piątek, 26 grudnia 2014

Epilog

Wszedłem do szpitalnej kaplicy i nie zwracając uwagi na ludzi, podszedłem pod sam ołtarz. Ukląkłem i chowając twarz w dłoniach zacząłem robić coś, czego nigdy nie robiłem - modliłem się. Jestem osobą niewierzącą, ale w tym momencie to jedyne co mogę zrobić. Tylko to przychodzi mi do głowy.
Moje dziecko żyje.
Pięć dni temu na świat przyszła najpiękniejsza mała istotka jaką ludzie widzieli. Ma jasne włosy po mamie i bardzo długie czarne rzęsy. Wczoraj pielęgniarka powiedziała, że moja córka jest do mnie podobna, ja jednak tego nie widzę. Mimo to jest śliczna. Tak, mam najśliczniejszą córkę na wszechświecie.
Natomiast z Anią jest coraz gorzej. W prawdzie przeżyła poród i zdaniem lekarzy to cud, że dała radę. Ja jednak nie nazwałbym tego cudem, ona jest po prostu silna i chce być z nami jak najdłużej. To jej waleczność, jestem tego pewny. I chociaż nie może już ruszać się z łóżka (ma sparaliżowaną lewą nogę) to nadal jest dawną Anią. Wciąż uśmiechniętą, lekko szaloną, inteligentną Anią.
I kochającą mnie tak mocno, że w czasie umierania martwi się o mnie a nie o siebie.
 - Co zamierzasz potem? - zapytała, przyglądając się uważnie śpiącej córeczce. Uśmiechnąłem się łagodnie.
 - Zamierzam być wzorowym ojcem.
 - A mężem? - nie odrywała wzroku od małej.
 - Nie zamierzam się żenić - powiedziałem po chwili zawahania. Ania spojrzała na mnie trochę zdziwiona, lecz przez dłuższą chwilę nic nie mówiła.
 - Powinieneś chociaż spróbować się zakochać.
 - Ja już jestem zakochany - uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem jej policzek.
 - Wiesz o co mi chodzi. Nie chcę abyś po mojej śmierci był sam.
 - Nie będę sam - zaprzeczyłem, ale ona nie dawała się przekonać.
 - Harry proszę.
Rozmawialiśmy tak przez ostatnie dni i Ania twardo upiera się, że muszę znaleźć sobie kobietę. Nie mam pojęcia jak jej to wybić z głowy. Na ten moment nie wyobrażam sobie siebie z kimś innym, ale ona twierdzi, że za kilka miesięcy nie będę miał z tym problemu. Jak ona może tak mówić?
Pokręciłem głową, nie chcąc już o tym myśleć. Nie dzisiaj, nie tutaj, nie w tej sekundzie. Teraz musi być idealnie. Wstałem i odkręciłem się do ludzi pousadzanych ciasno w małych ławkach. Znajdowała się tutaj spora część pacjentów i personal medycznego. Kaplica po prostu pękała w szach, tak jak zawsze chciała Ania. Spojrzałem na pierwszą ławkę, gdzie siedziała moja mama z ojczymem. Cała trójka wysyłała mi radosne uśmiechy, jednak w ich oczach widziałem smutek. Cierpią, ale co ja mam powiedzieć? Ja, Ania albo ojciec Ani? Przecież dopiero co odzyskał dziecko, a teraz znów je traci. Co z naszą córką? Nie będzie pamiętała swojej mamy, jej głosu, zapachu. Dla niej ona będzie tylko zdjęciami i opowieściami. Właśnie tego boję się najbardziej. Obawiam się, że za kilka lat ja też tak ją sobie będę kojarzył. Zapomnę o jej uśmiechu, nawykach, śmiechu a nawet krzyku. Nie chcę tego.
