wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 10

Obudziły mnie śmiechy pochodzące w kuchni. Położyłam poduszkę na głowie, ale i tak wszystko wyraźnie słyszałam. To babcia miło sobie rozmawiała z Harrym. Wszystko pięknie tylko dlaczego muszą mnie budzić?
- Ciszej tam! - krzyknęłam zaspana.
- O nasza księżniczka się obudziła. A myślałem, że to ja długo śpię. - powiedział Harry wchodząc do salonu.
- Wiesz, jak się pół nocy nie spało to potem się śpi nie wiadomo ile. - uśmiechnęłam się do niego lekko.
- To coś ty robiła tyle czasu?
- Myślałam. Która godzina? - zapytałam przeciągając się i ziewając.
- Dochodzi dwunasta. - uśmiechnął się.
- Co? A o której mamy lot?
- O dwudziestej. - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To bardzo dobrze się składa. - wzięłam jego głowę w obie ręce. - Zwiedzimy Kraków. - uśmiechnęłam się i zeszłam z kanapy. Ubrałam się i posprzątałam w salonie.
- Naprawdę chce ci się tyle chodzić? - zapytał Harry.
- Tak. A tobie nie? - podniosłam jedną brew.
- No jak ty chcesz to ja nie zamierzam zostać w domu. Dobra chodźmy. - wyszliśmy z domu. Oczywiście ruszyliśmy najpierw na Wawel. Trochę nam się zeszło. Potem poszliśmy do Kościoła Mariackiego i pod rynek krakowski. Zrobiliśmy sobie przerwę dopiero siadając pod pomnikiem. Dziewczyny podchodziły do nas i prosiły Harrego o autografy i zdjęcia. Pytały też kiedy koncert w Polsce. W końcu mieliśmy chwilę luzu.
- Jak ty tak wytrzymujesz? Cały czas fani, fani i fani. Zgłupieć można. - uśmiechnął się lekko.
- Nie przeszkadzają mi. Gdyby nie oni, to co robię nie miałoby sensu.
- No tak racja. - uśmiechnęłam się.
- Ania?
- Słucham? - Harry ku mojemu zdziwieniu uklęknął przede mną.
- Ania ja wiem, że znamy się krótko. Wiem, że możesz mieć wątpliwości. Wiem, że ja jestem człowiekiem, z którym trudno wytrzymać, ale proszę cię. Dajmy sobie szansę. Ja dopiero tutaj w Polsce zrozumiałem co naprawdę do ciebie czuję. Ja cię kocham. To ty jesteś moją radością. Bez ciebie ja nie istnieję. Świat się dla mnie kończy gdy ciebie nie ma. Jestem głupi to fakt, ale za to cały twój. - łzy mi poleciały policzku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Harry, ja nie wiem czy...
- Czy co znowu? Mam ci udowodnić moje uczucia? Mam krzyczeć? Proszę bardzo! - wstał i pobiegł na środek rynku. - KOCHAM CIĘ ANIA! NIGDY NIE PRZESTANĘ. JESTEŚ NAJCUDOWNIEJSZĄ KOBIETĄ JAKĄ ZNAM! KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ I CHCĘ ŻEBY WIEDZIAŁ O TYM CAŁY ŚWIAT! - zaczęłam się śmiać przez łzy z tego wariata. Podbiegłam do niego i się przytuliłam.
- Nie wiem czy na ciebie zasługuję. To chciałam powiedzieć. - uśmiechnęłam się.
- Czyli, że?
- JA TEŻ CIĘ KOCHAM! - krzyknęłam głośno. Harry objął mnie w taki i pocałował. Poczułam się bezpiecznie i przyjemnie w jego ramionach. Usłyszałam jak wokół nas biją brawo. Ach ten Harry, teraz to dopiero będzie o tym głośno. Oderwaliśmy swoje ust od siebie i patrzyliśmy w oczy. Harry po chwili odwrócił się i podbiegł do pani sprzedającej kwiaty. Wziął bukiet czerwonych róż i zapłacił z napiwkiem. Znowu podbiegł do mnie i wręczył podarunek.
- Śliczne. - uśmiechnęłam się.
- Tak jak ty. - no tak, teraz będzie mi słodził na każdym kroku. Przyzwyczaję się.
- No to może daruję ci już te spacery i chodź do domu. - uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do mieszkania babci. Włożyłam kwiaty do wazonu. Moja babcia chyba bardziej się cieszyła ode mnie. Mówiła, że trafiłam na prawdziwego romantyka i mam o niego dbać, bo to złoty chłopak. Właściwie to miała rację. Chociaż nie jestem ciągle pewna czy nie pospieszyliśmy się. Wiemy o sobie już dużo, ale ja zawsze jestem ostrożna. Harry jest wspaniały to fakt no ale jeszcze nie dawno obiecywałam sobie, że mu się nie dam, a teraz jestem w nim po uszy zakochana. Ile dziewczyn na całym świecie chciałoby być na moim miejscu! Jestem ogromną szczęściarą.
*W Londynie*
Harry miał klucze do domu, więc chcieliśmy po cichu wejść. W domu jednak było słychać okropne krzyki. Harry wziął bagaże, a ja zamknęłam drzwi. To Paulina kłóciła się z Zaynem na górze. Naprawdę musiał nabroić bo słychać było jak by dostała furii. Weszliśmy do salonu gdzie siedziała reszta z grobowymi minami. Harry przywitał się z chłopakami, a ja usiadłam pomiędzy Patrycją i Liamem.
- Co się stało? - Zauważyłam, że Liam jest trochę zdenerwowany. Wiedziałam, że on nie chciał, żeby Paulina cierpiała przez kogokolwiek.
- Zayn wystawił Paulinę do wiatru. Trzy godziny na niego czekała, a ten nie przyszedł. Nawet nie raczył zadzwonić. A jak przyszła do domu to też go nie było aż do teraz. A jest już grubo po dwudziestej trzeciej. - powiedziała Patrycja. Nie dziwię się Paulinie. Ona zawsze była przewrażliwiona na punkcie zachowania swojego chłopaka, a takiego to nawet ja bym nie tolerowała. Słychać było ich rozmowy. Co ja mówię, jakie rozmowy! To krzyki były raczej.
- Mogłeś przynajmniej zadzwonić! - krzyczała.
- Mówię, że mi się telefon rozładował. Niestety w korku nie ma gniazdek elektrycznych.
- Nie wierzę, że siedziałeś siedem godzin w korku samochodowym! Wole chyba też nie wiedzieć gdzie byłeś. Z resztą stąd widzę i czuję jaki jesteś pijany!
- Nie piłem! Kochanie proszę...
- Nie dotykaj mnie! Znowu byłeś na jakieś imprezie z faneczkami prawda?
- No dobra byłem z fankami i co z tego! To ty jesteś chyba moją dziewczyną, to ciebie kocham!
- Ty skurwysynu! Kochasz mnie? To mi to do jasnej cholery pokaż! Jak na razie widzę, że ci tylko przeszkadzam w życiu. Jak tak ma być to ja nie chcę z tobą być Zayn, rozumiesz! Mam dość! - usłyszałam, że schodzą po schodach.
- Paulina kochanie proszę!
- Nie kochaniój mi tu! Idź do tych swoich fanek bo ja mam cię już dość, rozumiesz?! Możesz się cieszyć, bo wreszcie jesteś wolny i możesz robić co ci się żywnie podoba! - i wielki trzask drzwiami. Liam chciał już wstać i chyba biec za Paulą.
- Siedź. Ona musi pobyć teraz sama i to wszystko na spokojnie przemyśleć. - powiedziałam cicho. Zayn wszedł do salonu ze spuszczoną głową.
- Powiedźcie mi czy ja naprawdę sobie na to zasłużyłem? Przecież jej nie zdradzam ani nic. - na jego policzku zauważyłam łzę. Cholera no! Wiem, że oni się kochają i jest mi ich tak bardzo szkoda. Podeszłam i go mocno przytuliłam.
- Chodź na górę. Musisz się umyć i położyć, bo do trzeźwych to ty nie należysz. - Zaprowadziłam go do jego pokoju. Usiadł na swoim łóżku i patrzył w podłogę. - Zayn, umyj się i połóż. Jutro rano do ciebie przyjdę i porozmawiamy dobrze?
- Dobrze. - Wstał i wszedł do łazienki. Ja też wyszłam z jego pokoju i skierowałam się na dół. Wszyscy siedzieli na tych samych miejscach. Stanęłam w przejściu.
- Myje się. Liam możemy porozmawiać? - spojrzałam na chłopaka. Kiwnął głową na zgodę i podszedł do mnie. Weszliśmy do kuchni.
- Widziałam jak patrzysz na Zayna. Błagam cię nie zrób mu nic. - spojrzałam na niego z troską.
- Łatwo powiedzieć. Boże... Być takim debilem?
- Przestań.  Głupi jest to prawda, ale widzisz, że się przejął. Kocha ją, a ona jego.
- Wiem i to mnie doprowadza do szału! - krzyknął. - Przepraszam, nie powinienem na ciebie krzyczeć.
- Jak ci lżej to krzycz. Posłuchaj, wiem, że jeszcze nie jestem psychologiem, ale chcę ci pomóc. Wiem, co czujesz i naprawdę przy mnie możesz się otworzyć. Ja cię nie wyśmieję, nie wygwizdam ani inne takie rzeczy. Takie rozmowy naprawdę mogą ci pomóc. - Lekko się uśmiechnął.
- Cieszę się, że kogoś tu obchodzę.
- Każdego tu obchodzisz!
- Wiesz co? Jesteś super. - uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. A teraz chodź, bo się zniecierpliwią. - wróciliśmy do salonu. Patrycja, Louis i Niall oglądali telewizję, a Harry siedział chyba na Twitterze. Jak weszliśmy spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Usiadłam obok Patrycji.
- Pati kochana. - powiedziałam w ojczystym języku tak cicho aby nie przeszkadzać chłopakom.
- Co jest?
- Jeśli Paulina nie wróci do jutra rana to musimy jej szukać.
- Wiem. Kurde, byli taką ładną parą.
- Myślę, że się pogodzą. - Hazza mi się przyglądał. Wysłałam mu promienny uśmiech i wróciłam do rozmowy.
- Zobaczymy. Jak tamten? - kiwnęła na Liama.
- Na razie dobrze. Staram się z nim jak najczęściej rozmawiać. Jak się otworzy to będzie mu łatwiej na to wszystko patrzeć i przezwyciężyć.
- No tak. Składasz tu papiery na studia?
- Tak. Upatrzyłam sobie nawet świetną uczelnie. W tym tygodniu pójdę jeszcze to wszystko pozałatwiać.
- To dobrze.
- A jak z tobą i Lou?
- Świetnie. W ogóle się nie kłócimy i wydaje mi się, - ściszyła jeszcze bardziej głos. - że kombinuje coś z pierścionkiem zaręczynowym.
- Ooo! Ja chcę być świadkową dobra?
- Jeszcze się nie oświadczył. - walnęła mnie lekko w ramię.
- Ale jak się oświadczy. A jak będą dzieci to chcę być chrzestną.
- Kobieto na jaką przyszłość ty patrzysz. Mam jeszcze czas na dzieci.
- Nie wątpię. Dobra ja idę spać. - dodałam jeszcze po angielsku do reszty. - dobranoc. - Ledwo wyszłam z salonu, a pojawił się obok mnie Harry.
- Wiesz co? - spojrzał na mnie.
- Co?
- Powytulałaś Zayna i Liama, a ja to od macochy?
- Skąd wiesz, że przytulałam Liama? - weszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego pytającym spojrzeniem.
- No może tak trochę podsłuchiwałem.
- O ty! Nie ufasz mi? - podniosłam jedną brew.
- Jasne, że ufam. Byłem ciekawy o czym wy tak często gadacie.
- No to już mniej więcej wiesz.
- Co nie znaczy, że coś zrozumiałem. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Bo ty chyba ogólnie mało rozumiesz.- wystawiłam mu język.
- O ty! - położył mnie i zaczął całować. Najpierw delikatnie, ale potem coraz mocniej. Bawiłam się przy tym jego lokami. Uwielbiałam je. Wzięłam rękę do tyłu i poczułam coś puchatego. Odskoczyłam momentalnie.
- Cholera co to ? - spojrzałam na Harrego. Zaczął się śmiać ze mnie.
- Spokojnie, to tylko Molly. - po łóżku zaczął chodzić kot. Harry wziął Molly na ręce i się uśmiechnął. - No Molly, nie ładnie tak straszyć. - spojrzał na mnie i chyba dostrzegł grymas na mojej twarzy. - Nie lubisz kotów, prawda?
- Bez obrazy kochanie i Molly, ale ja akurat jestem za psami. - uśmiechnęłam się krzywo. Podeszłam do Harrego i pocałowałam go w policzek. - Idę do siebie. Dobranoc Harry, Molly.
- Dobranoc. - wyszłam z pokoju Stylesa i weszłam do swojego. Położyłam się na łóżku i wyjęłam z pod poduszki zdjęcie Harrego. Ile to się dzisiaj stało? Aż chyba za dużo. Cieszę się jak głupia z związku z Harrym, ale jest mi też smutno z powodu kłótni Zayna i Pauliny. Mam nadzieję, że wrócą do siebie. Zobaczymy co los nam przyniesie.
***
No to tak, miałam dodać ten rozdział wczoraj, ale rodzice zgonili mnie z komputera ;/  Czy jest może ktoś z tej małej grupki, która czyta moje wypociny w szóstej klasie? Wczoraj dawano nam kody i mówili ile kto dostał punktów. Ja 35 :D JA KUJON xD Dobra, więc następny rozdział nie wiem kiedy będzie, myślę, że niedługo. 


