niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 19

Następnego dnia rano przyjechała Patrycja. Stwierdziła, że nie chce sama siedzieć domu i jej się nie dziwię. Z resztą ciągnie ją do narzeczonego. Louis też bez niej jakiś taki inny jest. Oni się nawzajem dopełniają i są przykładem prawdziwej miłości. Z tego co wiem to w swoim związku mieli tylko jedną kłótnie, a są już długo razem. Będzie chyba już z półtora roku. Kocham na nich patrzeć, bo są tacy słodcy. Nawet po domu chodzą za rękę, albo Louis ją nosi. Co chwilę widzę jak się całują i przytulają. Nie to żebym narzekała, bo ja z Harrym też często sobie czułości okazujemy. Paulina i Zayn też często się całują, ale oni mają talent do małych sprzeczek, które nastają dosyć często. Moim zdaniem aż za często. No ale oboje mają silne charaktery i dlatego to tak jest. Wczoraj wyciągnęłam od Nialla, że ta jego dziewczyna jest z Irlandii i zna ją jeszcze z dzieciństwa. Podobno rozpoznał ją na koncercie i potem jakoś tak wyszło, że pogadali. Mówił, że to była jego pierwsza miłość. To dopiero jest słodkie! Spotkanie po latach. A co do Liama to nadal robimy te nasze psychologiczne rozmowy. Niby mówi, że zapomniał już o Paulinie, ale jestem prawie pewna, że okłamuje i mnie i siebie. Najważniejsze, żeby się nie wtrącał. Dzisiaj chłopaki mają koncert, a jutro wszyscy jedziemy do Londynu. Ja z dziewczynami będziemy w pierwszym rzędzie, bo stwierdziłyśmy, że dawno byłyśmy razem na prawdziwym koncercie. Teraz razem z resztą domu jem śniadanie, które zrobiła Paulina. Kucharką to ona jest dobrą.
- Naprawdę dobre. - uśmiechnęłam się do niej.
- Dzięki.
- Mogę dokładkę? - zapytał Niall.
- Jasne. - wstała od stołu i pobiegła do kuchni. Po chwili wróciła i nałożyła Horanowi jedzenie.
- Roztyjesz mi się kuzynku. - powiedziała Pati.
- Uważaj bo jeszcze ty się gruba zrobisz. - powiedział z pełnymi ustami. - Nie kracz.
- Co tu krakać? Jesz jak świnia.
- Odezwała się anorektyczka.
- Farbowany nie denerwuj mnie! Bo ja sobie poważnie z Julią porozmawiam!- To ta dziewczyna się Julia nazywa. No coraz lepiej. - Myślisz, że ja jej nie pamiętam.
- A pamiętasz?
- No przecież ci mówię idioto, że pamiętam. - kłócili się jak dzieci jakieś. Współczuję ich mamom i opiekunkom z dawnych lat.
- Nie rozpoznasz jej, zmieniła się. - powiedział zadowolony.
- Przefarbowała się na blond i myślisz, że to mnie zmyli? - zrobiła swoją minę ,, Chyba głupi jesteś''
- Skąd wiesz, że się przefarbowała?
- Wczoraj przyszła do nas, a że byłam tylko ja to sobie porozmawiałyśmy.
- O czym?
- O takim małym, głupim blondasie z aparatem na zębach, śpiewa chyba w One Direction, kojarzysz? - zaśmiała się lekko.
- Śmieszne jak dureń w kapuście. - powiedział sarkastycznie.
- Widzisz! A ty znowu o jedzeniu!
- Czepiasz się szczegółów!
- Tak czepiam! Tak jak prawie każdy Polak! - zmieniam zdanie, oni kłócą się gorzej niż małe dzieci.
- Dobra koniec tego! Starczy już wam. - powiedziałam i wstałam od stołu. Zaniosłam swój talerz do kuchni i poszłam do mojego pokoju. Znaczy mojego i Harrego. Przebrałam się, a włosy związałam w luźnego warkocza i puściłam po boku. Chciałam już wychodzić gdy do pokoju wszedł loczek.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Na spacer, idziesz ze mną? - uśmiechnęłam się.
- Jasne. - wziął mnie za rękę i razem wyszliśmy. Spacerowaliśmy sobie miło po Berlinie z dwie godziny. Tak szczerze to nawet nie wiem gdzie byliśmy bo moja uwaga była skupiona na Harrym. Mam bardzo niepodzielną uwagę. Gdy wracaliśmy zaczepiła nas jakaś Niemka. Szczerze to myślałam, że chce autograf, ale ona zaczęła nadawać w swoim języku i pokazywać na mnie. Gadała jak nakręcona, a ja nic nie rozumiałam.
- Rozumiesz coś? - spytałam loczka.
- Nie, ale zgaduję, że to chyba o tobie kotku tak gada. - skrzywiłam się lekko.
- Ejj umiesz gadać po angielsku? My niemieckiego nie kumamy! - próbowałam jej wygestykulować o co mniej więcej mi chodzi, ale chyba ta dziewczyna do najmądrzejszych nie należy. Po jej minie mogę się tylko domyślić, że wyklina mnie w swoim języku.
- Ona chyba nie rozumie. - powiedział Hazza. Nagle do tej Niemki podbiegła koleżanka i powiedziała coś cicho co spowodowało, że się zamknęła i odeszła. Ta koleżanka chwile została gadać po polsku.
- Przepraszam za nią, nie lubi cię za bardzo, bo kocha Harrego. - uśmiechnęłam się do niej.
- Nic się nie stało. Dzięki za pomoc. Do widzenia.-Wróciliśmy do domu. Harry z chłopakami musiał zaraz iść przygotować się do koncertu więc tak naprawdę posiedział ze mną tylko pół godziny i poszedł. Ja razem z Patrycją i Pauliną miałam się przebrać i na 18:00 tam pójść. Jeszcze jest trochę czasu więc oglądałyśmy sobie filmy. A dokładniej horrory. A z nimi oglądać horror to jest skaranie boskie.
- Nie wchódź tam! - krzyknęła Paulina.
- Nie drzyj się! - powiedziała Pati.
- Ej bo on coś mówi! Cicho! - powiedziałam.
- Aaa nie otwieraj tego! No mówię idioto nie otwieraj tego! O cholera. - i zasłoniła się poduszką. Jakby jej to jeszcze coś dało. Czyli mniej więcej to wygląda tak. Paulina się boi i drze się na głównego bohatera, a ja z Patrycją krzyczymy na nią. Nawet nie wiem co za bardzo działo się w tym filmie bo przez większą część śmiałyśmy się z Patrycją z Pauliny. Tak było zawsze. Paulina bała się takich filmów ale w życiu z naszej trójki była chyba najodważniejsza. Pati też była odważna, a ja to taka średnia jestem. Gdy skończył się ten film wszystkie poszłyśmy do swoich pokoi. Przebrałam się i wróciłam do dziewczyn. Razem poszłyśmy piechotą na koncert. Były duże tłumy, ale my weszłyśmy jakoś tam od tyłu i szybko znalazłyśmy chłopców. Pocałowałam Harrego na powitanie, to samo zrobiła Patrycja z Lou  i Paulina z Zaynem.
- Powodzenia. - uśmiechnęłam się do niego.
- Cieszę się, że tu jesteś.
- Mówisz tak przed każdym koncertem.
- Bo dajesz mi wielką motywację i kopa na scenie. Uwielbiam czuć, że jesteś blisko i podoba ci się mój śpiew. Nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne. - chwycił mnie za rękę. - Kocham cię. - pocałował mnie w czubek nosa. Szybko odwzajemniłam ten czyn.
- A ja ciebie. - uparł swoje czoło o moje i patrzył mi w oczy.
- Piękna jesteś. - uśmiechnęłam się.
- A ty słodki.
- Tylko słodki? - zrobił oczy kota z Shreka. Zaśmiałam się i dodałam.
- Słodki, przystojny, kochany, zabawny, najlepszy i przede wszystkim mój. - pocałowałam go w usta. Czułam jak się uśmiecha przez te pocałunki.
- Dobra chłopaki! Kończyć te romanse, idziemy! - krzyknęła jakaś kobieta.
- Muszę już iść. - powiedział cicho.
- Idź. - uśmiechnęłam się. Loczek pocałował mnie jeszcze w policzek i poszedł z resztą chłopaków. Razem z dziewczynami poszłam pod scenę. Byłyśmy w pierwszym rzędzie przy scenie. Jak byśmy wyciągnęły ręce to może nawet dotknęłybyśmy chłopaków. Fanki miałyby z tego niezłą radochę a my? Jak mamy ich na co dzień to dla nas nic nadzwyczajnego. Było już naprawdę dużo ludzi. Widziałam, że dużo osób ma polskie flagi. Bardzo dużo było polskich fanów. Polacy dla One Direction umieją zrobić naprawdę dużo. Dobra, chłopaki wyszli na scenę i zaczęli koncert. Uwielbiam słuchać jak śpiewają. Pierwsza piosenka, druga, trzecia, czwarta i tak dalej. Dużo ich było. Nie liczyłam bo tańczyłam z dziewczynami i słuchałam. Po kolejnej piosence chłopaki zaczęli gadać.
- A teraz coś dla naszych dziewczyn. - powiedział Zayn.
- Może tylko końcówka za bardzo nie pasuje, ale piosenka jest świetna i bardzo lubi ją Ania. - powiedział Harry.
- I Paulina. - powiedział Zayn.
- I Patrycja. - powiedział Louis.
- I Julia, której niestety tu nie ma. - powiedział Niall i zrobił smutną minę. Zaśmiałam się z blondyna.
- No to zaczynamy. - powiedział Louis. Muzyka zaczęła grać, a ja z dziewczynami spojrzałyśmy po sobie i zaczęłyśmy się szczerzyć.
My life is brilliant.