Nagle zobaczyłem ją. Siedziała na wózku inwalidzkim ubrana w prostą, ale ładną białą sukienkę. W ręku trzymała mały bukiet kwiatów, a na głowie miała welon o który też bardzo długo się kłóciliśmy. Ania uważała, że nie powinna go mieć, ponieważ welon symbolizuje czystość, a ona już nie jest dziewicą. W końcu jednak dała się przekonać. Zabrzmiał marsz weselny i ojciec Ani zaczął prowadzić wózek z moją ukochaną. Widziałem uśmiech na jej twarzy, przez co i moje kąciki ust powędrowały ku górze. Dzisiaj spełniają się nasze marzenia, będziemy małżeństwem. Kurwa my będziemy małżeństwem! Spojrzałem na swoją lewą stronę i zobaczyłem chłopaków ustawionych jeden obok drugiego. Nie mogłem wybrać jednego na mojego świadka, dlatego poprosiłem całą czwórkę. Ania miała podobny problem. Świadkuje jej Paulina, Perrie, Julia i Gemma. Patrycja zrezygnowała ze względu na swoje dzieci, które jak powiedziała są tak żywiołowe i niedobre po tatusiu, że jedynie ona zdoła je okiełznać. W sumie ma rację.
Ceremonia przebiegała bez żadnych komplikacji. Chyba, że mam liczyć ciągłe krzyki Jace'a i Grece, a potem niby ciche nagany Patrycji. Bardziej mnie to śmieszyło, niż złościło. Anię z resztą też.
Co zapamiętam z tej ceremonii? Radość Ani, która wypływała z niej litrami. To było chyba najlepsze co mogła mi dać przed swoją śmiercią. Świadomość, że spełniłem jej marzenie. To nie jest już Anna Kwiatkowska, tylko Styles. Moja żona.
- Możesz pocałować małżonkę. - Ksiądz uśmiechnął się łagodnie. Spojrzałem na Anię, która nieoczekiwanie podała Paulinie swój mały bukiet i ku zaskoczeniu wszystkich wstała. Szybko jednak straciła równowagę i już by upadła, ale w ostatniej chwili ją złapałem. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, po czym złączyłem nasze usta. Czułem, że Ania się uśmiecha, a po chwili słyszeliśmy jeszcze brawa. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na gości. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Cieszyli się razem z nami.
Pomogłem Ani usiąść z powrotem na wózek i chwilę potem ceremonia się zakończyła. Wtedy dopiero się zaczęło. Wszyscy rzucili się, aby złożyć nam życzenia i szczerze mówiąc nie wiedziałem kogo mam słuchać, bo kilka osób mówiło naraz. Bałem się, aby Ani nie zrobiło się słabo od tłumu, albo żeby nie rozbolała ją znów głowa. Jej bóle są tak mocne, że po podaniu końskich dawek leków Ania jest w stanie jedynie spać. Nie jest w ogóle świadoma tego, co się wokół niej dzieje.
Dostaliśmy dużo prezentów, głównie drobiazgów od pacjentów i lekarzy. Przyjaciele i rodzina nakupowała nam mnóstwo rzeczy dla naszej córeczki. Ania cieszyła się jak głupia, gdy dostała dziewiątą torbę z ubrankami dla małej.
- Będzie najlepiej ubraną dziewczynką w całym Londynie - śmiała się. W tamtym momencie obiecałem sobie, że właśnie tak będzie.
- Ania, ktoś chciał z tobą porozmawiać - powiedziała Perrie odciągając Anię na bok. Zaniepokoiło mnie to, więc nie odrywałem od nich wzroku. Nagle zobaczyłem kogoś, kogo widzieć nie chciałem. Obok Ani spostrzegłem Karolinę. Tak, tą Karoliną przez którą Zayn i Paulina się rozstali, która podrywała mnie i Nialla. Tak dokładnie tą samą. Przeprosiłem jakąś lekarkę i przeciskając się przez tłum. podszedłem do nich.
- O witaj Harry - powiedziała Karolina uśmiechając się.
- Cześć - prychnąłem obejmując Anią ramieniem.
- Miło cię widzieć - powiedziała Ania, a ja spojrzałem na nią jak na głupią. Zdecydowanie ,,miło'' to ostatnie co by mi przyszło do głowy myśląc o Karolinie.