Uwielbiam to zdjęcie <69

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 9

Podróż minęła nam przyjemnie. Wyszliśmy z pociągu i zamówiliśmy sobie taksówkę. Pojechaliśmy pod kamienice w której mieszkała babcia. Weszliśmy po schodach na drugie piętro. Zapukałam do drzwi i czekałam aż babcia otworzy. Spojrzałam na Harrego.
- Boisz się? - zapytałam.
- Trochę. Twoja babcia zna angielski?
- Zna. - w tym momencie babcia otworzyła. Zmieniła się trochę od naszego poprzedniego spotkania. Tak jakby trochę zmalała i włosy jej trochę posiwiały. Znaczy wiem, że farbuje włosy ale i tak gdzieniegdzie były siwe włosy.
- Wnusiu! Jak dobrze cię widzieć. A to pewnie twój chłopak! - przytuliła mnie mocno. Cały czas mówiła po polsku więc widziałam na twarzy Harrego, że nie wie o co chodzi.
- Babciu to jest Harry, jest anglikiem i nie rozumie polskiego. Nie jest moim...
- Och to żaden problem. Znam bardzo dobrze angielski ,więc się dogadamy synu. Wnusiu masz bardzo dobry gust. Takiego kawalera wypatrzeć! Proszę siadajcie! Mam nadzieję Harry, że lubisz sernik? Ania go ubóstwia! Zaraz przyniosę. - weszła do kuchni. Zaśmiałam się lekko i usiadłam z Harrym w jadalni. Nie rozumiał chyba za bardzo o co chodzi.
- Mówiłam. - uśmiechnęłam się do niego. - Moja babcia żyje w swoim świecie. Wymyśliła sobie, że pracuję w szpitalu jako chirurg. Teraz jest święcie przekonana, że jesteśmy parą. Ma różne wymysły.
- Ale to, że jesteśmy parą bardzo mi się podoba. - uśmiechnął się słodko. W tym momencie przyszła babcia z talerzem ciasta.
- No dzieci częstujcie się! Proszę bardzo. - postawiła talerz i usiadła na przeciwko mnie. Lubiłam sernik mojej babci więc nie dałam się prosić. Harry też wziął sobie kawałek. - No to synku powiedz coś o sobie. Masz pracę czy się uczysz?
- Pracuję proszę pani. - uśmiechnął się.
- Zaraz, zaraz. To nie ty jesteś piosenkarzem tego zespołu... No jak on się nazywał.
- One Direction. - uśmiechnął się Harry. Tu babcia mnie zaskoczyła. Nie myślałam, że pozna Stylesa.
- Właśnie! Czytałam o was w gazecie którą Ania kiedyś zostawiła. Wyglądasz na porządnego chłopaka.
- Dziękuję. - Dobrze, że babci się Harry spodobał.
- Tadziu popraw krawat bo wyglądasz jak nie powiem co! - powiedziała do pustego krzesła. Harry spojrzał na mnie pytająco.
- Później ci powiem. - szepnęłam mu do ucha.
- Zjedz coś może bo będziesz chudy jak patyk! - nadal mówiła do pustego miejsca.
- Babciu, daj może na razie dziadkowi spokój. Co tam u ciebie? - spojrzałam na nią z troską.
~Harry~
Zaczynam po woli rozumieć o co Ani chodziło z ,, inną''. Ona rozmawiała podejrzewam z mężem, który podejrzewam albo odszedł od niej albo umarł. No to faktycznie trochę dziwne. Ania pewnie już do tego przywykła co nie zmienia faktu, że się trochę wstydzi.
- A wiesz dziecko u mnie dobrze, chodzę do lekarza. No niestety serce nie sługa i wysiada w końcu. Jeszcze   ostatnio kręgosłup mnie strasznie boli. To naprawdę okropieństwo. Szczególnie jak trzeba robić wszystko samemu , bo nie którzy nie chcą pomóc. - tu znowu spojrzała na krzesło i przewróciła oczami. - No, ale tak to u mnie dobrze. Ostatnio miałam gości. - uśmiechnęła się promiennie.
- Naprawdę? Kogo? - Ania się zdziwiła.
- Twoi rodzice z rodzeństwem przyjechali. Naprawdę, Zuzia to takie rozkoszne dziecko. A te jej oczy to po prostu dwie perełki. - uśmiechnęła się. Usłyszałem ciche pociągnięcie nosem i spojrzałem na Ania. Płakała. Łzy leciały jej po twarzy jak krople deszczu po szybie.
- Przepraszam was na chwilę. - powiedziała i wyszła na balkon. Nie wiedziałem za bardzo co się stało.
- Idź do niej. - pani babcia spojrzała na mnie. Zrobiłem to co kazała. Ania stała przy poręczy i płacząc patrzyła na inne budynki.
- Wszystko dobrze? - zapytałem i przytuliłem ją lekko od tyłu.
- Tak. - powiedziała krótko.
- Na pewno? - Wziąłem pasmo jej włosów i delikatnie włożyłem za ucho.
- Tak. - poczułem, że nie ma sensu drążyć tego tematu, więc wypaliłem pierwsze co mi do głowy przyszło.
- Wiesz, cieszę się, że twoja babcia mnie polubiła. Mam nadzieję, że z twoimi rodzicami też pójdzie mi tak łatwo.
- Nie poznasz moich rodziców. - głos jej się łamał od płaczu.
- Dlaczego?
- Bo oni ... Oni nie żyją. - odwróciła się i spojrzała mi prosto w oczy. - Moi rodzice i rodzeństwo zginęło rok temu w wypadku samochodowym. A najgorsze, że to wszystko moja wina! - usiadła i uparła się o barierkę. Po chwili zrobiłem to samo.
- To na pewno nie była twoja wina. - Ania wytarła z policzków łzy.
- Gdy miałam siedem lat zaczęłam uczyć się grać na pianinie. Uczyłam się u jednego z najlepszych profesorów w Krakowie. Szło mi dobrze i szybko robiłam postępy. Wygrywałam jakieś małe konkursy ,co bardzo podobało się rodzicom. Jak miałam czternaście lat przeprowadziliśmy się do Warszawy. Tam miałam większe szanse na karierę, jak to mawiał tata. Zaczęłam wyrywać konkursy ogólnopolskie. W końcu razem z nową nauczycielką jeździłyśmy po różnych krajach. Z powodu braku czasu nie miałam chłopaka. Ponad rok temu miałam konkurs we Włoszech. Pojechałam tydzień przed, żeby w spokoju ćwiczyć. To i tak były wakacje. Rodzice mieli dojechać. W czasie konkursu patrzyłam na widownie ,ale ich nie widziałam. Trochę mnie to zmartwiło ,ale wygrałam. Cieszyłam się. Wróciłyśmy do hotelu z nauczycielką i tam była policja. Wtedy dowiedziałam się co się stało. Rozumiesz to! W czasie kiedy ja skakałam ze szczęścia ich z ciągali z asfaltu! Mój brat miał osiem lat, a siostra nie całe trzy! Teraz została mi tylko babcia. Rodzice oboje byli jedynakami, a drugiej babci nie znam,  bo tata dawno temu uciekł z domu. Jeśli babcia odejdzie to już naprawdę zostanę sama. - zaczęła jeszcze bardziej płakać. Mocno ją przytuliłem. Boże ile ona już przeszła. Utrata rodziny to chyba jedna z najgorszych rzeczy, która może człowieka spotkać. Nie wiedziałem co mogę jej powiedzieć. Pocałowałem ją w czoło.
- Harry?
- Tak?
- Dziękuję, że jesteś. - lekko się uśmiechnęła. Otarłem łzy z jej policzków i też się uśmiechnąłem.
- Nie masz za co dziękować.
- Chodźmy może już do środka, bo babcia zaraz się z dziadkiem pokłóci. - uśmiechnęła się. Zaśmiałem się cicho. Próbowała zakryć jak to wszystko ją boli. Nie chciałem drążyć tematu, więc bez słowa weszliśmy do środka.
- No dobrze dzieci. Jest już naprawdę późno ,więc ja się położę spać. Aniu kochanie macie cały gościnny do dyspozycji. - uśmiechnęła się i weszła do swoje pokoju.
- No więc co robimy? - zapytałem.
- Nie wiem, jak tobie ,ale mi się chce spać. - uśmiechnęła się do mnie. - Ty idź się umyj, a ja naszykuje spanie.
~Ania~
- No dobra, to zaraz przyjdę. - wyjął z bagażu rzeczy mu potrzebne i wszedł do łazienki. Walnęłam jeszcze cicho w jego drzwi i powiedziałam.
- Tylko się nie poślizgnij. - ledwo to powiedziałam i usłyszałam huk i głośne ,, Kur*a''. Zaśmiałam się i dodałam. - ostrzegałam. Weszłam do gościnnego i ładnie posłałam łóżko. Wzięłam z salonu walizkę Harrego i postawiłam obok łóżka. Potem wzięłam jedną poduszkę i koc i położyłam go na kanapie w salonie. Zapukałam do drzwi od łazienki.
- Długo jeszcze? - w tym momencie Harry otworzył drzwi. Znowu był w samych majtkach.
- Dupa mnie boli. - skrzywił się.
- O ty mój biedaku. - poczochrałam jego czuprynę i weszłam do łazienki. Umyłam się szybko. Wyszłam z kabiny prysznicowej i dokładnie wytarłam swoje ciało. Potem założyłam piżame i umyłam zęby. Wyszałam z łazienki i zapukałam do Harrego.
- I jak ? - zapytałam wchodząc do pokoju.
- Dla mnie spoko. Jaka ładna piżama - uśmiechnął się szeroko. Wiedziałam, że to powie.
- Dzięki. No dobra to śpij dobrze. - podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- A ty gdzie? Nie śpisz ze mną?
- Nie. Ja zajmuję kanapę. - uśmiechnęłam się. Stała już w drzwiach.
- Ale dlaczego? Mamy tu dużo miejsca.
- Bo my cały czas jesteśmy przyjaciółmi Harry. - uśmiechnęłam się. Zobaczyłam na jego twarzy poirytowanie. Zamknęłam drzwi i poszłam na kanapę. Jak ja lubię go denerwować i się z nim droczyć. Przykryłam się kocem i przytuliłam do poduszki. Ja dochodzę do wniosku, że uczucie do Harrego to nie jakieś dziecinne zadurzenie. To coś poważniejszego. Czyżby miłość? Czy to możliwe, że w tak krótkim czasie się zakochałam? I to na zabój. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz Harrego nie było obok mnie. On samym sobą wywołuje na mojej twarzy uśmiech, a w środku czuję coś ciepłego. Ja chyba naprawdę się w nim zakochałam. On jest chyba osobą, z którą chciałabym spędzić resztę życia.
***
No dobra, były trzy komentarze więc jest też kolejny rozdział. Na wasze życzenie daruję sobie chyba te szantaże. To nie w moim stylu. Mimo wszystko nadal bardzo proszę o komentarze :D