My life is brilliant. 
My love is pure. 
I saw an angel. 
Of that I'm sure. 
She smiled at me on the subway. 
She was with another man. 
But I won't lose and sleep all night,
'Cause I've got a plan. 

You're beautiful. You're beautiful. 
You're beautiful, it's true. 
I saw your face in a crowded place, 
And I don't know what to do, 
'Cause I'll never be with you. 

Yes, she caught my eye, 
As we walked on by. 
She could see from my face that I was
Fucking high [wersja CD]
Flying high [wersja radio/video]
And I don't think that I'll see her again, 
But we shared a moment that will last till the end. 

You're beautiful. You're beautiful. 
You're beautiful, it's true. 
I saw your face in a crowded place, 
And I don't know what to do, 
'Cause I'll never be with you. 


You're beautiful. You're beautiful. 
You're beautiful, it's true. 
There must be an angel with a smile on her face, 
When she thought up that I should be with you. 
But it's time to face the truth, 
I will never be with you.
Piosenka się skończyła, a nam uśmiechy nadal nie schodziły z twarzy. Uwielbiałam tą piosenkę. Jednak coś mi się rzuciło w oczy. Liam przez cały czas patrzył na Paulinę. Wiedziałam, że mu nie przeszło. Chłopaki zaczęli kolejną piosenkę, która miała być już przed ostatnią na dziś. Patrzyłam jak śpiewają gdy nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Zrobiło mi się też strasznie gorąco, więc jedyną rzeczą o jakiej teraz myślałam było wyjście z tego tłumu.
- Paulina. - powiedziałam cicho.
- Co jest?
- Źle się czuję, muszę stąd wyjść. - powiedziałam. Pokiwała głową i poszłam. Przecisnęłam się między ludźmi i czułam się coraz gorzej. Było mi strasznie słabo i chciałam tylko gdzieś usiąść. W pewnej chwili zobaczyłam gwiazdy przed oczami i kompletną ciemność. Poczułam tylko, że upadam na ziemię.
***
NIESPODZIANKA! Z okazji wakacji postanowiłam dodać dzisiaj dwa rozdziały :D W końcu doczekałam się tych dwóch miesięcy wolnego. Szkoda tylko, że pogoda trochę nie taka jak powinna być ;/ Powinny teraz być upały, a mi wczoraj było tak zimno, że w bluzie chodziłam, a do zmarzluchów nie należę ;p MAM JESZCZE PYTANIE! Chciałabym uruchomić drugiego bloga. Mam dwa pomysły i który wolicie, o Louisie i Alex czy o Łukaszu Piszczku i Oli? Mam już pierwsze rozdziały do obu blogów, ale nie chcę na razie narobić sobie za dużo roboty. W wakacje nie zamierzam dużo siedzieć na laptopie, więc pisan
ie rozdziałów mogą się czasami opóźnić

No to głosujemy.

Louis i Alex



Łukasz i Ola
Ps. Przepraszam, ale coś się zepsuło i rozdział 18 nie wiem dlaczego jest przed rozdziałem 16. Próbowałam do naprawić ale nie mogę ;/ Mam nadzieję, że wam się nie pomiesza no ale technologia czasami mnie dobija. 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 17

