~Ania~
Spaliśmy wszyscy w
moim mieszkaniu. Paulina, Zayn, Louis i Patrycja spali na moim dość
dużym dwuosobowym łóżku. Chciałam oszczędzić Liamowi tego widoku, więc
jemu dostała się kanapa . Niall dostał rozkładany fotel, a ja i Harry. No
cóż, podłoga! Jemu to chyba wcale nie przeszkadzało. Pościeliłam nam w
sypialni obok łóżka. Ja to momentalnie zasnęłam nie czekając, aż on
wróci z łazienki. Jak się obudziłam to zobaczyłam, że Harry mnie
przytula. Ja też się do niego tuliłam. To było całkiem miłe no ale
przyjacielom chyba tak nie wypada. Wstałam po cichu. Tamci mieli lot w
nocy więc już ich nie było. Weszłam do salonu. O jak miło. Liam i Niall
kulturalnie po sobie posprzątali. Spojrzałam na zegarek. Było już po
9:00, więc w każdej chwili Harry może się obudzić. Postanowiłam zrobić
mu śniadanie.Ubrałam się
szybko i pobiegłam na dół do pobliskiego sklepu. Zrobiłam szybkie
zakupy. Potem wróciłam na górę i zaniosłam siatki z zakupami do kuchni.
Zajrzałam jeszcze do sypialni i zobaczyłam, że Harry cały czas śpi. Może
powinnam go na łóżku jakoś położyć czy coś. No ale wtedy się obudzi i
nie zdążę ze śniadaniem. A niech leży na tej podłodze, nic mu się nie
stanie. Wróciłam do kuchni i zaczęłam gotowanie. Zrobiłam dwa omlety,
jeden dla mnie drugi dla niego. Polałam je sosem waniliowym i
czekoladowym. Na koniec poukładałam jeszcze pokrojone truskawki. Aż
ślinka cieknie. Położyłam talerze na stole. Zrobiłam jeszcze kawę i
postawiłam obok talerzy. Wyjęłam jeszcze dwa widelce i też położyłam
przy talerzach. Czegoś mi jeszcze brakuje. Wiem! Poszłam do salonu i
wyciągnęłam jedną, dużą świeczkę o zapachu lawendy. Wróciłam i
postawiłam ją na środku stołu. Super, a gdzie ja posiałam zapalniczkę?
Zaczęłam szukać po szufladach, ale nigdzie nie było. No cholera. Wzięłam
stołek i stanęłam na nim aby dostać się do górnej szafki. No nareszcie
znalazłam.
- Ej bo spadniesz. - ale się przestraszyłam! Zakołysałam się na stołku, ale po chwili złapałam równowagę.
- Harry, jeszcze jedna taka akcja, a normalnie na zawał zejdę. - zeszłam z zapalniczką w ręku.
-
Ja cię tylko chciałem ostrzec. Chciałem dobrze. - uśmiechnął się
szeroko. Dopiero teraz zobaczyłam, że Styles jest w samych majtkach. No
ale przecież spał w koszulce? Co on kombinuje? Chyba nie chce mnie na
klatę uwodzić. Zaśmiałam się lekko pod nosem.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał.
-
Z niczego, siadaj i zajadaj. - podeszłam i zapaliłam świeczkę, potem
położyłam ją na blacie. Dosiadłam się do Harrego. Zaczęliśmy jeść i
rozmawiać.
- Pyszne. Dziękuję, że w ogóle zrobiłaś nam śniadanie. - uśmiechnął się.
- To nic takiego. Nie gotuję zbyt dobrze bo nigdy nie miałam takiej potrzeby. - uśmiechnęłam się.
- Nigdy nie gotowałaś dla swoich chłopaków? - zapytał obrzerając się jakby nie jadł z tydzień. Uśmiechnęłam się.
- Ostatniego chłopaka miałam w wieku czternastu lat. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - No naprawdę.
- No ale czy ja coś mówię. Tylko to trochę dziwne, że taka ślicznotka nie miała przez tyle czasu nikogo bliskiego.
-
Było kilka chłopców, ale to nie były związki. Znaczy nie to żebym się
nimi bawiła tylko nie skończyło się to związkiem. Niestety, nie łatwo
było ze mną wytrzymać. - zrobiła krzywą minę. - Możemy zmienić temat?