Rozdział 8

~Ania~
Spaliśmy wszyscy w moim mieszkaniu. Paulina, Zayn, Louis i Patrycja spali na moim dość dużym dwuosobowym łóżku. Chciałam oszczędzić Liamowi tego widoku, więc jemu dostała się kanapa . Niall dostał rozkładany fotel, a ja i Harry. No cóż, podłoga! Jemu to chyba wcale nie przeszkadzało. Pościeliłam nam w sypialni obok łóżka. Ja to momentalnie zasnęłam nie czekając, aż on wróci z łazienki. Jak się obudziłam to zobaczyłam, że Harry mnie przytula. Ja też się do niego tuliłam. To było całkiem miłe no ale przyjacielom chyba tak nie wypada. Wstałam po cichu. Tamci mieli lot w nocy więc już ich nie było. Weszłam do salonu. O jak miło. Liam i Niall kulturalnie po sobie posprzątali. Spojrzałam na zegarek. Było już po 9:00, więc w każdej chwili Harry może się obudzić. Postanowiłam zrobić mu śniadanie.Ubrałam się szybko i pobiegłam na dół do pobliskiego sklepu. Zrobiłam szybkie zakupy. Potem wróciłam na górę i zaniosłam siatki z zakupami do kuchni. Zajrzałam jeszcze do sypialni i zobaczyłam, że Harry cały czas śpi. Może powinnam go na łóżku jakoś położyć czy coś. No ale wtedy się obudzi i nie zdążę ze śniadaniem. A niech leży na tej podłodze, nic mu się nie stanie. Wróciłam do kuchni i zaczęłam gotowanie. Zrobiłam dwa omlety, jeden dla mnie drugi dla niego. Polałam je sosem waniliowym i czekoladowym. Na koniec poukładałam jeszcze pokrojone truskawki. Aż ślinka cieknie. Położyłam talerze na stole. Zrobiłam jeszcze kawę i postawiłam obok talerzy. Wyjęłam jeszcze dwa widelce i też położyłam przy talerzach. Czegoś mi jeszcze brakuje. Wiem! Poszłam do salonu i wyciągnęłam jedną, dużą świeczkę o zapachu lawendy. Wróciłam i postawiłam ją na środku stołu. Super, a gdzie ja posiałam zapalniczkę? Zaczęłam szukać po szufladach, ale nigdzie nie było. No cholera. Wzięłam stołek i stanęłam na nim aby dostać się do górnej szafki. No nareszcie znalazłam.
- Ej bo spadniesz. - ale się przestraszyłam!  Zakołysałam się na stołku, ale po chwili złapałam równowagę.
- Harry, jeszcze jedna taka akcja, a normalnie na zawał zejdę. - zeszłam z zapalniczką w ręku.
- Ja cię tylko chciałem ostrzec. Chciałem dobrze. - uśmiechnął się szeroko. Dopiero teraz zobaczyłam, że Styles jest w samych majtkach. No ale przecież spał w koszulce? Co on kombinuje? Chyba nie chce mnie na klatę uwodzić. Zaśmiałam się lekko pod nosem.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał.
- Z niczego, siadaj i zajadaj. - podeszłam i zapaliłam świeczkę, potem położyłam ją na blacie. Dosiadłam się do Harrego. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać.
- Pyszne. Dziękuję, że w ogóle zrobiłaś nam śniadanie. - uśmiechnął się.
- To nic takiego. Nie gotuję zbyt dobrze bo nigdy nie miałam takiej potrzeby. - uśmiechnęłam się.
- Nigdy nie gotowałaś dla swoich chłopaków? - zapytał obrzerając się jakby nie jadł z tydzień. Uśmiechnęłam się.
- Ostatniego chłopaka miałam w wieku czternastu lat. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - No naprawdę.
- No ale czy ja coś mówię. Tylko to trochę dziwne, że taka ślicznotka nie miała przez tyle czasu nikogo bliskiego.
- Było kilka chłopców, ale to nie były związki. Znaczy nie to żebym się nimi bawiła tylko nie skończyło się to związkiem. Niestety, nie łatwo było ze mną wytrzymać. - zrobiła krzywą minę. - Możemy zmienić temat?
- No dobra, no to... Emmm... Ślicznie wyglądasz! - roześmiałam się.
- Dziękuję. Skoro jedziemy dzisiaj do mojej babci to muszę jakoś wyglądać.- uśmiechnęłam się.
- A właśnie, kto prowadzi?
- Co prowadzi?
- No samochód.
- Ale my nie jedziemy samochodem. Ja nie mam auta. - uśmiechnęłam się tajemniczo.
- No nie mów, że autobusem będziemy tam jechać! - Harry otworzył szeroko oczy a w jego głosie słyszałam nadzieję.
- Nie jedziemy autobusem, bo przeraził by cię stan autobusów w Polsce. Jedziemy pociągiem, będzie szybciej i przyjemniej. - uśmiechnęłam się.
- No dobra, a o której mamy ten pociąg?
- O 16:00. - skończyliśmy już jeść tylko siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
- Czyli mamy sporo czasu dla siebie. - w jego oczach zobaczyłam coś dzikiego. Znowu mu coś chodzi po tej  główce.
- No nie zupełnie. Ubieraj się i idziemy. - Wstałam i wzięłam talerze.
- Ale gdzie?
- Jak to gdzie? Zwiedzać Warszawę! Ruszaj swój zacny tyłek i idziemy. - powkładałam już wszystko do zlewu, ale Harry nie ruszał się z miejsca. - No co jest?
- Chyba musisz mnie jakoś zachęcić. - uśmiechnął się. Przykucnęłam na przeciwko niego i spojrzałam w te piękne, zielone oczy.
- No wiesz jest sporo powodów dla których powinieneś pójść.
- Na przykład? - podniósł swoje brwi.
- Po pierwsze, może się czegoś nauczysz. Po drugie, jak nie chcesz to pójdę sama. A po trzecie, będzie tam bardzo dużo dziewczyn, które będziesz mógł podrywać. Wiesz mówią, że polki to jedne z najładniejszych kobiet świata.- Wstaliśmy i Harry przywarł mnie do blatu kuchennego.
- Po pierwsze ja się raczej niczego już nie nauczę. Po drugie nie chcę cię zostawiać bo dopiero od wczoraj się widzimy. A Po trzecie to ja nie chcę mieć innej dziewczyny tylko ciebie!- Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu na kanapę.
- Jeśli dobrze pamiętam to my byliśmy przyjaciółmi! - uśmiechnęłam się do niego. Uwielbiam się z nim droczyć.
- Z góry przepraszam. - nachylił się nade mną i lekko pocałował. Chciał chyba sprawdzić czy nie protestuję. Tak naprawdę to ja pragnęłam jego tak samo jak on mnie. Chociaż cały czas nie byłam pewna czy mogę mu do końca ufać. Niby jest taki kochany i w ogóle, no ale trochę się boję. Zaczął mnie całować trochę mocniej, ale nie zatracił czułości. Poczułam w brzuchu motyle, jak w czasie pierwszego pocałunku. To było takie miłe. Oderwaliśmy się od siebie. Właściwie to ja go od siebie odsunęłam. Chyba nie był zbyt zadowolony z tego powodu.
- Co za dużo to nie zdrowo, a teraz się ubieraj. - uśmiechnęłam się i weszłam do kuchni.
Zaczęłam zmywać naczynia i czekałam na Harrego. Gdy w końcu pojawił się już gotowy to wyszliśmy. Na początku wybraliśmy się do Zamku Królewskiego. Potem poszliśmy do Pałacu Kultury i Nauki. Harry szybko się zmęczył i chciał przerwę, więc poszliśmy na lody. Usiedliśmy na ławce i zajadając lody świderki o smaku czekoladowo śmietankowym, rozmawialiśmy.
- Gdzie teraz idziemy? - zapytał.
- Jeszcze tylko dwa miejsca. Pójdziemy do Centrum Nauki Kopernik i na starówkę. Więcej chyba dzisiaj nie zdążymy. - uśmiechnęłam się.
- Brudna to jesteś. - pokazał palcem na moją twarz.
- Gdzie?
- Tu. - przejechał palcem po moim lodzie i ubrudził mi nos.
- No ej! Ja chciałam to jeszcze jeść!
- No to smacznego. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Ja ci dam!- rozplaskałam mu loda na twarzy. Potem wzięłam jego z ręki, a mojego zgniecionego wręczyłam jemu. Uśmiechnęłam się.
- Smacznego. - potem doszliśmy już do rozejmu i zjedliśmy jego loda na spółkę. Tak trochę nie higienicznie no, ale trudno. Poszliśmy do Centrum Nauki Kopernik, podobało mu się tam. A ja się cieszyłam jego szczęściem. Później zrobiliśmy sobie wolny spacer po starówce. Oczywiście przez całą naszą wycieczkę nie obyło się bez fanek. Były różne. Jedne piszczały jak psychiczne inne pokazywały na nas palcami. Niektóre przechodziły i się uśmiechały, a niektóre podchodziły, prosiły o autografy, zdjęcia albo po prostu chciały rozmawiać. Na starówce Harry coś kombinował z rękami. Szliśmy obok  siebie i nasze dłonie były luźno zwieszone. Co chwile jednak czułam jak Harry o nią przeciera albo lekko chwyta. Tak jakby się bał, że mu coś zrobię. W końcu chwycił. Zauważyłam na jego twarzy uśmiech. Tak jak by był z siebie dumny.
- Harry, nie róbmy jeszcze scen publicznych. - momentalnie puścił moja rękę, a z jego twarzy zszedł ten piękny uśmiech. Poszliśmy do mieszkania po bagaże. Gdy weszliśmy do środka Harry runął na kanapę.
- Padam! - powiedział w poduszkę.
- Harry, nasiedzisz się w pociągu. Teraz chodź bo się spóźnimy!
- No dobra, już dobra. - wzięliśmy walizki i poszliśmy na miejsce. Jakąś godzinę później siedzieliśmy już obok siebie w pociągu. Chciało mi się strasznie śmiać bo dziewczyny w pociągu tylko wzdychały i przenikały go wzrokiem. Chyba bały się podejść bo zauważyły, że ja jestem z nim. Harry siedział zamyślony i patrzył w szybę.
- Stało się coś? - zapytałam uprzejmie. Spojrzał na mnie. Chyba mocno o czymś myślał.
- Nic. - jak ja nie lubię takiej odpowiedzi! Widzę, że go coś gryzie ale nie! Stuprocentowy facet. Nigdy nie powie co mu jest.
- No przecież widzę.
- Czemu jesteś taka...
- Jaka?
- Nieprzystępna. Przecież wiesz, że coś do ciebie czuję. Ty też do mnie coś czujesz. To dlaczego nie możemy spróbować. Co z tego, że znamy się niecałe dwa tygodnie. Uświadomisz mnie co jest prawdziwym powodem?
- Harry, tu nie chodzi o ciebie tylko...
- Jasne, nigdy nie chodzi o mnie. Dobra nie ważne. Nie było tematu. - z powrotem spojrzał w okno. Przysunęłam się do niego i nachyliłam aby szepnąć mu do ucha tak żeby tylko on słyszał.
- Tylko ja się boję. Udowodnij mi swoje uczucia to uwierz, będziesz mnie miał jeszcze dość. - uśmiechnęłam się lekko. Oparłam się o jego ramię. - Dobranoc. - zamknęłam oczy i w błyskawicznym tempie zasnęłam. Poczułam tylko jego rękę, która mnie obejmuje.
***
No heeej :D Uwaga, uwaga teraz bawimy się trochę inaczej. Biorę przykład z mojej kochanej przyjaciółki i będą szantaże. 3 KOMENTARZE= NOWY ROZDZIAŁ. Po prostu są już 603 wyświetlenia a komentarzy mało. A wydaje mi się, że trochę osób to czyta. Proszę was, komentarze naprawdę dają dużo motywację do pisania, bo wiem wtedy, że komuś do się podoba i ktoś na to czeka. 


czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 7

Odłożyłam prezent na blat i spojrzałam jeszcze raz na Harrego. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a wokół panowała nie zręczna cisza. Chyba trzeba ją przerwać.
- Ja to wszystko przemyślałam. Ja też coś do ciebie czuję. - uśmiechnął się szeroko. - Ale..
- Ale co? - trochę się chyba zdziwił. Nie ma tak łatwo!
- Harry, ile my się znamy? Cztery dni w Londynie i tutaj byłam tydzień czyli jedenaście dni. To jest dla mnie za szybko naprawdę. Jeśli ci naprawdę na mnie zależy to poczekaj trochę. - uśmiechnął się lekko.
- Chyba nie mam innego wyjścia. - złapał mnie za rękę. - Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
- Ale ja nie chcę się ciebie pozbywać. Jeszcze możesz mi się do czegoś przydać. - uśmiechnęłam się.
- Jakieś konkretne plany? - poruszył śmiesznie brwiami.
- Na pewno nie to o czym pomyślałeś.
- Ale ja nie pomyślałem o niczym złym.
- Jasne, jasne. Ja już wiem co ci się kręci po tej ślicznej główce. - Harry chwycił mnie w tali i się lekko przybliżył.
- Naprawdę? Wiesz, mam wrażenie, że znam cię od zawsze.
- To miłe, ale jeszcze dużo o mnie nie wiesz. - wyrwałam się z tych jego objęć i weszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizje. - Idziemy do nich czy zostajemy w domu?
- Oni i tak zaraz przyjdą. - wszedł do salonu i położył się na moim kolanach. Bawiłam się jego loczkami i oglądałam jakieś polskie seriale. Jemu, biedakowi musiało się nudzić bo nic nie rozumiał.
- Czyli na razie jesteśmy przyjaciółmi? - zapytał.
- Tacy trochę dziwni przyjaciele, ale chyba coś w tym stylu. Nudzi ci się trochę nie?
- Trochę bardzo. - przetarł oczy.
- To co chcesz robić? - uśmiechnął się łobuzersko. Podniósł się i zaczął mnie łaskotać.
- Przestań.... Harry proszę... Harry! - śmiałam się jak głupia.
- A co dostanę w zamian?
- Nic nie dostaniesz! Przestań proszę. - uratował mnie to, że potknął się o próg kanapy i poleciał na mnie. Podniósł się lekko i był nade mną.
- Śliczna jesteś. - uśmiechnął się.
- Nie podlizuj się tak. - otarłam lekko pięścią po jego klatce piersiowej. Czułam te jego wszystkie mięśnie. Cholera i weź tu się oprzyj takiemu przystojniakowi.
- Ja tylko fakty stwierdzam.
- Zejdź ze mnie, bo zaraz reszta przyjdzie i będą mieli dzikie myśli.
- A ładne proszę? - wyszczerzył ząbki.
- Kultury chcesz mnie nauczyć?
- Inaczej cię nie puszczę. Mi tak się bardzo podoba. - roześmiałam się.
- No dobra. Bardzo ładnie proszę abyś był tak wspaniały i ze mnie zszedł. - teraz ja szeroko się uśmiechnęłam.
- Ponieważ jestem tak wspaniały to się zgodzę. - zszedł ze mnie i usiadł obok.
- A jaki skromny przy okazji. - wystawiłam mu język.
- Mówiłaś coś? Oj chyba chcesz sobie jeszcze trochę pode mną  poleżeć.
- Obejdzie się. - wstałam i poszłam do kuchni.
- Jak jutro wylądujemy w Londynie to porywam cię na lody! Co ty na to?
- Z chęcią tylko jest jeden, tyci problem. - krzyczeliśmy tak do siebie przez ściany.
- Jaki?
- Ja nie wracam jeszcze z wami do Londynu. - usłyszałam trzask jakby spadł z łóżka. Po chwili był już w drzwiach prowadzących do kuchni.
- Dlaczego nie?
- Muszę jeszcze odwiedzić rodzinę. - uśmiechnęłam się lekko.
- Aaa do rodziców jedziesz? - na słowo ,, rodzice'' poczułam w środku jak by coś we mnie walnęło. Nagle wszystkie wspomnienia zaczęły wracać. Dziesiąte urodziny, wspólne wakacje, rodzeństwo, narodziny mojej siostry. To wszystko pamiętam, a te wspomnienia przynoszą mi tyle bólu.
- Nie, do babci. - akurat byłam tyłem do Harrego, więc nie widział mojego wyrazu twarzy. Kiedyś mu pewnie o tym opowiem.
- Mam pomysł! - powiedział tonem jakby Amerykę odkrył.
- Jaki?
- Znaczy to raczej propozycja nie do odrzucenia.
- No to co to za propozycja?
- Zostanę tu z tobą te kilka dni i razem pojedziemy do twojej babci? - uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Moja babcia jest... inna. - powiedziałam krótko.
- Ale ja chcę z tobą pojechać. A przy okazji trochę Polski zobaczę. A w jakim sensie inna?
- Zobaczysz. - w tym momencie usłyszałam straszne piski z klatki schodowej. Po chwili chłopaki z Patrycją i Pauliną przyszli do domu.
- Matko Święta! Nigdy więcej.- Powiedział Liam.
- Kur*a  ile ich tam jest? - powiedział Niall. Razem z Harrym wstałam i podeszliśmy do nich. Jak tylko ich zobaczyłam zaczęłam się śmiać. Wyglądali jakby z wojny wrócili. Mieli rozczochrane włosy, podarte ubrania i takie inne detale.
- Wiedziałem, że w Polsce jest dużo directioner, ale nie myślałem, że całe miasto!- powiedział Louis.
- One mi buta zabrały! - powiedział Zayn pokazując na nogi. Faktycznie jednego brakowało.
- A mi kurtkę zabrały! I koszulkę próbowały zdejmować. - oburzył się Niall.
- Wy to jeszcze macie dobrze! Mnie i Paulinę próbowały udusić!- Powiedziała Patrycja. Razem z Harrym dusiliśmy się ze śmiechu.
- A i pytały się też o ciebie stary. - powiedział Louis pokazując na Harrego.
- I co im powiedzieliście?
- Że jesteś z dziewczyną. Nie były za bardzo zadowolone z tego powodu. A właśnie, a wy to... - pokazywał palcem to na Harrego to na mnie.
- Przyjaciele. - powiedziałam. Miel trochę dziwne miny. Nawet nie wiem za bardzo jak to opisać. Chyba było to takie nie dowierzanie.
- Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dobrzy przyjaciele. - powiedział Harry biorąc mnie pod ramie. Zauważyłam, że puszcza oczko do reszty. Oni od razu się rozpromienili.
- A to ja już wiem jacy  przyjaciele. - uśmiechnęła się Paulina. Powiedziała to po polsku, więc chłopcy nie rozumieli.
- Po prostu nie chcę na razie się w to angażować. - odpowiedziałam jej również po polsku. Potem przeszłyśmy już na angielski.
- No dobra, idźcie się może przebrać. A ja spróbuje rozprawić się z fankami. - uśmiechnęłam się.
- Ania, właśnie idziesz na gotową śmierć. - powiedział Harry.
- Bez przesady. Po prostu nie wychylajcie się, żeby was nie zobaczyły. - uśmiechnęłam się. Na wszelki wypadek wzięłam komórkę. Jakby chciały mi coś zrobić to zawsze mogę na policje zadzwonić.
~Harry~
Ania wyszła. Na początku słychać było jeszcze straszne piski i krzyki, ale po chwili to ucichło. Żeby tylko Ani nic nie zrobiły. Nie wiadomo jakie są fanki. Wszedłem do salonu gdzie siedziała już reszta. Chłopaki się przebrali. Jakoś dziwnie na mnie patrzą.
- Wiesz, nie postarałeś się stary. - powiedział Zayn.
- O co ci chodzi?
- No tylko przyjaciółka? My chcieliśmy wrócić i wam gratulować, a tu co? - powiedział Niall. Uśmiechnąłem się. Idioci zawsze idiotami zostaną.
- Powiedziała, że za krótko się znamy. Ale pracuję nad tym. A właśnie! My jutro nie wracamy z wami do Londynu.
- Dlaczego? - zapytała tym razem Patrycja.- Ania chce jeszcze do babci jechać. Gdzie właściwie ta babcia mieszka?
- W Krakowie. - usłyszałem głos Ani. Stała wejściu z promiennym uśmiechem.
- Już? - zdziwili się wszyscy.
- Myślisz, że czemu ona chce na na psychologa iść? Już trochę się na tym zna. - uśmiechnęła się Paulina.
- Przeczytała więcej książek psychologicznych niż ja wszystkich w swoim życiu. - dopowiedziała Patrycja.
- A to ty jesteś na prawie. - wystawiła jej język.
- Ale tak naprawdę to co im powiedziałaś? - zapytałem się jej.
- Powiedziałam, że jeśli będą się zachowywać jak psychiczne fanki to raczej nie przyjedziecie już do Polski. A i jeszcze dodałam, że jeśli dadzą nam teraz spokój to namówię was na koncert w Polsce. - uśmiechnęła się słodko.
- Nie no ten koncert musi w końcu być. - powiedział Liam.
- No właśnie. Czekamy na to dość długo. - uśmiechnęła się Paulina.
- Pogadamy z ,, siłami wyższymi'' i zobaczymy co z tego wyjdzie. - powiedział Zayn.
- To co? Oglądamy jakiś film? - zaproponowała Ania.
- Jestem za!
***
Heej :D  Trochę mi się zeszło z tym rozdziałem i pewnie jeszcze dzisiaj bym go nie dodawała gdyby nie pośpieszanie mojej przyjaciółki. Wielkie dzięki. 

Pod tamtym postem nie było żadnego komentarza, jak nie będzie komentarzy to nie będę dodawać a moim przyjaciółką po prostu rozdziały będę przesyłała. Bloga się zlikwiduje bo jakoś nie widzę sensu pisania tego jeśli czytają to tylko dwie osoby ;/ 

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 6

~Harry~
Obudziłem się, ja wiem, gdzieś w południe. Nie spałem pół nocy bo myślałem co Ania może wymyślić. Wyszedłem z pokoju i w samych bokserkach wszedłem do salonu. Siedziała tam sama Paulina i czytała książkę. Odwróciłem się i poszedłem do kuchni. Wyjąłem sok i nalałem sobie do szklanki.
- Gdzie reszta? - krzyknąłem do niej.
- Chłopcy poszli porozdawać autografy, Patrycja jest u kosmetyczki, a Ania - spojrzała na zegarek.- właśnie ląduje w Polsce. -Na te słowa wyplułem cały sok, który miałem w buzi. To ona wyjechała?
- Dlaczego poleciała do Polski?
- Bo musiała załatwić tam parę spraw z mieszkaniem i takie tam inne bzdety. Spokojnie wróci za kilka dni. Właśnie! Mam do ciebie sprawę. - powiedziała i położyła książkę na stoliku.
- Jaką?
- Ogólnie to byś wiedział gdybyś królewiczu tak długo nie spał. - przewróciła oczami.
- Przejdziesz do rzeczy?
- No bo Ania ma za parę dni urodziny i mamy pomysł na prezent dla niej.
- Jaki?
- Posłuchaj...
~Ania~
_Dzień przed urodzinami_
Łażę po tej Warszawie ze słuchawkami w uszach. Oczywiście lecą z nich po kolei piosenki One Direction. Jakoś tak łatwiej mi myśleć przy głosie Harrego. Mijam co chwilę te same zakręty i ulice. Wiem, że tak naprawdę to zwiałam od Harrego, ale taki odpoczynek był mi potrzebny. Nie miałam chłopaka od czternastego roku życia i to trochę dziwne uczucie, od którego się odzwyczaiłam. Jeszcze Harrego znam naprawdę krótko i ja nawet nie wiem czy mu mogę ufać. Niby mówi mi, że coś do mnie czuje, ale to tylko słowa od człowieka, który miał tyle dziewczyn. Kurde sama już nie wiem. Przez to wszystko wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. - powiedziałam wyjmując słuchawki z uszu.
- Ania? Jak ja cię dawno nie widziałem. - uśmiechnął się do mnie. Wydawał mi się jakiś znajomy. Te oczy, włosy, uśmiech. Cholera znam go, ale nie pamiętam skąd. On chyba to zauważyła bo po chwili dodał.- Nie pamiętasz mnie?
- No nie za bardzo.
- No wiesz co? Przyjaciela z dzieciństwa nie pamiętać? No z kim wjechałaś traktorem dziadka do jeziora?
- Karol! - krzyknęłam i się przytuliłam. Zmienił się. Teraz to już mężczyzna był.
- Cieszę się, że mnie od razu poznałaś. - przewrócił oczami.
- No przepraszam, ale ja ostatnio chodzę z głową w chmurach. Mam pomysł. Chodźmy na kawę i opowiesz mi co tam u ciebie.- uśmiechnąłem się promiennie, a Karol pokiwał głową na zgodę. Poszliśmy do pobliskiej kawiarni i zamówiliśmy po kawie.
- No to opowiadaj jak ci się układa? Masz dziewczynę? - uśmiechnąłem się.
- Nie, mam żonę. - spojrzałam na niego z miną jak by palnął jakąś głupotę.
- I nie zaprosiłeś mnie na ślub!- zaśmiałam się. - Pochwal się, kto jest tą szczęściarą? Znam ją?
- Nie znasz, nazywa się Maja i jest z Łodzi.
- Gratuluję i życzę szczęścia. - poklepałam go po ramieniu i wzięłam łyka kawy.
- A ty? Masz chłopaka? - Momentalnie uśmiech zszedł mi z twarzy.
- Nie mam.
- Ej co to za mina? Chcesz o tym pogadać?
- Nie, nie chcę. Dobra, miło było cię znowu zobaczyć, ale ja lecę bo muszę się spakować jeszcze. - wstałam i zasunęłam krzesło.
- A dokąd się wybierasz?
- Kochany ja, Patrycja i Paulina podbijamy teraz Londyn. Przyjechałam tu tylko na kilka dni i pojutrze wracam.
- No to szczęścia życzę. Do zobaczenia. - pocałował mnie w policzek.
- Pa. - wyszłam z budynku z wielkim uśmiechem na twarzy. Poszłam już do domu. Weszłam do salonu i wzięłam telefon z półki, bo oczywiście zapomniałam go wziąć. Dzwoniła Patrycja. Jakoś nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Sama nie wiem czemu. Odłożyłam telefon i poszła do kuchni. Chciałam wyjąć szklankę z szafki, ale ja mądra ją upuściłam i potłukłam. Zaczęłam zbierać kawałki.
- Cholera. - rozcięłam sobie rękę. Krew zaczęła lecieć strumieniem. Pobiegłam do łazienki i zalałam ranę zimną wodą. Wyjęłam z szafki przy umywalce gaziki i bandaże po czym zrobiłam sobie opatrunek. Ale ja jestem sierotą. Wróciłam do kuchni i pozbierałam resztkę szkła. Potem poszłam do salonu. Podeszłam do szafki i wyjęła z niej butelkę wódki i kieliszek. Usiadłam na kanapie i nalałam sobie. Patrzyłam w kieliszek. Nie piłam tylko patrzyłam. Ja tak naprawdę to bardzo rzadko piję. Co mnie znowu wzięło?Wypiłam pierwszy, potem drugi, trzeci, czwarty i tak dalej aż zasnęłam. Obudziłam się na kanapie w salonie. Moja głowa! Ale mam kaca. O kurde. Wstałam i poszłam do kuchni. Nagle stanęłam jak słup.
- Czy ja mam już zwidy od tego alkoholu czy naprawdę One Direction stoi w mojej kuchni?- zaśmiałam się, ale po chwili przestałam bo moja głowa tego nie wytrzyma.
- Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam! Niech żyje nam! - chłopaki, Patrycja i Paulina zaśpiewali to bardzo głośno. To miło z ich strony, ale głowa to chyba zaraz mi wybuchnie.
- Kochani jesteście. - przytuliłam każdego po kolei aż doszłam do Harrego. Uśmiechał się promiennie i widać było te jego piękne dołeczki. Teraz jestem już pewna. Ja się w nim zakochałam. Przytuliłam się do niego. Czułam się przy nim jakoś tak bezpiecznie i bardzo przyjemnie. Oderwałam się od niego i spojrzałam na resztę. Wszyscy mieli uśmiechy na twarzach.
- Mamy jeszcze dla ciebie prezent. - Patrycja dała mi torebkę. Była dość ciężka, ciekawe co to?
- A co to jest? - zapytałam.
- Pieniądze na studia. - odpowiedziała Paulina.
- Nie no, nie mogę tego przyjąć. No co wy! - chciałam oddać im torebkę, ale nikt nie chciał jej wziąć.
- To jest prezent od naszej siódemki i nie przyjmujemy zwrotów. - uśmiechnął się Louis. O matko, moje marzenia się spełniają. Zawsze chciałam skończyć psychologie i zostać psychologiem. Oni wszyscy są wspaniali.
- A tak w ogóle to ty jutro z nami wracasz prawda? - zapytał Liam.
- A chcecie? - zapytałam. Zrobili zamyślone miny.
- No nie wiem. - uśmiechnął się Niall.
- Nie to nie. Mogę zostać w Polsce skoro mnie nie chcecie.
- Nie! - nagle wszyscy się odezwali. Zaśmiałam się lekko.
- No dobra to chcecie się czegoś napić? Czy może idziemy na miasto? - zapytałam.
- My pójdziemy coś zjeść, a ty musisz chyba poważnie z naszym loczkiem porozmawiać. - powiedziała Paulina. Wszyscy ją poparli tylko ja i Harry się nie odzywaliśmy. Wszyscy wyszli i zostałam z nim sama. Spojrzałam na niego i prawie utonęłam w tych jego pięknych oczach.
***
No nareszcie jest :D Wiem, że trochę nudny, ale jakoś tak wyszło. Obiecałam, że dodam najpóźniej w Poniedziałek i jest. Proszę was komentujcie, bo wezmę przykład z przyjaciółki i też będę robić szantaże! 