- Przyniosłam wam coś - powiedziała, wręczając Ani pudełko. Szybko zareagowałem i oddałem jej prezent.
- Niczego od ciebie nie chcemy - syknąłem. W oddali zobaczyłem Malika, przyglądał nam się z uwagą. Nie dziwię mu się.
- No tak, rozumiem cię Harry - powiedziała bawiąc się końcówką kokardy na boku pudła -  I jestem wam winna przeprosiny oraz wyjaśnienia.
- Nic od ciebie nie chcemy, po prostu wyjdź - krzyknąłem , ale jej to w ogóle nie ruszyło.
- Zabawne, jesteście małżeństwem od niecałych dwudziestu minut, a ty już nie dajesz jej się wypowiedzieć - powiedziała patrząc na mnie gniewnie - Nie obraź się Harry, ale bardziej zależy mi na pogodzeniu się z moją jedyną siostrą, którą odzyskałam po wielu latach. Bądź więc tak uprzejmy i się nie wcinaj! - również krzyknęła.
- Posłuchaj, to że...
- Harry poczekaj - Ania złapała mnie za rękę, chcą uciszyć. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Ale ona ...
- Daj jej powiedzieć to co chce powiedzieć. To moja siostra.
Ania spojrzała na mnie w taki sposób, że nie mogłem odmówić. Na jej polecenie zawołałem również Zayna i Paulinę, którzy niechętnie przyszli. Kaplica opustoszała, wszyscy musieli wracać do swoich codziennych zajęć, a nasi najbliżsi poszli już do stołówki, gdzie jeden stół nam wypożyczono. Tak więc została tylko nasza piątka.
- Słuchamy - powiedziała Ania, patrząc na Karolinę. Ta nabrała powietrza w płuca i zaczęła mówić.
- To nie było tak, że zakochałam się w Zaynie i dlatego to zrobiłam. Nie jesteś w moim typie. Chodziło o coś innego, byłam spłukana, a odsetki od długów rosły. Wtedy poznałam Jenne. Odszukała mnie w pewnym interesie za który oferowała bardzo dużą sumę. Potrzebowałam kasy.
- Zaraz, kto to jest Jenna? - zapytała Paulina.
- Nie uwierzę, że jej nie znacie. Śledzi wasz każdy krok od zawsze, nie zdziwiłabym się, gdyby teraz była gdzieś w szpitalu. Taka wysoka blondynką, napompowana botoksem. Dziennikarka, która...
- Już ją sobie przypomniałem - powiedział Zayn krzywiąc się.
- No właśnie. Kontynuując, zaproponowała, że jeśli uwiodę któregoś z was zapłaci mi spore pieniądze no i odnajdę siostrę. Za każdego z was dała oddzielną cenę, najwięcej za Harry'ego, potem był Zayn, Niall, Louis i Liam. Chodziło o to, aby wam namieszać. Chciała mieć sensację, a ja się głupia zgodziłam. Podczas stosunku wszystko miałam nagrywać i faktycznie to zrobiłam.
- Nagrałaś nas?! - krzyknął Zayn.
- Ciszej, w kaplicy jesteś - uciszyła go - Tak, nagrałam. Spokojnie nie dałam jej tego. Gdybym to zrobiła byłbyś na wszystkich gazetach i portalach plotkarskich, jako największy kochanek showbiznesu.
- Dlaczego się powstrzymałaś? - zapytała Ania.
- Po tym jak mnie wyrzuciłaś, zrozumiałam co zrobiłam. Od razu poszłam do tej jędzy i rozwiązałam umowę, a płytę spaliłam.
- Mam jeszcze jedno pytanie - zaczęła Paulina - Za co te długi?
- Serio chcecie wiedzieć? - zapytała drapiąc się po karku - No dobra, jestem narkomanką. Potrzebowałam na prochy.
Opadła mi szczęka. Siostra mojej żony jest uzależniona od narkotyków. Tego nawet po niej się nie spodziewałem.
