myślałam. Która godzina? - zapytałam przeciągając się i ziewając.
- Dochodzi dwunasta. - uśmiechnął się.
- Co? A o której mamy lot?
- O dwudziestej. - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To bardzo dobrze się składa. - wzięłam jego głowę w obie ręce. - Zwiedzimy Kraków. - uśmiechnęłam się i zeszłam z kanapy. Ubrałam się i posprzątałam w salonie.
- Naprawdę chce ci się tyle chodzić? - zapytał Harry.
- Tak. A tobie nie? - podniosłam jedną brew.
- No jak ty chcesz to ja nie zamierzam zostać w domu. Dobra chodźmy. - wyszliśmy z domu. Oczywiście ruszyliśmy najpierw na Wawel. Trochę nam się zeszło. Potem poszliśmy do Kościoła Mariackiego i pod rynek krakowski. Zrobiliśmy sobie przerwę dopiero siadając pod pomnikiem. Dziewczyny podchodziły do nas i prosiły Harrego o autografy i zdjęcia. Pytały też kiedy koncert w Polsce. W końcu mieliśmy chwilę luzu.
- Jak ty tak wytrzymujesz? Cały czas fani, fani i fani. Zgłupieć można. - uśmiechnął się lekko.
- Nie przeszkadzają mi. Gdyby nie oni, to co robię nie miałoby sensu.
- No tak racja. - uśmiechnęłam się.
- Ania?
- Słucham? - Harry ku mojemu zdziwieniu uklęknął przede mną.
- Ania ja wiem, że znamy się krótko. Wiem, że możesz mieć wątpliwości. Wiem, że ja jestem człowiekiem, z którym trudno wytrzymać, ale proszę cię. Dajmy sobie szansę. Ja dopiero tutaj w Polsce zrozumiałem co naprawdę do ciebie czuję. Ja cię kocham. To ty jesteś moją radością. Bez ciebie ja nie istnieję. Świat się dla mnie kończy gdy ciebie nie ma. Jestem głupi to fakt, ale za to cały twój. - łzy mi poleciały policzku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Harry, ja nie wiem czy...
- Czy co znowu? Mam ci udowodnić moje uczucia? Mam krzyczeć? Proszę bardzo! - wstał i pobiegł na środek rynku. - KOCHAM CIĘ ANIA! NIGDY NIE PRZESTANĘ. JESTEŚ NAJCUDOWNIEJSZĄ KOBIETĄ JAKĄ ZNAM! KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ I CHCĘ ŻEBY WIEDZIAŁ O TYM CAŁY ŚWIAT! - zaczęłam się śmiać przez łzy z tego wariata. Podbiegłam do niego i się przytuliłam.
- Nie wiem czy na ciebie zasługuję. To chciałam powiedzieć. - uśmiechnęłam się.
- Czyli, że?
- JA TEŻ CIĘ KOCHAM! - krzyknęłam głośno. Harry objął mnie w taki i pocałował. Poczułam się bezpiecznie i przyjemnie w jego ramionach. Usłyszałam jak wokół nas biją brawo. Ach ten Harry, teraz to dopiero będzie o tym głośno. Oderwaliśmy swoje ust od siebie i patrzyliśmy w oczy. Harry po chwili odwrócił się i podbiegł do pani sprzedającej kwiaty. Wziął bukiet czerwonych róż i zapłacił z napiwkiem. Znowu podbiegł do mnie i wręczył podarunek.
- Śliczne. - uśmiechnęłam się.
- Tak jak ty. - no tak, teraz będzie mi słodził na każdym kroku. Przyzwyczaję się.
- No to może daruję ci już te spacery i chodź do domu. - uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do mieszkania babci. Włożyłam kwiaty do wazonu. Moja babcia chyba bardziej się cieszyła ode mnie. Mówiła, że trafiłam na prawdziwego romantyka i mam o niego dbać, bo to złoty chłopak. Właściwie to miała rację. Chociaż nie jestem ciągle pewna czy nie pospieszyliśmy się. Wiemy o sobie już dużo, ale ja zawsze jestem ostrożna. Harry jest wspaniały to fakt no ale jeszcze nie dawno obiecywałam sobie, że mu się nie dam, a teraz jestem w nim po uszy zakochana. Ile dziewczyn na całym świecie chciałoby być na moim miejscu! Jestem ogromną szczęściarą.