środa, 15 maja 2013

Rozdział 5

Była już noc. Siedziałem w swoim pokoju i za bardzo nie wiedziałem co robić. Cały czas myślę o Ani. Włączyłem laptopa i nie wiem czemu ale szukałem o niej wzmianek w internecie. Myślałem, że nic nie znajdę ale o dziwo to tego było całkiem dużo. Okazało się, że była w młodości wspaniałą pianistką. Rok temu nie wiadomo dlaczego przerwała karierę. Tylko dlaczego? Nie wiem czy ją o to zapytać bo to trochę już dziwne, że sprawdzam ją w necie. O boże! Jest artykuł gdzie piszą, że parę miesięcy temu chciała popełnić samobójstwo! Przecież ona nie jest typem samobójcy. Wyłączyłem urządzenie. Nie no to był szok. Wolę już więcej nie szukać. Zszedłem na dół i wszedłem do kuchni. Tam się znowu przestraszyłem bo przy stole siedziała Ania ze szklanką herbaty.
- No cześć marzycielu. - uśmiechnęła się. I ona miała być samobójczynią? Przecież to musiało być wymyślone. Dobra ja już muszę przestać o tym myśleć.
- Nie możesz zasnąć bez filiżanki herbaty? Zupełnie jak w ...
- Little Things. - uśmiechnęła się. - Dziewczyny śmiały się, że w tej piosence podajecie mój opis.
- Skoro tak, to mówisz pewnie przez sen tak? - podniosłem brew.
- Podobno tak.
- To wpadnę kiedyś posłuchać. - uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Chcesz mi się do pokoju włamywać? - zapytała lekko się śmiejąc.
- Nie włamywać, kulturalnie wejść i posiedzieć.
- Hmm. To może ja o jakimś alarmie pomyślę. - powiedziała udając zamyśloną. Wstała i włożyła filiżankę do zlewu.
- No mnie się boisz?- zaczęliśmy iść korytarzem.
- A naprawdę chcesz znać odpowiedź? - stanąłem w miejscu. Ania też stanęła i się do mnie odwróciła.
- Boisz się mnie? - zapytałem poważnie.
- Harry musimy o tym rozmawiać? - była trochę zmieszana.
- Odpowiedz. - byłem nie zwykle poważny. Ona chyba to zauważyła. Spojrzała w podłogę, chyba nie potrafiła spojrzeć mi w oczy.
- Tak, boję się.- powiedziała krótko i poszła, co ja mówię pobiegła do swojego pokoju. No kurde! Czemu do cholery ona się mnie boi? Przecież ja jej nic nie zrobiłem. Wszedłem do mojego pokoju. Muszę z nią porozmawiać. Ale to jutro. Położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem.
~Ania~
Obudziłam się na podłodze. Musiałam spaść w nocy z łóżka.Ubrałam się i po chwili do mojego pokoju wbiegły dziewczyny.
- Jak miło, że nie śpisz! - powiedziała Paulina.
- Jak miło, że pukacie. - powiedziałam ironicznie.
- Posłuchaj, chłopcy pojechali do wytwórni, więc mamy cały dzień dla siebie i idziemy na zakupy! - krzyknęła Patrycja. - Więc chodź szybko bo nam wszystko wykupią! - uśmiechnęłam się.
- A dacie łaskawie mi śniadanie zjeść? Tak się dziwnie składa, że jestem głodna.- uśmiechnęłam się do nich i szybko pobiegłam do kuchni. Na blacie stał talerz, na którym zostało parę kanapek. Zgaduję, że po chłopakach. Zjadłam parę. i byłam gotowa do wyjścia. Poszłyśmy do centrum handlowego. Szalałyśmy po wszystkich sklepach. Nakupowałyśmy się jak głupie. Nawet udało mi się uwolnić umysł od Harrego. Przynajmniej na trochę. Pod wieczór wróciłyśmy zmęczone do domu. Nie dość, że byłyśmy na zakupach to poszłyśmy jeszcze do kina i na kręgle. Zaszłyśmy też do pizzerii bo jeść trzeba. Gdy weszłyśmy do domu chłopcy już byli. Harry trochę dziwnie się na mnie patrzył. Chyba trochę go zraniłam tym, że się go boję. Weszłam do mojego pokoju i wrzuciłam, dosłownie wrzuciłam, torby do garderoby. Usiadłam na podłodze i oparłam się o łóżko. Kurde, czemu Harry tak zawrócił mi w głowie? Przecież to podrywacz. No niby był dla mnie miły, ale jednak cały czas mnie podrywa. Właściwie to źle mu powiedziałam. Ja nie boję się jego tylko tego, że się w nim zakocham. Boję się, że on zrobi coś przez co już nigdy o nim nie zapomnę. Boję się, że się mną zabawi i zostawi. No ale przecież mu tego nie powiem. Po chwili do mojego pokoju wbiegł Niall.
- Ej no puka się! - ten wrócił się, zamknął drzwi, zapukał i bez odpowiedzi wszedł do środka.
- Lepiej?
- O wiele, co jest? - zapytałam już trochę milej.
- Chodź na dół bo będziemy grać w butelkę. - powiedział, wziął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. Nawet nie miałam za bardzo nic do powiedzenia.
- Wszyscy?
-  Tak. - Czyli Harry też. Weszliśmy do salonu. Wszyscy już czekali. Usiadłam pomiędzy Pauliną, a Niallem i oczywiście centralnie na przeciwko mnie był Harry. Nasze spojrzenia się co chwile spotykały. On nie spuszczał ze mnie wzroku do początku zabawy.
- To ja zaczynam! - powiedziała Paulina. Zakręciła butelką i wypadło na Zayna.
- No kochanie, pytanie czy wyzwanie? - zapytała z uśmiechem. Wiem, że ta gra to jej żywioł. Oni chyba też się już o tym przekonali.
- Zrobię ci kochanie przyjemność i wybieram wyzwanie.- powiedział Zayn.
- No to się cieszę! Twoje zadanie jest takie. Masz w samych majtach wyjść na ulicę i głośno krzyknąć ,, Kocham Justina Biebera''. - wszyscy się śmieli. Nawet Zayn. Paulina miała świetne pomysły. Zayn rozebrał się i wyszedł na ulicę. Już samym wyglądam z ciągnął na siebie uwagę. Gdy wykrzyczał to co miał wykrzyczeć, ludzie patrzyli na niego jak na psychicznego. My się prawie dusiliśmy ze śmiechu. Potem kręcili następni i następni. Zadania nie które były śmieszne, a nie które dziwne.  W końcu kręcił Harry i wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie. - wiedziałam jakie zada mi pytanie, a nie chciałam tłumaczyć się przy reszcie.
- Wyzwanie. - powiedziałam krótko. Lekko się uśmiechnął.
- Pocałuj mnie. - spojrzałam na niego jak na głupka.
- W policzek? - zapytałam z nadzieją.
- Namiętnie w usta. - uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- A skończyć możesz jak doliczymy do dziesięciu. - uśmiechnął się Louis.
- No ale...- chciałam się jakoś wymigać.
- Nie ma ale! - powiedziała Patrycja. - chciałaś wyzwanie to masz.
- Ania to jest chyba najłatwiejsze wyzwanie jakie dzisiaj padło. I chyba najprzyjemniejsze. - powiedział Liam. Fajnie, że mam wsparcie przyjaciół. No trudno nie wymigam się. Podeszła do loczka i przy kucnęłam przy nim. Kurde denerwuję się jak głupia. Wzięłam jego głowę w ręce i zaczęłam się wolno przysuwać. Po chwili nasze usta się złączyły. Starałam się być delikatna. Zaczął odzajęmniać pocałunki. Poczułam, że chyba lekko się uśmiecha. Słyszałam jak z tyłu liczą i specjalnie przydłużają. Mi to nawet odpowiadało bo ten pocałunek był spaniały. Czułam przez chwilą jak by czas stanął. Nagle wróciła rzeczywistość gdy usłyszałam głośne dziesięć. Oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam mu w oczy.
- I co? Nadal się mnie boisz? - zapytał cicho. Chyba tylko ja to słyszałam. Wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam. Po chwili usłyszałam dźwięk klamki. Ktoś próbował wejść do pokoju.
- Ania otwórz. - Usłyszałam głos Harrego.
- Proszę idź. - na policzkach miałam już łzy.
- Chcę porozmawiać. - upierał się na swoim.
- O czym ?
- O nas. - wstałam i mówiłam do zamkniętych drzwi.
- Harry, nie ma żadnych nas. Jestem ja, jesteś ty.
- No to chcę porozmawiać o mnie i o tobie.
- Co ty we mnie widzisz? Mógłbyś mieć każdą, dlaczego akurat ja? - łzy płynęły mi coraz mocniej. Wiedziałam cholera, że coś głupiego zrobi! Całować mu się zachciało.
- Jesteś wyjątkowa, miła, mądra, piękna i inna niż wszystkie. Masz coś w sobie co po prostu mnie do ciebie ciągnie. - Mówił tak cicho i to wszystko wydawało się takie wiarygodne, ale ja oczywiście musiałam zobaczyć w tym coś złego.
- Wiesz dlaczego cię tak do mnie ciągnie? Dlaczego niby jestem inna? Bo nie daję ci się uwieść. Denerwuje cię to i dlatego to wszystko mówisz. - ledwo to powiedziałam. Już się krztusiłam od łez.
- Po pierwsze, proszę nie płacz. Po drugie, możesz otworzyć te cholerne drzwi bo chcę normalnie z tobą porozmawiać? - nie wiem czemu, ale przekręciłam klucz i go wpuściłam. Zamknęłam za nim drzwi żeby tamci nie słyszeli. - Teraz spójrz mi prosto w oczy. - Nie potrafiłam tego zrobić. Wiem, że wtedy albo jeszcze bardziej by mi odwaliło albo płakałabym się naprawdę najbardziej jak umiem. Zauważył to i jedną ręką ujął moją dłoń, a drugą podniósł mój podbródek do góry. Teraz już musiałam na niego patrzeć. - Obiecuję ci, że nigdy cię nie skrzywdzę. Naprawdę coś do ciebie czuję. - ja sama nie wiem czemu przytuliłam się do niego. Co ja znowu robię? On jakoś dziwnie na mnie wpływa.
- Harry, daj mi czas. Muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie. - oderwałam się od niego i usiadłam na łóżku. Podszedł jeszcze do mnie i dał mi buziaka w policzek po czym wyszedł. Tutaj to ja chyba nie wymyślę nic sensownego. Wstałam i zaczęłam pakować rzeczy do walizki.
***
No i jest 5 rozdział :D Dziękuję osobą które czytają i komentują moje wypociny. Niestety nowy rozdział będzie dopiero w Niedzielę albo w Poniedziałek bo jadę na wycieczkę i nie będę miała jak pisać ;/ Potem może wam to jakoś wynagrodzę ;D Tylko jeszcze wymyślę jak !