- Nadal bierzesz? - zapytała Ania.
- Wiem, że pewnie chciałabyś teraz użyć swoich psychologicznych mocy i mnie z tego wyleczyć, ale powiem tak. Przez sześć miesięcy byłam na odwyku i nic to nie dało, wystarczyło, że tylko wypuścili mnie z tego głupiego szpitala a pierwsze co zrobiłam to wzięłam amfe. Mnie nie da się wyleczyć.
Karolina odwróciła się do Zayna i Pauliny.
- Tobie też trochę dałam, bo w życiu byś ze mną nie poszedł - przyznała, patrząc smutno na Zayna - I tak potem cały czas myślałeś, że jestem Pauliną. Dopiero rano zorientowałeś się jak było naprawdę.
Stałem osłupiały. W życiu nie pomyślałbym, że to wszystko tak się potoczy.
- Rozwaliłaś nasz związek, żeby mieć jebane prochy? - zapytała Paulina. Na jej twarzy widać było narastający gniew.
- Poniekąd - przyznała Karolina wzruszając ramionami - Ale nie myślałam, że masz tak duże poczucie własnej wartości. Sądziłam, że jak zawsze obrazisz się na jakiś czas i w końcu mu wybaczysz, a ty znalazłaś sobie innego. A ty - spojrzała na Zayna - zupełnie mnie zaskoczyłeś. Po tak krótkim czasie związałeś się z inną, albo jest naprawdę świetną osobą, albo jest podstawiona a sądząc po twojej minie to to drugie.
Zayn był jeszcze bardziej zdezorientowany niż ja. Ta dziewczyna zachowuje się jak dr House w spódnicy, o ile to co mówi jest prawdą.
- No już idźcie, bo myślę, że macie dużo do wyjaśnienia - pogoniła i o dziwo oni faktycznie wyszli. Więc teraz została tylko nasza trójka, aż się boją co powie nam.
- Jak ogień i woda. - powiedziałem cicho. Karolina spojrzała na mnie pytająco - Mówię o was. Jesteście siostrami, ale zupełnie innymi.
- Masz rację - przyznała - Dlatego przyniosłam wam to, ja znam to na pamięć i narobiłam więcej kopii niż jesteście sobie w stanie wyobrazić.
Podała Ani pudełko i lekko się uśmiechnęła. Moja żona zdjęła wieko i zajrzała do środka. Po chwili zakryła twarz ręką i zaczęła wyciągać zawartość. Były to wycinki z różnych gazet o niej. Starsze, młodsze naprawdę różne. Zobaczyłem też małe białe śpioszki, które jak przypuszczam też były Ani. Po chwili Ania wyciągnęła z pudełka zdjęcie przedstawiające kobietę i mężczyznę trzymających dwójkę dzieci. To na pewno była ona z Karoliną.
- To jedyne nasze zdjęcie całą rodziną - przyznała Karolina - Potem nas rozdzielili.
Ania wytarła łzy z policzków. Widać było, że Karolinie naprawdę zależało na odnalezieniu siostry. Zbierała te gazety przez co najmniej dwanaście lat.
- Chodź tu - poprosiła Ania. Po chwili widziałem już jak obie tulą się do siebie - Dziękuję ci za to.
- To ja dziękuję - powiedziała Karolina, a ja chyba pierwszy raz usłyszałem taką szczerość w jej głosie. Później już tylko to było w nim słychać.

- Musimy jej w końcu wybrać imię - zadecydowała Ania. Spojrzałem na nią z uśmiechem.
- Jakieś propozycje? - zapytałem.
- Co powiesz na Sophie? Albo Elizabeth? Ewentualnie Robin?
- Robin mi się nie podoba, ale Sophie Elizabeth Styles brzmi bardzo ładnie - przyznałem siadając na kawałku jej łóżka. Odruchowo spojrzałem, czy nie ma na horyzoncie żadnej pielęgniarki bo zawsze na mnie krzyczą gdy to robię.  