- No dobra, no to... Emmm... Ślicznie wyglądasz! - roześmiałam się.
- Dziękuję. Skoro jedziemy dzisiaj do mojej babci to muszę jakoś wyglądać.- uśmiechnęłam się.
- A właśnie, kto prowadzi?
- Co prowadzi?
- No samochód.
- Ale my nie jedziemy samochodem. Ja nie mam auta. - uśmiechnęłam się tajemniczo.
- No nie mów, że autobusem będziemy tam jechać! - Harry otworzył szeroko oczy a w jego głosie słyszałam nadzieję.
-
Nie jedziemy autobusem, bo przeraził by cię stan autobusów w Polsce.
Jedziemy pociągiem, będzie szybciej i przyjemniej. - uśmiechnęłam się.
- No dobra, a o której mamy ten pociąg?
- O 16:00. - skończyliśmy już jeść tylko siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
- Czyli mamy sporo czasu dla siebie. - w jego oczach zobaczyłam coś dzikiego. Znowu mu coś chodzi po tej główce.
- No nie zupełnie. Ubieraj się i idziemy. - Wstałam i wzięłam talerze.
- Ale gdzie?
-
Jak to gdzie? Zwiedzać Warszawę! Ruszaj swój zacny tyłek i idziemy. -
powkładałam już wszystko do zlewu, ale Harry nie ruszał się z miejsca. -
No co jest?
- Chyba musisz mnie jakoś zachęcić. - uśmiechnął się. Przykucnęłam na przeciwko niego i spojrzałam w te piękne, zielone oczy.
- No wiesz jest sporo powodów dla których powinieneś pójść.
- Na przykład? - podniósł swoje brwi.
-
Po pierwsze, może się czegoś nauczysz. Po drugie, jak nie chcesz to
pójdę sama. A po trzecie, będzie tam bardzo dużo dziewczyn, które
będziesz mógł podrywać. Wiesz mówią, że polki to jedne z najładniejszych
kobiet świata.- Wstaliśmy i Harry przywarł mnie do blatu kuchennego.
-
Po pierwsze ja się raczej niczego już nie nauczę. Po drugie nie chcę
cię zostawiać bo dopiero od wczoraj się widzimy. A Po trzecie to ja nie
chcę mieć innej dziewczyny tylko ciebie!- Wziął mnie na ręce i zaniósł
do salonu na kanapę.
- Jeśli dobrze pamiętam to my byliśmy przyjaciółmi! - uśmiechnęłam się do niego. Uwielbiam się z nim droczyć.
-
Z góry przepraszam. - nachylił się nade mną i lekko pocałował. Chciał
chyba sprawdzić czy nie protestuję. Tak naprawdę to ja pragnęłam jego
tak samo jak on mnie. Chociaż cały czas nie byłam pewna czy mogę mu do
końca ufać. Niby jest taki kochany i w ogóle, no ale trochę się boję.
Zaczął mnie całować trochę mocniej, ale nie zatracił czułości. Poczułam w
brzuchu motyle, jak w czasie pierwszego pocałunku. To było takie miłe.
Oderwaliśmy się od siebie. Właściwie to ja go od siebie odsunęłam. Chyba
nie był zbyt zadowolony z tego powodu.
- Co za dużo to nie
zdrowo, a teraz się ubieraj. - uśmiechnęłam się i weszłam do kuchni.
Zaczęłam zmywać naczynia i czekałam na Harrego. Gdy w końcu pojawił się
już gotowy to wyszliśmy. Na początku wybraliśmy się do Zamku
Królewskiego. Potem poszliśmy do Pałacu Kultury i Nauki. Harry szybko
się zmęczył i chciał przerwę, więc poszliśmy na lody. Usiedliśmy na ławce i zajadając lody świderki o smaku czekoladowo śmietankowym, rozmawialiśmy.
- Gdzie teraz idziemy? - zapytał.
- Jeszcze tylko dwa miejsca. Pójdziemy do Centrum Nauki Kopernik i na starówkę. Więcej chyba dzisiaj nie zdążymy. - uśmiechnęłam się.
- Brudna to jesteś. - pokazał palcem na moją twarz.
- Gdzie?
- Tu. - przejechał palcem po moim lodzie i ubrudził mi nos.
- No ej! Ja chciałam to jeszcze jeść!