*W Londynie*
Harry miał klucze do domu, więc chcieliśmy po cichu wejść. W domu jednak było słychać okropne krzyki. Harry wziął bagaże, a ja zamknęłam drzwi. To Paulina kłóciła się z Zaynem na górze. Naprawdę musiał nabroić bo słychać było jak by dostała furii. Weszliśmy do salonu gdzie siedziała reszta z grobowymi minami. Harry przywitał się z chłopakami, a ja usiadłam pomiędzy Patrycją i Liamem.
- Co się stało? - Zauważyłam, że Liam jest trochę zdenerwowany. Wiedziałam, że on nie chciał, żeby Paulina cierpiała przez kogokolwiek.
- Zayn wystawił Paulinę do wiatru. Trzy godziny na niego czekała, a ten nie przyszedł. Nawet nie raczył zadzwonić. A jak przyszła do domu to też go nie było aż do teraz. A jest już grubo po dwudziestej trzeciej. - powiedziała Patrycja. Nie dziwię się Paulinie. Ona zawsze była przewrażliwiona na punkcie zachowania swojego chłopaka, a takiego to nawet ja bym nie tolerowała. Słychać było ich rozmowy. Co ja mówię, jakie rozmowy! To krzyki były raczej.
- Mogłeś przynajmniej zadzwonić! - krzyczała.
- Mówię, że mi się telefon rozładował. Niestety w korku nie ma gniazdek elektrycznych.
- Nie wierzę, że siedziałeś siedem godzin w korku samochodowym! Wole chyba też nie wiedzieć gdzie byłeś. Z resztą stąd widzę i czuję jaki jesteś pijany!
- Nie piłem! Kochanie proszę...
- Nie dotykaj mnie! Znowu byłeś na jakieś imprezie z faneczkami prawda?
- No dobra byłem z fankami i co z tego! To ty jesteś chyba moją dziewczyną, to ciebie kocham!
- Ty skurwysynu! Kochasz mnie? To mi to do jasnej cholery pokaż! Jak na razie widzę, że ci tylko przeszkadzam w życiu. Jak tak ma być to ja nie chcę z tobą być Zayn, rozumiesz! Mam dość! - usłyszałam, że schodzą po schodach.
- Paulina kochanie proszę!
- Nie kochaniój mi tu! Idź do tych swoich fanek bo ja mam cię już dość, rozumiesz?! Możesz się cieszyć, bo wreszcie jesteś wolny i możesz robić co ci się żywnie podoba! - i wielki trzask drzwiami. Liam chciał już wstać i chyba biec za Paulą.
- Siedź. Ona musi pobyć teraz sama i to wszystko na spokojnie przemyśleć. - powiedziałam cicho. Zayn wszedł do salonu ze spuszczoną głową.
- Powiedźcie mi czy ja naprawdę sobie na to zasłużyłem? Przecież jej nie zdradzam ani nic. - na jego policzku zauważyłam łzę. Cholera no! Wiem, że oni się kochają i jest mi ich tak bardzo szkoda. Podeszłam i go mocno przytuliłam.
- Chodź na górę. Musisz się umyć i położyć, bo do trzeźwych to ty nie należysz. - Zaprowadziłam go do jego pokoju. Usiadł na swoim łóżku i patrzył w podłogę. - Zayn, umyj się i połóż. Jutro rano do ciebie przyjdę i porozmawiamy dobrze?
- Dobrze. - Wstał i wszedł do łazienki. Ja też wyszłam z jego pokoju i skierowałam się na dół. Wszyscy siedzieli na tych samych miejscach. Stanęłam w przejściu.
- Myje się. Liam możemy porozmawiać? - spojrzałam na chłopaka. Kiwnął głową na zgodę i podszedł do mnie. Weszliśmy do kuchni.
- Widziałam jak patrzysz na Zayna. Błagam cię nie zrób mu nic. - spojrzałam na niego z troską.
- Łatwo powiedzieć. Boże... Być takim debilem?
- Przestań. Głupi jest to prawda, ale widzisz, że się przejął. Kocha ją, a ona jego.
- Wiem i to mnie doprowadza do szału! - krzyknął. - Przepraszam, nie powinienem na ciebie krzyczeć.
- Jak ci lżej to krzycz. Posłuchaj, wiem, że jeszcze nie jestem psychologiem, ale chcę ci pomóc. Wiem, co czujesz i naprawdę przy mnie możesz się otworzyć. Ja cię nie wyśmieję, nie wygwizdam ani inne takie rzeczy. Takie rozmowy naprawdę mogą ci pomóc. - Lekko się uśmiechnął.
- Cieszę się, że kogoś tu obchodzę.
- Każdego tu obchodzisz!