Następnego dnia poszłam tak jak zawsze na wykłady. Starałam się omijać Jamesa po tym moim śnie. Starałam się na tyle ile mogłam. Wpadłam tylko na niego gdy wychodziłam z uczelni.
- I znowu na mnie wpadasz, nie sądzisz, że to przeznaczenie? - uśmiechnął się.
- Wątpię, ja muszę iść cześć. - i tyle właściwie słów z nim dzisiaj wymieniłam. Teraz siedzę w moim pokoju i przeglądam notatki z zajęć. Sporo tego. Aż odechciało mi się uczyć. Wstałam i wyszłam na korytarz. Gdzie by tu iść? Podeszłam do drzwi Patrycji i już chciałam je otwierać gdy usłyszałam głośnie stęknięcia. Roześmiałam się pod nosem i stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać. Podeszłam do drzwi Pauliny i na wszelki wypadek też się wsłuchałam. Było cicho więc weszłam. Paulina pakowała, rzeczy do walizki.
- A ty gdzie wybywasz? - zapytałam zdziwiona. Błagam, żeby tylko nie pokłóciła się z Zaynem i nie uciekała z domu.
- A bo ja wiem! Zayn kazał mi się spakować bo jedziemy na spóźnione wakacje. Tylko, że miejsce jest niespodzianką. - powiedziała wkładając ubrania na dno walizki. Odetchnęłam z ulgą.
- Zabierze cię pewnie do jakiś ciepłych krajów. - uśmiechnęłam się. - Może Turcja? Hawaje? O wiem! Floryda! - Paulina się zaśmiała i puknęła mnie w głowę.
- Po nim to ja się mogę wszystkiego spodziewać. Jak dojedziemy to zadzwonię do ciebie.
- Dobra. To ja ci nie przeszkadzam. - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Jest już po 18:00 i ja nie wiem co mogę robić. Postanowiłam jeszcze zajrzeć do mojego lovemena. Zapukałam i gdy usłyszałam proszę weszłam. On był chyba jedyną osobą do jakiej pukałam.
- Witam słońce. - pocałował mnie w policzek. Potem podszedł do swojej szafy i zaczął tam grzebać. Wyjmował ubrania i rzucał na łóżko.
- Idziesz gdzieś? - zapytałam.
- Tak, idę na imprezę z najpiękniejszą dziewczyną jaką znam - powiedział z głową w szafie.
- No dobra, to bawcie się dobrze. Posiedzę sobie w domu i może książkę poczytam czy coś. - poklepałam go po ramieniu.
- Pozdrowię ją od ciebie. - uśmiechnął się.
- Ok.
- Dobra Ania, wbijaj w sukienkę i zaraz idziemy.
- Daj mi pół godziny. - uśmiechnęłam się i wyszłam z jego pokoju. Weszłam do swojego i szybko podbiegłam do szafy. Wybrałam ubrania i szybko je założyłam. Włosy rozczesałam i zrobiłam makijaż. No dobra, zdążyłam. Wyszłam z mojego pokoju i w tym samym czasie Harry wyszedł ze swojego.
- Pięknie wyglądasz. - podszedł do mnie i chwycił za rękę.
- Wzajemnie. - zeszliśmy na dół i wyszliśmy na dwór. Wsiedliśmy do jego wozu i pojechaliśmy do najlepszego klubu w Londynie. Weszliśmy do środka i zaczęliśmy się bawić. Na początku nie chciałam pić i tylko tańczyłam z Harrym na parkiecie. Gdy się zmęczyliśmy usiedliśmy na kanapach i Harry zaczął pić. Też skusiłam się po północy na pierwszego drinka, potem drugiego, trzeciego, czwartego aż film mi się urwał.
Rano obudziłam się w pokoju hotelowym na dwuosobowym łóżku. Piękna biała pościel poskręcana i pozgniatana w różne strony. Obok chyba spał Harry. Chciałam zejść z łóżka ale coś zauważyłam. Czemu do cholery jasnej jestem naga?! Spojrzałam na około, wszędzie leżały ubrania moje i Harrego, ale jedna rzecz najbardziej przykuła  moją uwagę. Na podłodze przy łóżku leżało opakowanie od prezerwatywy. No nie wierze! Zrobił to! A mówił, że poczeka. A tak naprawdę upił mnie i przeleciał. Co za dupek! Przecież ten pierwszy raz miał być piękny, miałam go długo pamiętać, a ja nawet nie wiem jak znalazłam się w tym pokoju! Zaczęłam się ubierać w porozwalane ubrania. Gdy mniej więcej byłam ubrana do pokoju wszedł loczek w samych bokserkach. Gdybym mogła zabijać spojrzeniem to leżałby właśnie martwy.
- Ciebie posrało?! - zaczęłam krzyczeć, nie mogłam się opanować.
- Ale o co chodzi? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Robiliśmy to ? - pokazałam na łóżko.
- Co? Seks? - mówił o tym z takim luzem.
- Tak! Odpowiedz!
- Nie zupełnie..
- Robiliśmy czy nie?! - no już naprawdę nad sobą nie panowałam.
- To nie tak jak myślisz tylko...
- Czyli robiliśmy! Zarąbiście! Od samego początku chciałeś mnie tylko przelecieć. Ty dupku! - wzięłam szpilki w rękę i chciałam wyjść, ale chwycił mnie jeszcze w pasie.
- Ania..
- Zostaw mnie, bo stracę już kompletnie nad sobą panowanie! Wiedziałeś jakie to było dla mnie ważne debilu! Cześć. - powiedziałam cicho i wyszłam. Wyszłam na ulicę i cały czas szłam boso. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło padać. Mi było wszystko obojętne, zaczęłam płakać. Rozmazał mi się pewnie makijaż i to nieźle. Stanęłam przed szybą jakiegoś sklepu i widząc swoje odbicie normalnie popłakałam się jeszcze bardziej. Wyglądałam okropnie. Miałam rozmyty makijaż, rozczochrane włosy no i to tego byłam już cała mokra. Doszłam w takim stanie do domu. Weszłam do środka i w samym wejściu spotkałam Patrycję.
- Matko święta co się stało? - zapytała przytulając mnie.
- Harry, zresztą nie ważne. Jak przyjdzie to powiedz, że ma do mnie nie wchodzić. Idę spać. - weszłam na górę po czym skierowałam się do mojego pokoju. Przebrałam się i położyłam na łóżku. Płakałam w poduszkę. Mówił, że mnie kocha... Właśnie, mówił. Facetom się nie wierzy. Mój błąd. Płakałam tak sobie aż zasnęłam. Obudziła mnie Patrycja. Usiadła na moim łóżku z jakąś kopertą.
- Wiem już wszystko. - powiedziała.
- Która godzina? - chciałam zmienić temat.
- 15:00. Chłopaki już polecieli.
- Gdzie?
- Do Niemczech.
- A no tak, zapomniałam.
- Masz, chociaż to przeczytaj. - dała mi kopertę i wyszła. Rozpoznałam pismo Harrego. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać.
Piszę to tylko, żeby ci wyjaśnić, że do niczego nie doszło. Fakt, że całowaliśmy się w łóżku i zaczęliśmy się rozbierać, ale nie zrobiłbym ci tego bo wiem, jak cholernie to dla ciebie ważne. Szkoda, że ty mi nie ufasz i oskarżasz bez szansy na obronę. Zobaczymy się za parę dni, gdy wrócimy z chłopakami. 
                                                                                                             Harry 
- O kur*a!- krzyknęłam i momentalnie wyleciałam z łóżka. Jak ja mogłam go tak oskarżyć? Jaka ja jestem głupia... Nie usiedzę tu parę dni, mowy nie ma. Wzięłam laptopa i zabukowałam bilety do Berlina na dzisiaj w nocy.
***
Rzygać mi się chce już chce tą szkołą -.-  Chciałabym sobie posiedzieć w domu, ale mam posraną wychowawczynią i rodzice nie chcą robić zamieszania na koniec roku. Wychodzi na to, że musimy się męczyć. To nowy rozdział będzie w weekend. Miłego czytania i proszę o komentarze :D