- No to smacznego. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Ja ci dam!- rozplaskałam mu loda na twarzy. Potem wzięłam jego z ręki, a mojego zgniecionego wręczyłam jemu. Uśmiechnęłam się.
- Smacznego. - potem doszliśmy już do rozejmu i zjedliśmy jego loda na spółkę. Tak trochę nie higienicznie no, ale trudno. Poszliśmy do Centrum Nauki Kopernik, podobało mu się tam. A ja się cieszyłam jego szczęściem. Później zrobiliśmy sobie wolny spacer po starówce. Oczywiście przez całą naszą wycieczkę nie obyło się bez fanek. Były różne. Jedne piszczały jak psychiczne inne pokazywały na nas palcami. Niektóre przechodziły i się uśmiechały, a niektóre podchodziły, prosiły o autografy, zdjęcia albo po prostu chciały rozmawiać. Na starówce Harry coś kombinował z rękami. Szliśmy obok siebie i nasze dłonie były luźno zwieszone. Co chwile jednak czułam jak Harry o nią przeciera albo lekko chwyta. Tak jakby się bał, że mu coś zrobię. W końcu chwycił. Zauważyłam na jego twarzy uśmiech. Tak jak by był z siebie dumny.
- Harry, nie róbmy jeszcze scen publicznych. - momentalnie puścił moja rękę, a z jego twarzy zszedł ten piękny uśmiech. Poszliśmy do mieszkania po bagaże. Gdy weszliśmy do środka Harry runął na kanapę.
- Padam! - powiedział w poduszkę.
- Harry, nasiedzisz się w pociągu. Teraz chodź bo się spóźnimy!
- No dobra, już dobra. - wzięliśmy walizki i poszliśmy na miejsce. Jakąś godzinę później siedzieliśmy już obok siebie w pociągu. Chciało mi się strasznie śmiać bo dziewczyny w pociągu tylko wzdychały i przenikały go wzrokiem. Chyba bały się podejść bo zauważyły, że ja jestem z nim. Harry siedział zamyślony i patrzył w szybę.
- Stało się coś? - zapytałam uprzejmie. Spojrzał na mnie. Chyba mocno o czymś myślał.
- Nic. - jak ja nie lubię takiej odpowiedzi! Widzę, że go coś gryzie ale nie! Stuprocentowy facet. Nigdy nie powie co mu jest.
- No przecież widzę.
- Czemu jesteś taka...
- Jaka?
- Nieprzystępna. Przecież wiesz, że coś do ciebie czuję. Ty też do mnie coś czujesz. To dlaczego nie możemy spróbować. Co z tego, że znamy się niecałe dwa tygodnie. Uświadomisz mnie co jest prawdziwym powodem?
- Harry, tu nie chodzi o ciebie tylko...
- Jasne, nigdy nie chodzi o mnie. Dobra nie ważne. Nie było tematu. - z powrotem spojrzał w okno. Przysunęłam się do niego i nachyliłam aby szepnąć mu do ucha tak żeby tylko on słyszał.
- Tylko ja się boję. Udowodnij mi swoje uczucia to uwierz, będziesz mnie miał jeszcze dość. - uśmiechnęłam się lekko. Oparłam się o jego ramię. - Dobranoc. - zamknęłam oczy i w błyskawicznym tempie zasnęłam. Poczułam tylko jego rękę, która mnie obejmuje.
***
No heeej :D Uwaga, uwaga teraz bawimy się trochę inaczej. Biorę przykład z mojej kochanej przyjaciółki i będą szantaże. 3 KOMENTARZE= NOWY ROZDZIAŁ. Po prostu są już 603 wyświetlenia a komentarzy mało. A wydaje mi się, że trochę osób to czyta. Proszę was, komentarze naprawdę dają dużo motywację do pisania, bo wiem wtedy, że komuś do się podoba i ktoś na to czeka.
To jest wspaniałe! Uwielbiam to czytać! ♥ Hhahhaa, przykład ze mnie? Uhuhuuh, chyba sporo na tym stracisz :P
OdpowiedzUsuńHahahha, a rozdział jak zwykle cudowny! Czekam na następny! :)
Nie rób szantaży! Plooose! Kocham! ♥
OdpowiedzUsuńGenialne ^^
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny ;D