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 4

Obudziłam się po 11:00.Nie wiem czemu ale śnił mi się Harry. Nic takiego nie robiliśmy tylko cały czas 
widziałam jego twarz. To już było dziwne. Wstałam i zasłałam łóżko. Kurdę, spałam w ubraniu. Ale ja jestem głupia. Poszłam do garderoby i przebrałam się. Potem wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Tam oczywiście prawie się krztusiłam ze śmiechu bo na stole, blatach i podłodze siedzieli ledwo żywi przyjaciele.
- Główeczka boli? - zapytałam z łobuzerskim uśmiechem.
- Jeżeli przyszłaś nas wkurzać to lepiej idź do Harrego! - powiedziała Paulina.
- Dzięki za radę rudzielcu. - powiedziałam i wyszłam. Kurna przyjaciółka się znalazła. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Leciał jakiś nudny, hiszpański serial. Tam to się dopiero dzieje. Siedziałam oparta na łokciu i prawie zasypiałam.
- Możemy porozmawiać? - ale się wystraszyłam. Z nie wiadomo skąd nagle wyszedł Harry.
- Jeżeli chcesz rozmawiać tak jak wczoraj to sobie daruj. - przewróciłam oczami. - i odsuń się bo mi fascynujący serial zasłaniasz. - powiedziałam ziewając. Ale to wiarygodnie wyszło. Brawo Ania!
- Chciałem cię przeprosić. - usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego. Był niezwykle poważny. Jak nie on.
- Spoko. - spojrzałam z powrotem na ekran.
- Ale na prawdę ja nie powinienem...
- Spokojnie. Powiedziałam, że się nie gniewam. I nie przejmuj się tak bo na zawał mi tu zejdziesz. - uśmiechnęłam się promiennie. On zrobił to samo.
- Szkoda, że nie potrafię. - Udał smutnego.
- Znowu zaczynasz? - podniosłam jedną brew.
- No dobra, to może ja już będę siedział cicho. - uśmiechnął się.
- Nie każę ci się zamykać tylko nie gadać takich głupot.
- To nie głupoty.- słodko się uśmiechnął.
- Jasne. - wstałam i zobaczyłam, że wszyscy siedzieli w drzwiach i się przysłuchiwali. - A wam co?
- Nie nic. - wszyscy nagle się wycofali. Razem z Harrym się roześmialiśmy. Poszłam do mojego pokoju. Ledwo usiadłam na łóżku, a ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i je otworzyłam. Na progu stała Paulina. Chwilę stałyśmy w ciszy. - Przepraszam. - powiedziałyśmy równocześnie. Przytuliłyśmy się. Gdyby nie ona i Patrycja to nie wiem co bym ze sobą zrobiła.
- No, a teraz wbijaj się w kostium kąpielowy i do basenu!- uśmiechnęła się.
- To tu jest basen? - Nie zwiedziłam całego domu więc nie wiem.
- Jest na dworze. - no dobra, mogę się trochę popluskać.
- Będę za dziesięć minut. - przyjaciółka kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i pobiegła na dół. Zamknęłam drzwi i udałam się do garderoby. Znalazłam mój dwu częściowy strój kąpielowy i go założyłam. Założyłam jeszcze japonki i wyszłam. A teraz ciekawe jak dojść do tego basenu. Na moje szczęście w salonie była jeszcze Patrycja i razem z nią poszłam na miejsce. Rozmawiałyśmy sobie po polsku, bo po co chłopcy mają słuchać?
- A jak było wczoraj na tej imprezie? - zapytałam.
- Znaczy dla mnie i Louisa było super. Cały czas byliśmy razem i się dobrze bawiliśmy, ale jeśli chodzi o Paulinę i Zayna to chyba nie wszystko jest w porządku.- lekko się skrzywiła. Usiadłyśmy po jednej stronie basenu, po drugiej byli chłopcy z Pauliną. Rozmawiałyśmy tak cicho, że nie było szans, żeby nas słyszeli.
- Co masz na myśli?

- Zayn bardziej zajmował się fankami, które go rozpoznały niż nią. Na początku byli razem, a potem siedziała sama. I wyszło na to, że prawie całą imprezę spędziła z Liamem.

- Dlaczego akurat z Liamem?

- Ostatnio często mu się przyglądam.

- Ej dziewczyny chodźcie! - krzyknął Louis.

- Chwila! - odkrzyknęła Pati.

- Bo was do wody wrzucimy! - krzyknął Harry.

- Powodzenia! - krzyknęłam. - Kontynuuj. 

- No i ja mu się ostatnio uważnie przyglądam i wydaje mi się, że jemu się Paulina podoba. - zrobiłam duże oczy.

- Zakochał się w dziewczynie przyjaciela?

- No wiesz, nad uczuciami się nie panuje. - spojrzałam na basen. Siedzieli w nim Zayn, Paulina i Liam. Faktycznie bardzo jej się przyglądał. Po chwili ktoś mnie złapał od tyłu i wylądowałam w wodzie. Wynurzyłam się i zobaczyłam obok siebie Patrycję. Na brzegu stali za to uśmiechnięci Harry i Louis, tak jak by byli dumni ze swojego czynu.

- No i co tak się szczerzycie? Jak was kurde dorwę to te mordki nie będą już takie przystojne! - krzyknęłam. Tak na prawdę to śmiałam się razem z nimi. Po chwili jeszcze skoczyli do wody i nas ochlapali.
- Cholera. - powiedziałam cicho do siebie. Louis podszedł do Pati i ją pocałował. Nie wiem skąd przede mną znalazł się Harry. Uroczo wyglądał z mokrymi lokami. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Wiem, że ci się podobam, ale jak tak się we mnie wpatrujesz to czuję się trochę nie komfortowo.- uśmiechnął się loczek. Walnęłam go lekko w umięśnioną klatkę piersiową.

- Wydaje ci się. Po prostu stoisz mi przed twarzą więc tak jakoś wyszło. -uśmiechnęłam się lekko.


- Wmawiaj sobie to jak chcesz, ale ja wiem swoje.

- No chyba ja bardziej wiem co czuję.

- Jesteś zagubiona. A wszystko widać w twoich oczach. - powiedział i wyszedł z basenu. Stałam oparta o brzeg i zastawiałam się nad jego słowami. Może w tym trochę racji. Ja nie mogę przestać o nim myśleć. Co się ze mną dzieje?! Jeszcze wczoraj przyrzekałam sobie, że nic do niego nie poczuję, a teraz? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Liam. Właśnie wychodził z basenu i szedł w stronę domu. Już wiem dlaczego. Na leżakach Paulina całowała się z Zaynem. Wyszłam szybko z basenu i pobiegłam za Liamem.

- Liam poczekaj!

- Co jest? - zapytał trochę poirytowany. Ten widok pewnie nie źle go zdenerwował.

- Musimy porozmawiać. Chodź do domu. - weszliśmy do salonu.

- O czym chcesz rozmawiać?

- Wiem, że podoba ci się Paulina.- ten na te słowa lekko się zaśmiał i spojrzał w podłogę.

- A skąd? - zapytał poważnie i usiadł na kanapie.

- Patrycja się domyśliła. Z resztą to widać.

- Nie łatwo to ukryć. - kucnęłam przy nim.

- Wiem, ale ona jest z nim szczęśliwa. Nie możesz jej tego zabrać. - spojrzał na mnie jak na kretynkę.

- On na nią nie zasługuje! Cały czas ugania się za faneczkami i nie ma dla niej czasu. A ona cierpi. 

- Ale ona go kocha, a on kocha ją i to jest najważniejsze. Zayn w końcu zobaczy swój błąd. A ty obiecaj mi jedno.

- Co? 

- Nie zrobisz niczego głupiego i nie będziesz się wpychał w ich związek zrozumiano?

- Nie zrobiłbym jej tego. - boże jaki on jest przybity. Przytuliłam go lekko, chyba tylko to mogłam dla niego zrobić. Szkoda mi go było i to bardzo. W tym momencie przyszła reszta.

- Przeszkadzamy? - zapytał Niall. Widziałam jak wysyłali sobie porozumiewawcze spojrzenia. Kurde! Im to tylko jedno w głowie.

- Weźcie przestańcie. To już normalnie porozmawiać nie można? - spojrzałam na Patrycje. Zrozumiała o co chodzi. 

- Ona ma rację. Dobra Louis ja idę się ubrać. Ania idziesz?
 

- Tak, już idę. - odwróciłyśmy się plecami do reszty. 

- Ale nie musicie się przebierać. Tak wam bardzo ładnie! - krzyczeli jeszcze. Głupki. Weszłam z Patrycją do jej pokoju. Był bardzo duży i ładnie urządzony. Gdzieniegdzie widziałam też ubrania Louisa, ale to nic dziwnego. 

- I co? - zapytała.
 

- Powiedział, że nie będzie się wtrącał. 

- Czyli miałam rację. - uśmiechnęła się. 

- Masz oko. Dobra ja idę się ubrać. - wyszłam z jej pokoju i weszłam do swojego. 

~Harry~
Stałem z chłopakami w kuchni. Paulina tak jak Pati i Ania poszła się przebrać. Jestem cholernie ciekawy o czym Ania rozmawiała z Liamem. Nie to żebym był zazdrosny tylko ciekawy. Ania była piękna, mądra i taka inna. Umiała się śmiać i grała niedostępną. Nie była taka jak inne, że zaraz nogi im miękły jak przechodziłem. Ona miała swoje zasady. To mi imponowało. Znałem ją krótko, ale naprawdę mi się podobała. Nie jak dziewczyna na jedną noc tylko jak ktoś z kim mógłbym spędzić lata. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie walnięcie w głowę przez Zayna. 
- Powaliło was?! - krzyknąłem łapiąc się za biedną główkę.

- Gadamy do ciebie, a ty nic. Krzyczeliśmy ,, Harry, Harry'', a ty cały czas myślisz o ... - tu zrobił dziwny ruch brwiami.- Ani, zgadłem?


- A nawet jeśli to co? Zabronione? A w ogóle to ona jest u siebie? - bałem się trochę, że usłyszy tych kretynów. 

- Nie, wyszła zwiedzać Londyn.- powiedział Liam.

- Żegnała się nawet z tobą ale chyba nie słyszałeś. - powiedział Niall. 

- Super, teraz pomyśli, że ją olewam. - powiedziałem. 


- Śmiała się z ciebie, więc wątpię. - uśmiechnął się Louis. - Słuchaj stary. My tu wszyscy wiemy, że ona ci się podoba, ale jak jej coś zrobisz. - zagroził mi palcem. - to pożałujesz. 