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 16

Obudziłam się rano obok Harrego. Wyszło na to, że poszliśmy wczoraj spać, potem znowu leżeliśmy i rozmawialiśmy plus spadłam przez tego durnia z łóżka, a potem znowu zasnęliśmy. Harry to śpioch więc dla niego to nic nadzwyczajnego, ale nie wiedziałam, że ja potrafię tyle spać. No ale wracając to obudziłam się i nie chętnie wstając podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania. Weszłam do łazienki i się ubrałam. Gdy wyszłam Harry siedział na łóżku.
- No hej. - podeszłam do niego i dałam buziaka.
- Cześć. - powiedział przecierając oczy.
- Jedziecie dzisiaj gdzieś? - zapytałam.
- Tak, jedziemy załatwiać sprawy związane z zespołem. Będziemy na wieczór. - uśmiechnął się do mnie.
- Dobra. Zawieziesz mnie na uczelnie czy mam po taksówkę zadzwonić? - usiadłam mu na kolanach.
- No zawiozę. - zaczął całować moją szyję.
- Wnioskując po twoim tonie, to ci się nie chce, więc zadzwonię. - wyciągnęłam telefon, ale Harry mi go wyrwał i położył na łóżku.
- Poprawka, zawiozę cię z wielką chęcią kochanie.
- No i tak było mówić od razu. - uśmiechnęłam się. - Pójdę zrobić nam śniadanie. - chciałam wstać ale Harry mnie przytrzymał.
- Zaniosę cię.
- Kochany jesteś, ale chyba mam nogi. - pocałowałam go w policzek i znowu chciałam wstać, ale nie wyszło.
- To nie było pytanie. - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Nie idzie z tobą wytrzymać. - powiedziałam już na korytarzu. - Czemu ty mnie się wcale nie słuchasz?
- Bo cię kocham. - uśmiechnął się.
- No chyba nie za bardzo.
- A mam ci to udowodnić? - zeszliśmy już ze schodów i wnosił mnie do kuchni.
- No dajesz. - byłam ciekawa co tym razem wymyśli. Postawił mnie przy lodówce i sam się trochę odsunął.
- KOCHAM CIĘ! NIGDY NIE PRZESTANĘ! NADAJESZ SENS MOJEMU ŻYCIU I...
- Ciszej tam! - krzyknął ktoś z góry. Roześmiałam się i podeszłam do loczka.
- Wierzę ci ale nie krzycz już bo wszyscy tu przylecą. - pocałowałam go w te jego piękne usta i podeszłam do lodówki. - To co dzisiaj robimy? - zapytałam.
- Jajka i bekon? - uśmiechnął się.
- Dobra. - zaczęłam gotowanie, a Harry mi pomagał.
- Lubię z tobą gotować. - uśmiechnął się. Ta ja też to lubiłam. Pomijając fakt, że on świetnie gotował, a ja mam do tego dwie lewe ręce. Nigdy nie musiałam gotować i za bardzo tego nie robiłam, dopiero teraz przy nim się uczę i  staram się nie robić sobie siary co nie jest łatwe.
- Ja z tobą też. - pocałował mnie w czoło i zaczął smażyć jajka i bekon.
- Kto się tak kur*a darł? - do kuchni weszli Niall, Paulina, Patrycja, Louis, Zayn i Liam. Czyli krótko, mój ukochany obudził wszystkich. Spojrzałam na Hazze, a ten wyszczerzył zęby i pokazał palcem na mnie.
- No tak, a teraz wszystko na mnie! - walnęłam go lekko w ramię. Patrycja podeszła do niego i przybiła żółwika.
- Moja szkoła!- uśmiechnęła się do loczka.
- No wiecie co! FOCH! Cześć! - powiedziałam i biorąc torebkę wyszłam z domu. Nie obraziłam się na prawdę, ale lubiłam ich denerwować. Poszłam chodnikiem. Do uczelni mam spory kawałek drogi. Oczywiście ja mądra nic nie zjadałam. Zaszłam do spożywczaka i kupiłam sobie słodką bułkę i wodę. Teraz idąc spożywałam śniadanie. Szłam wolno bo miałam jeszcze sporo czasu. Patrzyłam na śpieszących się ludzi  dokoła. Wszyscy teraz śpieszyli się do pracy czy szkoły, w przeciwieństwie do mnie. Zjadłam bułkę i napiłam się chłodnej wody po czym schowałam ją do torebki.
- Może cię podwieźć? - odwróciłam się i zobaczyłam tego chłopaka, którego wczoraj oblałam kawą.
- Nie trzeba, przejdę się. - uśmiechnęłam się.
- No to inaczej, za to, że wczoraj mnie tak pięknie ubrudziłaś to chyba jesteś mi coś winna. - uśmiechnął się chytrze.
- A skąd mam wiedzieć, że mnie gdzieś nie wywieziesz? - podniosłam brwi.
- A wyglądam na psychopatę?
- Szczerze? - chyba za dużo czasu spędzam z Patrycją, zrobiłam się jakaś taka pyskata i chamska czasami, a wnerwiane innych sprawia mi przyjemność. Tak, zdecydowanie za dużo Patrycji.
- Udam, że tego nie słyszałem. To siadasz? - z resztą czemu nie?
- Dobra. - podeszliśmy do jego auta, które nie daleko stało i ruszyliśmy. Wytłumaczyłam mu gdzie ma mnie zawieźć i jak tam dojechać. Po chwili usłyszałam, że dzwonił mój telefon. Spojrzałam na telefon, to Harry. Odebrałam.
- No hej. - powiedziałam.
- Jesteś zła? - zapytał.
- Nie jestem zła. Co nie zmienia faktu, że to było chamskie, ale obrażona nie jestem. - uśmiechnęłam się chociaż wiedziałam, że Harry mnie nie widzi.
- No dobra to powiedz gdzie jesteś to zaraz podjadę po ciebie i cię podrzucę pod uczelnię.
- Nie trzeba kochanie. Zaraz będę pod uczelnią.