- Wiesz co? Jesteś super. - uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. A teraz chodź, bo się zniecierpliwią. - wróciliśmy do salonu. Patrycja, Louis i Niall oglądali telewizję, a Harry siedział chyba na Twitterze. Jak weszliśmy spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Usiadłam obok Patrycji.
- Pati kochana. - powiedziałam w ojczystym języku tak cicho aby nie przeszkadzać chłopakom.
- Co jest?
- Jeśli Paulina nie wróci do jutra rana to musimy jej szukać.
- Wiem. Kurde, byli taką ładną parą.
- Myślę, że się pogodzą. - Hazza mi się przyglądał. Wysłałam mu promienny uśmiech i wróciłam do rozmowy.
- Zobaczymy. Jak tamten? - kiwnęła na Liama.
- Na razie dobrze. Staram się z nim jak najczęściej rozmawiać. Jak się otworzy to będzie mu łatwiej na to wszystko patrzeć i przezwyciężyć.
- No tak. Składasz tu papiery na studia?
- Tak. Upatrzyłam sobie nawet świetną uczelnie. W tym tygodniu pójdę jeszcze to wszystko pozałatwiać.
- To dobrze.
- A jak z tobą i Lou?
- Świetnie. W ogóle się nie kłócimy i wydaje mi się, - ściszyła jeszcze bardziej głos. - że kombinuje coś z pierścionkiem zaręczynowym.
- Ooo! Ja chcę być świadkową dobra?
- Jeszcze się nie oświadczył. - walnęła mnie lekko w ramię.
- Ale jak się oświadczy. A jak będą dzieci to chcę być chrzestną.
- Kobieto na jaką przyszłość ty patrzysz. Mam jeszcze czas na dzieci.
- Nie wątpię. Dobra ja idę spać. - dodałam jeszcze po angielsku do reszty. - dobranoc. - Ledwo wyszłam z salonu, a pojawił się obok mnie Harry.
- Wiesz co? - spojrzał na mnie.
- Co?
- Powytulałaś Zayna i Liama, a ja to od macochy?
- Skąd wiesz, że przytulałam Liama? - weszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego pytającym spojrzeniem.
- No może tak trochę podsłuchiwałem.
- O ty! Nie ufasz mi? - podniosłam jedną brew.
- Jasne, że ufam. Byłem ciekawy o czym wy tak często gadacie.
- No to już mniej więcej wiesz.
- Co nie znaczy, że coś zrozumiałem. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Bo ty chyba ogólnie mało rozumiesz.- wystawiłam mu język.
- O ty! - położył mnie i zaczął całować. Najpierw delikatnie, ale potem coraz mocniej. Bawiłam się przy tym jego lokami. Uwielbiałam je. Wzięłam rękę do tyłu i poczułam coś puchatego. Odskoczyłam momentalnie.
- Cholera co to ? - spojrzałam na Harrego. Zaczął się śmiać ze mnie.
- Spokojnie, to tylko Molly. - po łóżku zaczął chodzić kot. Harry wziął Molly na ręce i się uśmiechnął. - No Molly, nie ładnie tak straszyć. - spojrzał na mnie i chyba dostrzegł grymas na mojej twarzy. - Nie lubisz kotów, prawda?
- Bez obrazy kochanie i Molly, ale ja akurat jestem za psami. - uśmiechnęłam się krzywo. Podeszłam do Harrego i pocałowałam go w policzek. - Idę do siebie. Dobranoc Harry, Molly.
- Dobranoc. - wyszłam z pokoju Stylesa i weszłam do swojego. Położyłam się na łóżku i wyjęłam z pod poduszki zdjęcie Harrego. Ile to się dzisiaj stało? Aż chyba za dużo. Cieszę się jak głupia z związku z Harrym, ale jest mi też smutno z powodu kłótni Zayna i Pauliny. Mam nadzieję, że wrócą do siebie. Zobaczymy co los nam przyniesie.
***
No to tak, miałam dodać ten rozdział wczoraj, ale rodzice zgonili mnie z komputera ;/ Czy jest może ktoś z tej małej grupki, która czyta moje wypociny w szóstej klasie? Wczoraj dawano nam kody i mówili ile kto dostał punktów. Ja 35 :D JA KUJON xD Dobra, więc następny rozdział nie wiem kiedy będzie, myślę, że niedługo.
Dawaj jak najszybciej kolejny rozdział, bo mnie wciągnęło ; p
OdpowiedzUsuńTy mas obsesje na punkcie 69 -,-
OdpowiedzUsuń