- Dzięki przyjacielu. - powiedziałem sarkastycznie i wyszedłem z kuchni. Wszedłem do mojego pokoju i się ubrałem. Nie miałem nawet zamiaru ranić Ani. Z resztą my nawet nie jesteśmy razem, więc nie mam o czym myśleć. Zależy mi na niej jak jeszcze nigdy mi na dziewczynie nie zależało. Pierwszy raz coś takiego czuję i nawet za bardzo nie wiem co to jest. Wiem tylko, że muszę mieć 
Anię przy sobie. 
***
 
Heeejo :D Dziękuję za komentowanie ;P Jeśli chodzi o rozdział to moim zdaniem będą lepsze. Staram się pisać dłuższe rozdziały i myślę, że następne bardziej wydłużę tylko ten muszę już dodać bo parę osób mnie pośpiesza ;) CZYTAJCIE I KOMENTUJCIE :D

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 3

Obudziłam się prawie topiąc. Zaczęłam się po prostu wolno zsuwać i w pewnym momencie się obudziłam. Ale lodowata woda. Muszę tu już długo siedzieć. Wstałam i starannie się wytarłam. Nie wzięłam oczywiście świeżych ubrań więc owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Podeszłam do walizki i wybrałam. http://sphotos-a.xx.fbcdn.net/hphotos-ash4/p480x480/429653_526247167427042_2097284058_n.jpg .
Spojrzałam na zegarek, było już po siódmej wieczorem więc już pewne pojechali na tą całą imprezę. Wyszłam z pokoju. No tak, jak tu teraz trafić do kuchni? Zaczęłam sobie głośno nucić i podśpiewywać. Trochę się zejdzie zanim ja dojdę we właściwe miejsce. No dobra doszłam do salonu i obok jest kuchnia. Bingo! Mądra ja! Weszłam do środka i otworzyłam lodówkę. Co by tu zjeść? Może jogurt? Może być. Wzięłam jogurt truskawkowy, zamknęłam lodówkę i usiadłam na blacie. Po chwili do kuchni wszedł Harry. Szybko zeskoczyłam z blatu i prawie upuściłam pojemnik z jogurtem.
- Spokojnie, siedź sobie. - uśmiechnął się.
- Ty tutaj? Nie poszedłeś z nimi?
- Nie mam ochoty. - On nie ma ochoty ?! Faktycznie go nie znałam.
- Spoko. - wyrzuciłam opakowanie i wyszłam z kuchni.
- Chcesz ze mną obejrzeć jakiś film? - zawołał loczek. Odwróciłam się i zobaczyłam go na korytarzu.
- No nie wiem.- nie chcę z nim niczego robić. Chociaż może nic się nie stanie jak obejrzę z nim jeden film?
- No nie daj się prosić. Ja nie gryzę. - spojrzał na mnie w taki dziwny ale za razem piękny sposób.
- No dobra. W salonie?
- Tak, chodź.- weszliśmy do salonu i stanęliśmy przy wielkiej półce z filmami.
- To co oglądamy? - zapytałam. Na pewno nie chcę z nim oglądać żadnego romansidła bo jeszcze mu coś głupiego do głowy przyjdzie.
- Ty wybierz. - uśmiechnął się słodko. Zobaczyłam jego dołeczki. To takie śliczne. Anka! Ja nie mogę się w nim zakochać. Zawsze to uczucie przychodziło mi z wielkim trudem, a teraz co?
- To może ,, Piątek Trzynastego'' ? - wzięłam do ręki którąś część tego filmu. Oglądałam już to ale myślę że to będzie najlepsze rozwiązanie. Ani nie będzie jakiś miłosnych scen, przynajmniej za dużo. Ani nie będę się tak bać.
- No dobra. - Usiadłam na kanapie, a on uruchomił cały sprzęt. Po chwili przysiadł się do mnie i zaczęliśmy oglądać. Dobra to był jednak zły wybór bo bałam się jak cholera. Czy ja zawsze muszę się wczuwać w filmy? Wzięłam poduszkę i się do niej przytulałam. Widziałam, że loczek ma ze mnie niezły ubaw.
- Taka śmieszna jestem? - zapytałam z wyrzutem.
- Jak się boisz to możemy obejrzeć co innego. - uśmiechnął się.
- Ja się nie boję. - rzuciłam w niego poduszką.
- Naprawdę? O patrz! Pewnie zaraz znowu wyskoczy ten facet w masce. - spojrzałam na ekran i kurde miał rację.
- Dawaj mi szybko tą poduszkę! - krzyknęłam, a on się zaczął śmiać. Przewróciłam oczami i sama się podniosłam i ją wzięłam po czym wróciłam na miejsce. Nie patrzyłam na niego, udawałam obrażoną.
- No ale nie obrażaj się. - spojrzał na mnie.
- Ja się nie obrażam tylko oglądam film. - powiedziałam cały czas patrząc w ekran. Czułam na sobie jego wzrok. - A tak swoją drogą to pasowałbyś do tej aktorki. - uśmiechnęłam się do niego.
- Dlaczego?
- Oboje macie taką burzę loków na głowie i ładne... - w tym momencie urwałam. No przecież wyszłoby, że go podrywam!
- Co ładne?
- Nie, nic.
- No zaczęłaś to skończ. - uśmiechał się łobuzersko. Chyba lubił jak kobiety mu słodziły. Chociaż kto tego nie lubi? Hmm, zadaję zdecydowanie za dużo pytań. Ogólnie mam za długi jęzor.
- No oboje macie ładne oczy. - czułam, że zrobiłam się czerwona jak pomidor.
- Czyli według ciebie jestem przystojny? - no i weź tu rozmawiaj z takim człowiekiem. Wpadłam jak głupia.
- Według mnie to ty, Zayn, Louis, Liam i Naill jesteście bardzo przystojni. - uśmiechnęłam się. Cały czas czułam, że się rumienię.
- Aha, aha. Nie wykręcisz się tak łatwo. Spodobałem ci się prawda? - objął mnie ramieniem. Wiedziałam, że mu coś odwali ale nie myślałam, że tak szybko.
- Skąd takie spostrzeżenie? - zapytałam. Nasze twarze nagle były strasznie blisko siebie. Ej no co on kombinuje?
- Widzę jak na mnie patrzysz. Mogę ci zdradzić, że ty mi się bardzo spodobałaś. - Uśmiechnął się. Też się uśmiechnęłam do tego debila i powiedziałam mu prawie że w usta.
- To dzięki temu tekstowi wszystkie dziewczyny zaciągnąłeś do łóżka?- spojrzał na mnie zdziwiony. Wyrwałam się z jego objęć i zmierzałam do mojego pokoju.
- Ale Ania...
- Spadaj! - krzyknęłam łagodnie i poszłam dalej. Wiedziałam, że tak będzie. To jest właśnie ten Harry. Ledwo się poznaliśmy, a ten już chciał się całować i pewnie jeszcze do łóżka zaciągnąć. Dobra, nie chcę o nim na razie myśleć. Może zwiedzę dom? Jak się zgubię to zadzwonię albo zacznę się drzeć. Dobrze będzie. Ominęłam mój pokój i zaczęłam iść dalej. Na szczęście sypialnie innych były podpisane. Pewnie się mylili. Poszłam na drugie piętro i tam były już drzwi bez tabliczek. Otworzyłam pierwsze i zobaczyłam bibliotekę. Ogromną bibliotekę. Jeszcze były takie wygodne poduchy na podłodze. Już wiem co będę robić w wolnym czasie. Wyszłam i otworzyłam drzwi obok. Znalazłam się w siłowni. No tak, chłopaki ćwiczą żeby podobać się fankom. Było tu mnóstwo sprzętów i maszyn do ćwiczeń. A pod jedną ścianą jest automat z pepsi. Pewnie dostali za reklamę. Podeszłam i wzięłam jedną bo czym z puszką wyszłam z powrotem na korytarz. Poszłam na przeciwko do drzwi i w środku zobaczyłam różne instrumenty, porozwalane kartki w pięciolinię i  inne takie rzeczy. Podeszłam do fortepianu i usiadłam na stołku. Dawno nie grałam. Przycisnęłam jeden klawisz, potem drugi i po chwili zaczęłam grać piosenkę. Siedziałam tak chyba dość długo. Ale to uczucie było wspaniałe. Po takim czasie znowu to czuć. Wstałam od instrumentu i wyszłam na korytarz. Weszłam do ostatniego pomieszczenia. To chyba był składzik na różne rzeczy. Stały tam narty, stary telewizor, obrazy, wielka szafa, stoły, butka fotograficzna i nawet wózek dziecięcy. Dużo tam było tego. Podeszłam i usiadłam na podłodze. Otworzyłam jakieś pudełko. Było wypełnione po brzegi różnymi zdjęciami. Były to zdjęcia niemowlaka, dziecka, rodziców i dzieci, znowu ten sam chłopiec z dziewczynką, i znowu ten chłopiec. Uśmiechnęłam się lekko bo to były zdjęcia Harrego. Słodki był. A ta dziewczynka to pewnie Gemma. Było też jedno zdjęcie takie z nie dawna. Chyba z przed roku albo nawet mniej. Nie wiem dlaczego ale wzięłam je i włożyłam do kieszeni. Zamknęłam pudełko i wyszłam z pokoju. Dobra kawałek domu zwiedziłam. Może jutro zwiedzę resztę. Weszłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi. Usiadłam przy biurku i wyjęłam zdjęcie. Położyłam je i wpatrywałam się bez celu. Co on ma w sobie, że ja się nim tak przejmuję? Nie lubię go i kropka. Poznałam go dopiero dzisiaj, ale czuję, że coś mnie to tego głupka ciągnie. Wolę się chyba nie zastanawiać co. Wstałam i położyłam się na łóżku. Zdjęcie położyłam pod poduszką. Po chwili zasnęłam.
***
Heeeej :D Szczerze to nie wiem kiedy teraz będzie kolejny rozdział, ale myślę, że niedługo. Chcę bardzo podziękować moim przyjaciółkom +Zygfryda Pyzia  i +patricia w za pomoc przy blogu :) Wiem, że zawsze mogę na was liczyć i za to wam dziękuję :** Na koniec powtórzę moją prośbę, komentujcie proszę.  PRZECZYTAŁEŚ - SKOMENTUJ. Łatwa czynność i zajmie ci chwilę. Z góry dziękuję ;) 