- Zamówiłaś taksówkę?
- Tak jakby, o której będziecie z chłopakami  z powrotem? - chciałam zmienić temat, bo wątpię aby Harremu spodobało się, że podwozi mnie chłopak, którego znam od wczoraj, nie wiem jak ma na imię i do tego jest bardzo przystojny i miły. Właściwie to sama nie wiem czemu się zgodziłam.
- Myślę, że gdzieś na siódmą. Dobrze słońce muszę kończyć, do zobaczenia.
- Pa. - rozłączyłam się. Spojrzałam na bruneta, był niby skupiony na drodze ale sprawiał wrażenie jakby o czyść myślał.
- Mogę cię o coś zapytać? - zwrócił się do mnie.
- Dajesz.
- Jak się nazywasz?
- Jetem Ania, a ty?
- James. Ania? To chyba jakieś nietutejsze. - zmarszczył lekko brwi.
- Bo ja nie jestem stąd, jestem z Polski, a dokładniej Warszawy.
- Polka? Fajnie.
- Czemu?
- Bo nigdy nie spotkałem jeszcze nikogo z tego kraju. Lubię poznawać ludzi z różnych stron świata. - uśmiechnął się uroczo.
- Ale ty chyba też nie jesteś anglikiem, prawda? Akcent masz jakiś inny. - spojrzałam na niego.
- Jestem ze Stanów, dokładniej Los Angeles.
- Ooo zawsze chciałam zobaczyć to miasto.
- Jak chcesz to cię kiedyś zabiorę. - pokazał swoje białe zęby.
- Nie wiem czy mój chłopak będzie zadowolony z powodu tego, że jakiś obcy chłopak wywiezie mnie na inny kontynent. -  Boję się pomyśleć, co Harry wtedy by zrobił.
- Nie jestem obcy bo już się znamy i masz chłopaka? - spojrzał na mnie.
- Mam wspaniałego chłopaka i proszę cię patrz na drogę. Jestem przewrażliwiona na tym punkcie.- od wypadku moich rodziców jestem ostrożna na drogach, Harrego też bardzo pilnowałam na jezdni. Nagle samochód stanął.
- No i jesteśmy.
- Dzięki za podwózkę. - uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu. Chłopak jednak zamiast odjechać też wyszedł.
- Chyba tak szybko nie pozbędziesz się tego psychopaty. - uśmiechnął się i podszedł do mnie. - Ja też się tu uczę.
- I jeszcze mi powiedz, że na te same wykłady co ja?
- No to mówię, widziałem cię kilka razy, ale widzę, że ty na mnie nie zwróciłaś uwagi. - weszliśmy do środka.
- Ja się tu uczę, a nie oglądam za chłopakami. - usiadłam na krześle, a James obok mnie.
- O widzisz mamy coś wspólnego! Ja też się tu za chłopakami nie oglądam. - roześmiałam się. Zapowiadały się długie wykłady z głupkiem u boku.
~W domu~
Weszłam do domu z zakupami. Jeśli miałam się dzisiaj bawić w kucharkę to musiałam pokupować niektóre rzeczy. Postawiłam torby na blacie i zaczęłam je rozpakowywać. Gdy skończyłam, pobiegłam na górę przebrać się i wróciłam. Wzięłam ze sobą jeszcze laptopa z przepisami, bo nie znałam ich nawet. Boże w co ja się wpakowałam! Przecież ja zjaram tą kuchnię! Dobra wzięłam się do roboty.
~2 godziny później~
Wszystko własnie stygnie. Dobrze, że kupiłam więcej składników niż powinnam bo zepsułam dwa razy ciasto na ciastka i raz masę na sernik. Chyba tylko taka sierota jak ja umie pomylić sól z cukrem. Teraz siedzę na kanapie i oglądam telewizję. Nudyyyy. Aż mi się przysnęło. Śnił mi się Harry. Leżał na łóżku, to chyba było moje łóżko. Uśmiechał się do mnie i pokazywał abym położyła się obok. Zrobiłam to i przytuliłam się do niego zamykając oczy. Czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Po chwili otworzyłam i zamiast Harrego leżał tam James i się uśmiechał. Zerwałam się szybko z łóżka. Jemu jednak uśmiech z twarzy nie schodził, obleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. Spojrzałam w dół i zauważyłam że jestem naga. Matko co ja zrobiłam?!
- Cholera!- obudziłam się i spadłam z kanapy. Na policzkach miałam łzy. Usiadłam po turecku i wytarłam łzy. To był tylko sen, spokojnie. Dobra, oddychaj. Nagle ktoś zasłonił mi oczy i jednocześnie przestraszył niemiłosiernie.
- Harry jeśli to ty to normalnie cię pieprznę. - powiedziałam cicho.
- Miłe powitanie. - odwróciłam się i zobaczyłam loczka. Pocałowałam go w usta i przytuliłam.
- Przepraszam, miałam zły sen. - nie chciałam mu właściwie o tym opowiadać. - Chodź, zrobiłam ci te wypieki tak jak obiecałam. - wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do kuchni.
- Mam coś dla ciebie. - uśmiechnął się do mnie. - Zamknij oczy. - zrobiłam tak jak mnie poprosił. Poczułam jego ręce przy moim karku. - I jak? - dotknęłam ręką i wyczułam naszyjnik. Spojrzałam w dół i zobaczyłam naszyjnik z ,,H''.
- Piękny, kocham cię.- pocałowałam go w policzek. - no to łasuchujemy? - spojrzałam na niego.
- Jasne. - usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
***
No heej :D  To tak, zmieniamy trochę zasady. Nie długo są wakacje, więc rozdziały będą od teraz dodawane co tydzień. No chyba, że będę miała dobry humor :) Dzięki za komentarze ;)