- Czyli ustalone. Nasza córka to Sophie Elizabeth Styles - uśmiechnęła się szeroko - Kocham cię Harry.
Chwyciłem jej zimną dłoń. Od ślubu minął tydzień z każdym dniem jest coraz gorzej.
- Ja ciebie też.
Nachyliłem się i pocałowałem jej czoło, potem nos aż w końcu dotarłem do ust. Był to długi i namiętny pocałunek.
Nie wiedziałem wtedy, że także ostatni.
Ania umarła trzy dni później, osierocając Sophie Elizabeth oraz czyniąc mnie wdowcem. Długo nie mogłem się pozbierać. Nawet teraz po tych kilku latach nie mogę powiedzieć, że jestem w pełni tym starym Harrym, bo nie jestem. Coś we mnie umarło, a raczej ktoś.
Sophie często prosi, abym opowiedział jej o mamie. Robię to z ochotą, bo jest to okazja, aby wspomnienia we mnie odżyły. Przypominam sobie wszystko od początku, każdy szczegół. Dzięki temu moja córka dowiaduje się jak bardzo Ania była cudowna i ja wiem, że nigdy o tym nie zapomnę.



Ale to jeszcze nie koniec. To opowiadanie nie kończy się jedynie na losach Ani i Harryego. Jest przecież mnóstwo innych bohaterów. Zatem, muszę na wstępie powiedzieć, że One Direction się rozpadło. Chłopcy postanowili skupić się na rodzinach, jedynie Liam rozpoczął solową karierę. Niall ożenił się z Julią i na stałe zamieszkali w Irlandii. Louis w sumie doczekał się piątki dzieci Jace'a i Grece, Jack'a, Grega i najmłodszej córeczki Anne ( chyba wiecie na czyją cześć nadali jej to imię ). Patrycja została jednym z najlepszych prawników w Londynie i hobbistycznie pisze książki, które też odnoszą sukcesy. Karolina jeszcze raz poddała się terapii odwykowej, jednak jak sama mówi ,, To ni chuja, nic nie daje''. Mimo wciąż powtarza odwyk, w nadziei, że uda jej się wyjść z nałogu, aby jej zmarła siostra była z niej dumna. James ( jeśli jeszcze ktokolwiek go pamięta) po kilka pobiciach i napadach trafił na stałe do więzienia. A teraz chyba najbardziej pokręcona historia w dziejach. Jeśli chodzi o Paulinę i Zayna, a raczej Paulinę, Maćka, Zayna i Perrie to całość skończyła się w sumie szczęśliwie. Po wyznaniu Karoliny Paulina i Zayn długo rozmawiali, jednak oboje doszli do wniosku że nie ma sensu próbować jeszcze raz. Po jakimś czasie jednak Malik po pijaku wyznał Perrie prawdę, czyli powiedział, że jej nie kocha i nigdy nie kochał. Parrie odeszła, a ona pojechał do Polski chcąc walczyć o swoją prawdziwą ukochaną. Trochę się poobijali z Maćkiem i kiedy Paulina zdecydowała, że jednak wybiera Zayna, okazało się, że Perrie jest w ciąży. Paulina wyrzuciła Mulata z domu, nie chcą go znać, jednak on nie odpuszczał. Po pewnym czasie zdecydowali, że spróbują, ale od początku i bardzo powoli. Ich miłość kwitła, a na koniec okazało się, że to dziecko nie należy do Zayna. Obecnie Paulina i Malik są po ślubie i spodziewają się własnego dzidziusia.
Harry tak jak obiecał, był wzorowym ojcem. Całe życie poświęcił dla swojej córki i wychował ją na wspaniałą kobietę. Nigdy jednak ponownie się nie zakochał. Mimo wielu prób, nie potrafił już tego zrobić. Bo prawdziwie kocha się tylko raz w życiu.

**
Mam nadzieję, ze o nikim nie zapomniałam i że nie jest taki zły. Jutro poprawię błędy, a teraz dobranoc :*