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 2

- I nawet nie próbuj wykręcać się pracą! My już sobie pogadamy z tą jędzą. - powiedziała Patrycja. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie musicie, dzisiaj mnie zwolniła. - opowiedziałam im całą historię. Były oburzone, ale ja tam się cały czas cieszyłam, że stąd wyjeżdżam! Znowu będziemy we trzy.
- Dobrze zrobiłaś! Ja bym temu dupkowi jeszcze w ryj dała! - powiedziała Paulina. Roześmiałam się.
- Ej dziewczyny, może zacznijmy ją pakować bo za dwie godziny mamy być na lotnisku. - powiedziała Patrycja. Jak powiedziała tak i zrobiłyśmy. Spakowałyśmy mnie i poszłyśmy na lotnisko. Postanowiłam na razie nie sprzedawać mieszkania bo nie wiadomo jak w Londynie się potoczy.
_ W Londynie_
Stałyśmy przed lotniskiem w Londynie. To miasto było inne niż Warszawa. Przede wszystkim żywsze, a nie takie szare i nudne.
- To co? Z buta lecimy? - zapytałam przyjaciółki.
- No co ty? Zadzwoniłam już po chłopców. - uśmiechnęła się Paulina.
- Jakich chłopców?
- No One Direction.- powiedziała Patrycja. A no tak. Chłopaki wydawali się spoko z mediów i skoro dziewczyny ich polubiły to musieli być przyzwoici.
- Przyjadą całą piątką? - nie przepadałam za jednym. A dokładniej Harrym. Denerwował mnie swoim zachowaniem. Myśli, że mógłby mieć każdą ale nie. Ja jestem wyjątkiem! Specjalnie zrobię mu na złość i się nie dam. Chociaż co ja mówię? Nawet go nie spotkałam, a już myślę jak mu dać kosza. On tak właśnie działa na kobiety. Każda się go boi, a potem wymięka i jak mu się znudzi zostaje porzucona.
- Chyba tak, nie wiem z resztą. Na pewno przyjedzie Zayn i Louis, a co do reszty to nie wiem. - powiedziała  Paulina.
- A co? Podoba ci się któryś? - zapytała Patrycja podnosząc jedną brew. Roześmiałam się.
- Wiem, że chcecie abym nie była sama, ale jeszcze po prostu takiego nie spotkałam.
- Jasne, jasne. My ci się nie będziemy wcinać. - powiedziała Paulina. Już to widzę. Zaraz przyprowadzą jakiegoś chłopaka żebym miała towarzystwo. Kiedyś Paulina próbowała swatać mnie ze swoim kuzynem. Skończyło się tym, że mam zakaz wchodzenia do biblioteki publicznej w Warszawie bo nakrzyczałam tam na nią. Zapomniałam wtedy gdzie jesteśmy.
- No bo kto by przypuszczał, że wy byście chciały znaleźć mi chłopaka? A no właśnie! Ja. Proszę was, nie chcę mieć na razie nikogo takiego. Jak go spotkam to wam powiem.
- Niestety, nasza Anulka łatwo się nie zakochuje. - Patrycja udała smutną minę. W tym momencie podjechał samochód i wyszli z niego Zayn, Louis, Liam i Niall. Dzięki bogu nie było Harrego.
- Cześć kochanie. - Paulina pocałowała w policzek Zayna. Patrycja zrobiła to samo z Louisem. Oni spojrzeli najpierw na siebie, a potem na nie.
- Tylko tyle? - zapytali równo. Dziewczyny uśmiechnęły się i podeszły do mnie.
- Chłopaki poznajcie Anie, Ania to jest Zayn, Louis, Liam i Niall. - powiedziała Patrycja.
- Cześć. - uśmiechnęłam się.
- Hej. - każdy się uśmiechał i witał. Byli pogodni i uśmiechnięci co bardzo lubiłam. Chłopaki wzięli bagarze i weszliśmy do samochodu.
- A Harrego gdzie wywiało? - zapytała Pati.
- Sprowadził sobie do domu kolejną laskę. - powiedział Niall przewracając oczami.
- Ja nie wiem co się z nim dzieje. Po tej Swift nie może się ogarnąć i sypia z każdą lepszą dziewczyną. - dokończył Louis. No właśnie. To jest ten Harry. Ulubieniec tylu osób! Szkoda mi tylko tylko tych jego jednorazowych dziewczyn.
- W końcu sobie kogoś znajdzie. - powiedziała Paulina i nie wiem czemu, ale spojrzała na mnie. No chyba ją głowa boli, że ja na niego polecę? Mowy nie ma! Samochód się zatrzymał. Wyszliśmy z niego i moim oczom ukazał się wielki dom! Zaraz, zaraz? To dziewczyny już mieszkają z One Direction? I nic nie mówiły?!
- Pauli to wy już z nimi mieszkacie?
- Tak od dwóch tygodni. Chyba ci to nie przeszkadza. - Trudno powiedzieć. Przyzwyczaiłam się do mieszkania samej, a teraz mam mieszkać z siódemką znajomych? W czym jednego już nie lubię? Ciekawie się zapowiada. Weszliśmy do domu. Był wielki! Ja się tu zgubię. Szłam wolno korytarzem i chyba doszłam do salonu. Na kanapie leżał loczek w samych bokserkach. No dobra, przyznam, że jest przystojny ale nic więcej. Po chwili przyszła reszta i weszła do salonu zostawiając tylko mnie na tym korytarzu. Stałam cicho i im się przysłuchiwałam.
- Ta twoja już poszła? Jak ona tam miała? - zapytał Liam.
- Emma i poszła jakieś pół godziny temu. - powiedział Harry takim pięknym, męskim głosem. Ejejej Ania ogarnij się! Dobra już jestem normalna. Po chwili Harry mnie zauważył. Nie no szybki jest. - A to kto?
- To jest Ania, nasza przyjaciółka z Polski. - uśmiechnęła się Patrycja. Podeszłam do niego i się przywitałam. Nie odrywał ode mnie wzroku i to było dziwne. Pewnie tak wyrywał te wszystkie dziewczyny. Po chwili odwróciłam się i razem z Patrycją poszłam do mojego pokoju.
- Pati jak wy się odnajdujecie w tym domu? - Patrycja zaczęła się śmiać.
- Uwierz, nie jest łatwo. Jeśli kogoś szukamy to zwykle dzwonimy bo nie ma sensu właściwie biegać i drzeć japy. A Paulina drugiego dnia się zgubiła i nie wzięła telefonu to kilka godzin jej szukaliśmy. - roześmiałam się. Weszłyśmy do jakiegoś dużego pokoju i pomyślałam, że to może jakiś kolejny salon i musimy przez niego przejść, ale zauważyłam wielkie łóżko. To jest moja sypialnia?
- To tu? - zapytałam cicho. Nie wierzyłam.
- Tak. Tam masz garderobę, a tam łazienkę. Myślę, że ci się spodoba. A później to może idź pozwiedzać dom czy coś w tym stylu. A i wieczorem idziemy na imprezę chcesz z nami?- nie mam ochoty na taniec i alkohol.
- Nie, posiedzę w domu.- uśmiechnęłam się.
- Na pewno? Będzie Harry. - puściła mi oczko.
- No i co z tego, że on tam będzie? Co wy się tak go uczepiłyście? Nie lubię go!
- Ale widziałaś jak on się na ciebie patrzył?
- On tak patrzy na każdą dziewczynę. A te głupie, które się nabiorą lądują z nim łóżku.
- Nie znasz go jeszcze.
- No właśnie, nie z nam i mam nadzieję nie poznam. - powiedziałam i się odwróciłam. Pati chyba zrozumiała, że nie zamierzam już nią rozmawiać i wyszła. No super, dopiero przyjechałam, a już się kłócę. Zaczęłam oglądać pokój. Był śliczny po prostu. Garderoba i łazienka też były duże i ładne. W łazience stała jeszcze wielka wanna. Musiałam ją przetestować, więc zrobiłam wodę. Rozebrałam się i weszłam do środka. Tak się odprężyłam, że przysnęłam.
***
Heeej :D Mam wielką prośbę, komentujcie! Jak przeczytałeś/aś to skomentuj! Będę za to bardzo wdzięczna ;)
   

środa, 8 maja 2013

Rozdział 1


Przewracałam strony jakiejś książki. Niby ją czytałam, ale tak naprawdę zastanawiałam się nad moim życiem. Byłam sama. Moja rodzina nie żyje, a przyjaciółki wyjechały do Wielkiej Brytanii. Mam tu teraz tylko szefową, która mnie nie cierpi. Nie chcę poznawać już nowych osób bo boję się, że ich też stracę. Z tego powodu nie mam także chłopaka. Jakaś piękna to ja nie jestem, ale parę takich podrywaczy było co się podwalali. Paulina i Patrycja miały szczęście. Czasami i ja chciałabym tak wszystko rzucić i wyjechać do nich. Miałam powoli dość tej samotności, która mnie otacza. Co prawda, co jakiś czas dziewczyny do mnie przyjeżdżają na kilka dni, ale co to jest? Kiedyś razem spędzałyśmy każdą chwilę, a teraz one mają siebie na wzajem, a mnie zostawiły. Nie mam do nich wyrzutów tylko mi przykro. Chciałabym w końcu znaleźć szczęście, czy tu, czy gdzie indziej. Wstałam i odłożyłam książkę na stolik przy łóżku. Poszłam do salonu i wzięłam torebkę po czym wyszłam z mieszkania. Dzisiaj, jak codziennie pracuję od 7:00 do 15:00. Pracuję na pierwszą zmianę pięć dni w tygodniu. Szłam wolno chodnikiem i patrzyłam co się dzieje na około. Ludzie śmieli się i bawili jak by zapomnieli o bożym świecie. Też bym tak chciała, ale ta samotność trzyma mnie mocno przy rzeczywistości. Od kąt dziewczyny wyjechały zrobiłam się poważniejsza i nie mam ochoty wygłupy oraz zabawę. Weszłam do baru, w którym pracowałam i poszłam na zaplecze, aby się przebrać. Założyłam fartuch i poszłam do barmana. Łukasz był moim znajomym. Był całkiem przyzwoity ale raczej nie chciałabym się przyjaźnić ze ćpunem.
- Hej. - uśmiechnęłam się lekko.
- Witam, witam.- odwzajemnił uśmiech.- Lepiej bierzmy się do pracy bo szefowa dzisiaj nie w humorze.
- A ona kiedykolwiek ma dobry humor? - szczerze to w to wątpiłam.
- A żebyś wiedziała Kwiatkowska! - usłyszałam ten piskliwy głos. Okropne jest to babsko. - Już do pracy! Ty też Łukasz! - wzięłam tace i zaczęłam roznosić piwa do stolików. Byli to prawie sami mężczyźni i oczywiście robili jakieś marne zaloty do kelnereczki. To było żałosne. Chociaż czasami to mnie nawet rozśmieszali. Przechodziłam teraz pomiędzy stolikami i jakiś facet złapał mnie za tyłek! Upuściłam tace i potłukłam wszystkie szklanki.
- Powaliło pana! Za dupę to niech sobie pan jakąś tanią sukę łapie, a nie mnie!- Nienawidziłam takiego zachowania. Ogólnie nie trawie tych podrywaczy i nachalnych zboczeńców. Facet spojrzał na mnie jak na głupią.
- Ty gówniaro tu od tego jesteś! Masz być rozrywką i tyłkiem kręcić!
- Ja mam tylko roznosić piwo. - powiedziałam i poszłam na zaplecze po miotłę. Miałam już wychodzić gdy przyszła szefowa.
- Co ty do cholery wyrabiasz? Potłukłaś i rozlałaś piwo i jeszcze drzesz się na gości!
- Za dupę mnie złapał!
- Było przejść i to zignorować, a nie krzyczeć. - ona jest chyba nienormalna.
- A potem każdy by tak robił?! Mowy nie ma! Taniej suki nie będę z siebie robić! - krzyknęłam jej w twarz.
- Dobrze, więc szukaj sobie innej pracy bo ja nie chcę cie już tu widzieć!- Krzyknęła i wystawiła rękę żebym oddała jej fartuch. Rzuciłam miotłę na podłogę i oddałam jej fartuch. Potem spiorunowałam ją jeszcze wzrokiem i wyszłam bez słowa. Byłam wściekła. Wiedziałam, że ona jest jakaś dziwna, ale nie sądziłam że jest psychiczna. Teraz kazała dawać się dotykać za dupy, a co później? Kazałaby przestać się z każdym po kolei? O nie. Moja noga tam więcej nie stanie. Mam swój honor. Tylko teraz muszę znaleźć nową pracę. Weszłam do mieszkania i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie obiad po czym go zjadłam. Umyłam naczynia i poszłam do salonu. Wzięłam gazetę i zaczęłam przeglądać oferty pracy. Nic takiego szczególnego nie znalazłam. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i podeszłam do drzwi po czym je otworzyłam. Stały tam dwie dziewczyny z wielkimi uśmiechami.
- Niespodzianka! - krzyknęły równo. Patrycja i Paulina przytuliły mnie i weszły do środka.
- Chcecie coś do picia? - zapytałam przyjaciółki.
- Nie, przyjechałyśmy pomóc ci się spakować. - uśmiechnęłam się Paulina.
- Ale jak to?
- Jedziesz z nami do Londynu! Nie wytrzymujemy tam bez ciebie! - zaczęłam piszczeć ze szczęścia. Tego mi teraz było trzeba. Ich obecności.
***Heeej :D To jest mój pierwszy blog. Mam nadzieję że wam się spodoba. Nie długo dodam drugi rozdział ;)                 

Bohaterowie

Ania Kwiatkowska 19 l.
Mieszka sama w Warszawie. Pracuje jako kelnerka i zbiera na studia psychologiczne. Jej najlepsze przyjaciółki Patrycja i Paulina wyjechały do Londynu szukając pracy. Rodzice i rodzeństwo zginęło rok temu w wypadku samochodowym. 

 Paulina Nowak 20 l.
Mieszka w Londynie z Patrycją, ale cały czas utrzymuje kontakt z Anią. Ma chłopaka Zayna Malika. Pracuje w kinie i studiuje medycynę. 

 Patrycja Kowalska 19 l.
Mieszka w Londynie z Pauliną. Jest siostrą cioteczną Nialla Horana i dziewczyną Louisa Tomlinsona. Studiuje prawo i pracuje w sklepie z ubraniami. 

 Harry Styles 19 l.
Mieszka w Londynie i śpiewa w zespole One Direction. Nie ma dziewczyny bo właściwie nie może się zdecydować na jedną kobietę. 

 Louis Tomlinson 22 l.
Mieszka w Londynie i śpiewa w zespole One Direction. Ma dziewczynę Patrycję. 

 Zayn Malik 20 l.
Śpiewa w One Direction i mieszka w Londynie. Chodzi z Pauliną, ale czasami pozwala sobie na za dużo z innymi koleżankami. 

 Niall Horan 20 l.
Mieszka w Londynie i śpiewa w One Direction. On namówił Patrycję i Paulinę na przyjazd do Londynu. Nie może znaleźć sobie tej odpowiedniej. 


Liam Payne 20 l.
Mieszka w Londynie i śpiewa w One Direction. Nie ma dziewczyny, ale po cichu szaleje za Pauliną. 


James Stone 19 l.
Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych a dokładniej Los Angeles. Chodzi z Anią na wykłady i tak samo jak ona w przyszłości chciałby zostać psychologiem. Od samego początku nie przepada za Harrym z wzajemnością.