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 18

Jest około 4:00 nad ranem, a ja idę ulicami Berlinu z walizką. Muszę go przeprosić, po prostu muszę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Liama, pomyślałam, że on może już nie spać. Niestety nie odebrał. Do Harrego nie zadzwonię, Niall na pewno śpi, Louisa nie dobudziłabym nawet jak bym go prze okno wyrzuciła. Spróbuję do Zayna. Też nie odbiera. Po cholerę im te telefony skoro ich nie używają! Dobra pomyślmy. Skoro jest tu Zayn to musi być też Paulina. Jeśli ona nie odbierze, to ja już sama nie wiem co zrobię im wszystkim. Na jej szczęście odebrała.
- Wiesz normalni ludzie śpią o tej porze. - usłyszałam jej zaspany głos.
- To czemu ty spałaś? - nie mogłam się powstrzymać.
- Dzwonisz sobie pożartować? To pogadamy za siedem godzin!
- Nie! Nie rozłączaj się!
- No to gadaj szybciej co chcesz, ja bez snu jestem bardzo nieprzyjemna.
- Podaj mi wasz adres.
- A po cholerę ci teraz nasz adres! Rano ci dam.
- Jestem w Berlinie geniuszu! Siedzę na jakimś osiedlu i nie wiem gdzie mam iść.
- No to było tak od razu. - chyba spadła z łóżka bo było słychać trzask.- Fuck!
- Spokojnie, to tłumacz mi jak do was trafić. - powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.
- No to gdzie jesteś?
- No mówię, że na jakimś wielkim osiedlu. Są tu wielkie białe domy z brązowymi dachami.
- Ok, no to idź w stronę skrzyżowania i w prawo.
- No dobra idę. - zaczęłam dość energicznie iść tak jak mi kazała. - Ok, jestem na skrzyżowaniu i idę w prawo.
- O jest tam plac zabaw po którejś stronie ulicy? - rozejrzałam się dookoła.
- Nie, nie ma.
- A to na skrzyżowaniu w drugie prawo!
- Przecież jest jedno prawo! - zaczęłam się cofać i poszłam w lewo.
- Ja mam swoje prawo, a ty masz swoje. - jak ona coś palnie to głowa mała. Jeśli ona w przyszłości będzie przeprowadzać operacje to ja się boję o pacjentów.
- Dobra, jest ten plac zabaw i co dalej? - spytałam patrząc na puste huśtawki i zjeżdżalnie. Jak smutno to wyglądało bez tych małych brzdąców biegających po wszystkim co się da.
- Idź prosto jakieś trzy ulice dalej powinna być nasza.
- No dobra. - przeszłam pierwszą, drugą no i trzecia. - Ok jest ta trzecia ulica.
- No to idź wzdłóż i po lewej stronie powinien stać samochód Zayna. - zaczęłam iść i na wszelki wypadek patrzyłam też na prawo. Doszłam do końca ulicy i niegdzie nie było tego auta.
- Nie ma tego!
- No jak nie ma?!
- No nie ma! - chwila ciszy, chyba Paulina sie zastanawiała.
- A sorry, od placu dwie ulice, a nie trzy. - zaśmiała się do słuchawki.
- No do jasnej cholery! Ty i te twoje nawigacje! - powiedziałam.
- No już nie złość się, po prostu wróć się o jedną ulicę i tam powinien stać samochód Zayna. - wróciłam się o jedną ulicę i znowu zaczęłam sie rozglądać. Ni cholery go nie widziałam. Doszłam do końca, a potem znowu zaczęłam iść tą samą ulicą bo może go przegapiłam.
- Nie ma! - powiedziałam do słuchawki.
- Co? A no tak! Zayn go do garażu zaparkował. - zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.
- Ja pierdziele! Widzisz i nie grzmisz! - spojrzałam w niebo.
- No już się nie denerwuj, odwróć się, widzę cię. - odwróciłam się i spojrzałam na duży dom. Faktycznie stała w jednym z okien.
- Dobrze bawisz się tam na górze? - zapytałam.
- Znakomicie! Jednak dobrze, że mnie obudziłaś. - uśmiechnęła się.
- Otwórz mi drzwi to inaczej pogadamy. - skierowałam się do wejścia. Czekałam dość krótko aż zobaczyłam roześmianą mordkę przyjaciółki.
- Wiem, że mnie kochasz i że się za mną strasznie stęskniłaś, ale nie było mnie tylko dwa dni. - uśmiechnęła się na powitanie.
- Szkoda, że ja nie do ciebie.
- Do Harrego? - spoważniała trochę. - Wiem co się stało.
- Od niego?
- Nie od Pati. Opowiedziała mi wszystko tylko pominęła malutki szczególik o tym, że przyjeżdżasz. - uśmiechnęłam się. No tak, ta nasza Patrycja.
- Dobra, gdzie on jest? - chciałam już wchodzić po schodach.
- Nie ma go w domu.
- To gdzie jest? - stanęłam na trzecim schodku i spojrzałam z góry na Pauline.
- W klubie. Cała piątka tam pojechała. Powiedzieli, że muszą sie rozerwać.
- Wiesz gdzie ten klub?
- Tak, najpierw w prawo...
- Nie chce nawigacji bo to ci kiebsko wychodzi. Nazwa klubu i ulicy. - zeszłam do niej i stanęlam już obok drzwi.
- Aaa! No to było tak od razu!
- Jakaś taka mało kumata jesteś z rana.
- Bo to rano! Wiesz jakie ja trudności w szkole z rana miałam!
- Jakiego rana? Zawsze na drugą,trzecią lekcje przychodziłaś! - pamiętam to doskonale. Śpiochem to ona była zawsze.
- Ale w gimnazjum i liceum się poprawiłam! - kłóciła się.
- Bo zaczęłyśmy z Patrycją po ciebie przychodzić!
- Czepiasz się szczegółów. - dopowiedziała cicho z uśmiechem. Ja nie umiem z nią rozmawiać bez uśmiechania się. Sama jej twarz wywołuje uśmiech.
- Dawaj adres. - podała mi ten adres i wyszłam. Zamówiłam taksówkę i pojechałam. Nie wiem jakim cudem udało mi się ją złapać. Jest praktycznie rano więc przeludniło się już.Weszłam do klubu. Zauważyłam śpiących przy barze Zayna i Nialla, tańczących Liama i Louisa, ale Harrego nie mogłam znaleźć. Aż w końcu rzuciły mi się w oczy ciemne loki. Siedział na kanapie, a na nim ta dziennikareczka siedziała okrakiem i całowała. Ej no co to ma być? Boże ja dopiero teraz zwróciłam uwagę jaka ona jest brzydka i sztuczna. Była w obcisłej, czarnej, krótkiej sukience, a włosy miała natapirowane. Do oczu miała przyklejone sztuczne rzęsy na pół twarzy, a do paznokci czterocentymetrowe tipsy. Jej tapeta i sztuczna opalenizna sprawiała, że widać ją było z kilometra, ale to nie one były najgorsze. Przyznam była strasznie chuda i dlatego najbardziej w oczy rzucały się jej sztuczne cycki i dupa. Usta też miała napompowane. Jednym słowem plastik.  Odchrząknęłam najgłośniej jak mogłam i przykułam tym wzrok Harrego.  Potem wysłałam zimne spojrzenie do tej laleczki i wyszłam. Jak tu wchodziłam miałam dobry humor, a wychodzę załamana. Znaczy z jednej strony jestem smutna, ale z drugiej wściekła. Wyszłam na chodnik i zaczęłam iść w stronę domu.
- Ania! - usłyszałam krzyk Harrego. Przyśpieszyłam kroku. Chyba nie chcę rozmawiać z nim w takim nastroju, bo to może się jeszcze gorzej skończyć.- Zaczekaj! -No ale nie mogę go przecież olać. Stanęłam w miejscu i się odwróciłam.  Harry podbiegł do mnie i stanął na przeciwko. - To nie tak. - powiedział zdyszany.
- A jak? Do jasnej cholery, przyjechałam tu cię przeprosić a ty co?! Pokłóciliśmy się wczoraj, a dziś już całujesz inną!- byłam wściekła. Trochę na niego, a trochę na siebie, gdybym dała mu się wczoraj wytłumaczyć to może tej kłótni by nie było.
- Ale czy ktoś ci kazał tu przyjeżdżać?
- Aha, czyli nie chcesz mnie tu, tak? Jesteś taki za jakiego uważałam się na samym początku!
- Czyli?
- Jesteś zasranym dupkiem, flirciarzem, który nie umie skupić się na jednej kobiecie!
- Łał historia lubi się powtarzać! Taylor powiedziała coś podobnego! No ale zarąbiście, w końcu wiem co o mnie myślisz. - Odwrócił się i zaczął odchodzić.  Nie wytrzymałam i łzy pociekły mi po policzkach.  Znowu ode mnie odchodzi. To okropne patrzeć jak to robi. Nagle stanął. Poczułam w środku nadzieję. Nie chciałam, żeby mnie zostawiał. Żałowałam tego co mu przed chwilą powiedziałam. Złość mi już przeszła, nie chcę być po prostu sama bo kocham tego durnia. Odwrócił się i podbiegł do mnie. Bez słowa pocałował mnie w usta. Nie protestowałam, chciałam tego tak samo jak on. Gdy skończyliśmy spojrzał w moje mokre oczy i wytarł łzy z moich policzków. - Ania, nie chcę cię stracić. Jeśli się rozstaniemy czy pokłócimy to będziemy cierpieć jeszcze bardziej. Kocham cię.
- Ale ty ją całowałeś. - powiedziałam i znowu łzy mi poleciały.
- Nie ja ją tylko ona się na mnie rzuciła. - cały czas trzymał mnie za biodra, a ja go za szyję.
- Ale jej nie odepchnąłeś.
- Myślisz, że łatwo ruszyć takie kilogramy botoksu? - zapytał, a ja się zaśmiałam . Przytuliłam się do niego.
- Przepraszam i za wczoraj i za dzisiaj. - powiedziałam.
- Już jest dobrze. Nie wracajmy do tego.
- Ok. - Później trzymając się za rękę wróciliśmy do domu. Chłopaki też już wrócili. Lekko na kacu, ale są. Wszyscy siedzieliśmy w salonie i gadaliśmy. Uśmiałam się jak głupia przy nich no ale to normalka. W końcu to One Direction plus Paulina.
***
Jest kolejny rozdział! Dziękuje za komentarze i życzę miłego czytania :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 15

Właśnie jadłam śniadanie gdy do kuchni wbiegli Louis z Harrym. Byli strasznie czymś przejęci.
- Spokojnie bo zaraz przez okno wyskoczycie. - byli nakręceni jak głupi.
- Posłuchaj, musisz nam pomóc. - powiedział Louis.
- Znaczy tobie, bo to nie ja się oświadczam. - dopowiedział Harry. Louis podszedł do niego i trzasnął go w głowę.
- Nie tak głośno! - powiedział.
- Czy ja usłyszałam oświadczam? - spojrzałam na Lou z uśmiechem.
- Tak, ale cicho bo usłyszy. Potrzebuję twojej pomocy.
- Dla ciebie wszystko. - powiedziałam odkładając miskę do zlewu.
- Ej bo się robię zazdrosny. - powiedział Harry z udawanym wyrzutem.
- Harry nie ma czasu się teraz droczyć! - powiedział Louis. Chyba pierwszy raz widziałam go tak spiętego i zdenerwowanego. Zawsze na kilometr waliło od niego luzem. Widać, że kocha Patrycje.
- To co mam zrobić?
- Zabrać ją gdzieś na miasto i przyprowadzić jak będzie wszystko gotowe.
- No dobra, to zadzwonicie. - pokiwali głową. Poklepałam Louisa po plecach. - Nie denerwuj się tak, będzie dobrze. - powiedziałam i pobiegłam na górę po Pati. Zapukałam do jej pokoju i weszłam. Leżała na łóżku z laptopem na brzuchu.
- Wstawaj fejsoholiku! Idziemy biegać!
- Co? Mowy nie ma!
- Jasne, jasne. Wstawaj bo powiem Louisowi jakich pięknych rzeczy się o nim dowiedziałam jak ty byłaś pijana. - uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Nie zrobisz tego!
- Dobrze wiemy obie, że mogę to zrobić kochana. Zakładaj jakiś dresik i za dziesięć minut przed domem. - wyszłam z jej pokoju i poszłam do swojego się przebrać. Wzięłam telefon i wyszłam na dwór. Zaraz po mnie pojawiła się Patrycja.
- Długo będziesz mnie katować? - zapytała z wyrzutem, ale na jej twarzy był uśmiech.
- To dla twojego zdrowia kochana. - uśmiechnęłam się i zaczęłyśmy bieg.
- Od kiedy troszczysz się tak o moje zdrowie?
- Zawsze się o ciebie troszczyłam. A teraz przebieramy nóżkami! - Szczerze mówiąc to nigdy w życiu nie zgodziłabym się na bieganie z własnej woli, ale ta nowina dała mi takiego kopa. Oprócz tego bieganie to było pierwsze co przyszło mi do głowy gdy do niej weszłam.
- To podejrzane, że osobie, która nie lubi się męczyć nagle zachciewa biegać. - powiedziała z podniesionymi brwiami.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - uśmiechnęłam się do niej. Biegłyśmy jakieś dziesięć minut, a ja się już się zmęczyłam. Pati to zauważyła.
- To co? Szefowa ma dość? Możemy wracać?
- Daję radę, lecimy dalej. - co mi odbiło z tym bieganiem? Nigdy więcej!  Biegłyśmy tak jeszcze pół godziny, gdy stanęłam ciężko oddychając.
- Dobra, mam dość.
- No dajesz jeszcze z dziesięć kilometrów! Tak bardzo chciałaś biegać.
- Straciłam chęć czterdzieści minut temu! - Pati się zaśmiała.
- To idziemy na kawę? - zgodziłam się i poszłyśmy. Pati usiadła przy stoliku, a ja poszłam zamówić napoje. Czekałam krótko. Wzięłam kawę dla Pati i jej zaniosłam, po czym wróciłam po moją. Mając kubek w ręce dosyć szybko się odwróciłam i wpadając na jakiegoś chłopaka wylałam na niego całą zawartość.
- Przepraszam!- wzięłam chusteczki z najbliższego stolika i próbowałam wytrzeć jego jasną koszulkę, niestety było jeszcze gorzej. Gdy to robiłam czułam jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Nic się nie stało, gorzej obrywałem od kobiet. Wiesz, to chyba nic nie pomaga. - uśmiechnął się. Dopiero teraz spojrzałam na jego twarz i zauważyłam jaki on jest przystojny. Przestałam go wycierać.
- Ale to naprawdę było niechcący.
- A ja naprawdę nie jestem zły. - Patrzyliśmy sobie w oczy, widziałam w nich coś tajemniczego i pięknego.
- Ania, ja ci przypominam, że masz Harrego! - krzyknęła Pati po polsku.
- Nie zapomniałam! - zaraz dopowiedziałam jeszcze po angielsku do nieznajomego. - Muszę już iść, jeszcze raz przepraszam. - uśmiechnęłam się i odeszłam.
- Zobaczymy się jeszcze? - krzyknął za mną.
- Nie wiem. - usiadłam przy Patrycji.
- No no, Harry nie będzie zadowolony.
- Harry nie musi wiedzieć. Poza tym nic się nie stało, a Harry będzie przesadzał jak to on.
- Ale widziałaś jak on na ciebie patrzył.
- Nawet nie wiem jak się nazywa! Kocham Harrego i tylko jego. - Patrycja wyglądała, jak bym jej nie przekonała. W tym momencie dostałam SMS od Louisa ,, Możecie już przyjść''. Szybko odpisałam ,, Dobra, zaraz będziemy'' .
- No kochana wypiłaś?
- Tak.
- No to idziemy do domu. - wyszłyśmy z kawiarni. Przez całą drogę powrotną Pati truła mi na temat tamtego chłopaka. No ile można? Weszłyśmy do domu i poszłyśmy od razu do pokoju Pati. Ona usiadła na łóżku, a ja podeszłam do jej szafy i zaczęłam grzebać. Wyciągnęłam sukienkę  i jej podałam.
- Masz i idź się przebrać.
- Ale po co?
- Jak się przebierzesz to zobaczysz. - wzięła ubrania i weszła do łazienki. Po chwili wyszła gotowa. Wzięłam ją pod ramię i  zaprowadziłam w ciszy na taras. Patrzyła tylko na mnie jak na idiotkę bo morda to mi się tak cieszyła. Cieszyłam się chyba bardziej od niej.
- Tu się dowiesz o co chodzi. - powiedziałam i pobiegłam do domu. Wleciałam na górę do pokoju Harrego, bo on miał okno na taras i ogród.
- Witam piękna. - uśmiechnął się.
- Zaczęło się? - podleciałam do okna.
- Zdążyłaś idealnie. - objął mnie od tyłu i razem oglądaliśmy to co działo się na dole. Patrycja stała po jednej stronie basenu, a po drugiej uśmiechnięty Louis. Na wodzie na czerwonym kółku pływało sobie pudełeczko z pierścionkiem. Louis zaczął jej śpiewać. To było takie piękne. Skończył akurat gdy pierścionek dopłynął. Pati kucnęła i chciał go wziąć, ale wypadł jej do wody.
- Pierdoła. - powiedziałam pod nosem. Louis widząc co się stało, bez zastanowienia skoczył do basenu. Przepłynął go wzdłuż pod woda i wypłynął z pierścionkiem.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał.
- TAK,TAK, TAAAAAAAAAAK - Pati zaczęła krzyczeć jak głupia. Louis założył jej pierścionek i po chwili uciszył pocałunkiem.
- Wyszło jeszcze piękniej i romantyczniej niż się spodziewałam. - powiedziałam do loczka zamykając okno.
- Poczekaj aż ja ci się oświadczę. - czy ja dobrze usłyszałam? Powiedział oświadczę?
- Planujesz już coś?
- Mam masę pomysłów. - podszedł do mnie i objął w tali.
- Mój romantyku. - pocałowałam go w usta. - Dobra idę wziąć prysznic.
- Mogę z tobą? - poruszył śmiesznie brwiami.
- Chyba sobie jeszcze poczekasz!- wyszłam z jego uścisków i podeszłam do drzwi.
- Okrutna jesteś wiesz?
- Wiem.
- I to jest jedna z rzeczy, za które cię kocham. - roześmiałam się i wyszłam. Weszłam do mojego pokoju i się umyłam oraz przebrałam we wcześniejsze ubrania. Usiadłam  na łóżku i włączyłam laptopa. Weszłam na Facebooka i Twittera. Oczywiście hejty, hejty i jeszcze raz hejty. Mi to zwisa tylko boję się o psychikę tych osób. Weźmy taki pierwszy z brzegu, dziewczyna pisze ,, Przeruchałam się nie dawno z Harrym.'' Co te dziewczyny mają na celu. Przecież nie uwierzę hejterom. Postanowiłam odpisać.
J: ,,@HarryStyles czego ja się tutaj dowiaduję! H: ,, Miałem ci powiedzieć ;< ''
J: ,, Jak ty tak mogłeś? ;C '' H: ,, Jakoś tak wyszło :( ''J: ,, Szkoda bo miałam jutro z dziewczynami twoje ulubione ciastka upiec...'' H: ,, Czy ja coś mówiłem? Czekoladowe poproszę! '' 
Uśmiechnęłam się do monitora. W tym momencie Harry wszedł do mojego pokoju z tabletem.
- I tego polskiego sernika też nie zawadzi. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Nic nie powiedziałam tylko mu napisałam.
J: ,, Teraz musisz zasłużyć!'' Przeczytał to i się uśmiechnął.
- Lubisz denerwować hejterów? - zapytał.
- Trochę.
- To patrz. - pocałował mnie i tabletem zrobił zdjęcie. Gdy skończył pocałunek dodał zdjęcie z podpisem ,,Może być tak?'' . Dodałam mu komentarz ,, Zastanowię się ;)'' 
- Ale ty na serio z tymi wypiekami?- spojrzał na mnie poważnie.
- A chcesz?
- Co za pytanie? Jasne, że chcę! - zaśmiałam się lekko. Drugi Niall.
- No to już ci zrobię. - pocałowałam go w policzek i odłożyłam laptopa. - To co teraz robimy?
- Szczerze to jestem taki jakiś zmęczony. - powiedział przecierając oczy.
- Czyli idziemy spać. Kładź się tu przy mnie. - Harry zrobił tak jak powiedziałam i mnie objął. Lubiliśmy sobie tak pospać na jednym łóżku wtuleni w siebie. Czułam się wtedy taka bezpieczna. On się prawdopodobnie cieszył, że może być tak blisko. Kochałam go, a on mnie. Myślałam o tym wszystkim aż zasnęłam.
***
No heeeeej :D Jest nowy bohater i dodałam go już do bohaterów :) Nie będę się rozpisywać, miłego czytania ;P



środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 14

Spojrzeliśmy po sobie. Jako jedyna wyszłam za Zaynem. Psycholog musi wszystko. Poprawka, przyszły psycholog. Zayn siedział na schodach i palił papierosa. Usiadłam obok niego.
- No to tłumacz się, słucham? - spojrzał na mnie.
- Powiedz mi jedną rzecz. Znam cię od jakiś trzech tygodni, a ich parę lat. Dlaczego to tobie bardziej zależy niż im? - spojrzał na mnie.
- To nie tak działa. Nam wszystkim zależy tak samo, tylko oni są bardziej zawiedzeni, a ja sądzę, że powinieneś mieć szansę się wytłumaczyć, więc słucham.
- Nie zdradziłem jej. - powiedział krótko.
- No nie bo nie jesteście razem.
- Nie o to chodzi. Po prostu to nie ja pocałowałem tą żałosną dziennikareczkę, ona prześladuje naszą piątkę już od dawna. Po prostu podleciała do mnie z fotografem, pocałowała, ten cyknął fotkę i uciekli. Nawet nie wiedziałem za bardzo co się stało. - powiedział smutno. Wierzyłam mu. Nie wiem czemu, ale wierzyłam. Czułam jak człowiek kłamie i ta zdolność mnie przerażała. Poklepałam go po ramieniu.
- Teraz to samo musisz wytłumaczyć Paulinie. - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie musi. - odwróciliśmy się do tyłu. Wszyscy stali i chyba się nam przysłuchiwali. Dochodzę do wniosku, że to moje życie w Londynie zaczyna przypominać film. Na przykład ta scena. Zayn wstał i podszedł do Pauliny. Ukląkł przed nią i złapał za rękę.
- No przepraszam za wszystko. Teraz bym ci pewnie gadał bardzo długą przemowę, ale chyba wszystko słyszałaś. Kocham cię i nie przestanę. - Paulina się uśmiechnęła. To już dobrze wróżyło.
- Jeszcze raz coś takiego mi wywiniesz to cię uduszę normalnie. - Zayn wstał i się pocałowali. No nareszcie! Spojrzałam na Liama. Teraz ten zdołowany, no nie idzie z nimi wytrzymać. Wszedł do domu. Pomyślałam, że teraz musi pobyć sam. Teraz mój wzrok został na loczku. On też mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się lekko, a on zrobił to samo. Odwróciłam się i zaczęłam iść wolno po ogromnym ogrodzie. Ominęłam basen i usiadłam na trawie. Tak jak myślałam zaraz przyszedł Harry.
- Uciekasz? - zapytał siadając obok.
- Spaceruję.
- Siedząc?
- No to spacerowałam. - przewróciłam oczami.
- Przepraszam za rano. Faktycznie byłem trochę zły, ale tylko dlatego, że ja zachowałem się strasznie nachalnie. No ale kusisz kochanie. - jaki on jest przystojny. Jak tak się tłumaczy to robi taką słodką minę.
- Ja też przepraszam, przesadziłam i to mocno. - uśmiechnęłam się.
- Kocham cię. - powiedział mi do ucha.
- Ja ciebie też. - próbował mnie pocałować ale zasłoniłam mu usta ręką. - Skoro kuszę to może lepiej nie ryzykuj kochanie. - jak zobaczyłam jego minę to nie mogłam powstrzymać śmiechu. Wstałam i zaczęłam wolno iść.
- Ej tak się nie bawimy! - usłyszałam jego krzyk za sobą i po chwili byłam już na rękach Stylesa. Zaczął mnie czule całować, ale cały czas szedł przed siebie. Coś mi się przypomniało.
- Harry? - powiedziałam w jego usta.
- Co?
- Basen! - powiedziałam już głośniej.
- Co? O kur... - i wylądowaliśmy w wodzie. Mój kochany niestety nie patrzy pod nogi. Wynurzyłam się i zaczęłam się śmieć co powodowało, że nie mogłam się utrzymać na wodzie.
- Ej bo się utopisz. - usłyszałam Harrego.
- No wybacz, ale nie umiem pływać i śmiać się równocześnie. - powiedziałam chwytając się krawędzi basenu. Usiadłam na brzegu, a Harry po chwili znalazł się obok mnie. I weź tu takiego człowieka na dystans trzymaj. Pocałowałam go w czoło po czym wstaliśmy i trzymając się za ręce, cali mokrzy poszliśmy do domu.
~Dwa miesiące później~
Rok szkolny się zaczął  ja, Pati i Paulina, latamy po uczelniach. Dziewczyny jeszcze dodatkowo pracują, to już w ogóle mało czasu mają wolnego. Ja obibok jeden jak to ujęła Patrycja, zajmuję się pilnowaniem domu i chłopców. Czasami zastanawiam się co jest trudniejsze. Ogarnięcie tego wielkiego budynku czy ich. Nadal nie wiem. Pomiędzy mną i Harrym jest coraz lepiej, taka samo jak pomiędzy Zaynem i Pauliną oraz Louisem i Patrycją. Louis chyba faktycznie myśli nad oświadczynami. Przez przypadek usłyszałam jak rozmawiał z chłopakami o pierścionku. Ale ta Pati to ma szczęście. Oprócz tego Niall znalazł sobie dziewczynę. Na razie tylko chodzą na randki, ale myślę, że ta znajomość rozkwitnie. Ogólnie to czekam aż nas z nią pozna, bo nawet nie wiem jak ona wygląda. Chłopaki niedługo wyjeżdżają na parę dni do Niemczech. Według mnie to już jest chamstwo, zrobić koncert tak blisko Polski, ale jednak nie zrobić w Polsce. Z dziewczynami namawiamy ich na przyjazd do Polski już od dawna. No znaczy byli już w naszym kraju, ale nie dawali tam koncertu, a na to wszyscy czekają. Myślę, że jeszcze ich tam zaciągniemy. Właśnie wracałam taksówką z uczelni. Cieszę się, że w końcu spełniają się moje marzenia i już za parę lat będą do mnie mówić ,, pani psycholog''. A jeśli chodzi o moje rozmowy z Liamem to jest coraz lepiej. Zaakceptował miłość Zayna i Pauliny. Teraz go jednak coś innego trapi, ale nadal nie wiem co. Nie będę go męczyć pytaniami, to nie w moim stylu. Dojechałam do domu i zapłaciłam miłemu starszemu panu. Weszłam do domu i na początku usłyszałam głośne śmiechy, potem dźwięk tłuczonego szkła i nastała grobowa cisza.
- Co znowu zepsuliście? - zapytałam wciągając buty w werandzie.
- Nic kochanie. - odkrzyknął mi Harry.
- No nie Harry, znowu ty coś zrobiłeś? To trzeci raz w tym miesiącu. - weszłam do salonu i stanęłam osłupiała. Wybili okno! Przecież to podwójna szyba była, jak oni to zrobili?
- Tylko nie krzycz. - powiedział Harry. Stała przedemną cała piątka ze spuszczonymi głowami. Tak jak dzieci, które przyznają się rodzicom, że coś nabroili.
- Nie zamierzam. Jeśli posprzątacie i wymienicie okno przed przyjazdem dziewczyn to myślę, że obejdzie się bez draki. Macie jeszcze trzy godziny. - powiedziałam wychodząc z salonu.
- A ty co będziesz robić? Miałaś nas podobno pilnować! - powiedział Niall.
- Jeśli dobrze się orientuję to każdy z was jest tu pełnoletni, a jeśli już to ja tu odpowiadam tylko za Harrego.   Będę cię kochanie podświadomie wspierać, bo niestety nie mam tak kolorowo jak wy i ja nie wstaję o 12:00.
- Czyli w dwóch słowach idziesz spać? - zapytał Louis.
- Dokładnie. No dawać bo czas wam leci. A wiecie dobrze, że dziewczyny są bardzo zmęczone po zajęciach i pracy, więc myślę, że łagodnie nie przyjmą do wiadomości, że zrobiliście nam darmową klimę. - uśmiechnęłam się do nich i poszłam na górę. Weszłam do mojego pokoju i aż stęknęłam. Jak ja go zapuściłam. Ta, już sobie pospałam. Skoro mam trochę wolnego czasu to tu posprzątam. Nie lubiłam tego, no ale trzeba. Zaczęłam te nudne czynności i zeszło mi się bardzo długo. Mój pokój był duży, a ja nie bardzo się śpieszę z porządkami. Dobra koniec. Położyłam się na łóżku i przykryłam kocem. Ledwo zamknęłam oczy, a do mojego pokoju wbiegł Harry.
- Wstajemy!- krzyknął.
- Cholera. - powiedziałam cicho.- Okno naprawione?
- Tak, wygląda jak stare. - usiadł obok mnie na łóżku.
- Właśnie, jak wy to zrobiliście?
- Graliśmy w piłkę i trochę za mocno kopnąłem. - skrzywił się lekko. - Ale to był taki ładny gol.
- ZNOWU graliście w domu? Ostatnio potłukłeś już lampę i szklaną szafkę, Louis potłukł telewizor, a Niall rozwalił stolik i krzesło! Macie przecież tyle miejsca na dworze!
- Ale w ogrodzie też nie możemy grać bo Paulina na nas krzyczy, że jej kwiaty niszczymy!
- Możecie grać na boisku!
- Żeby fani nas rozszarpali?
- Macie miliony, możecie sobie jakąś sale wypożyczyć. - powiedziałam i zaczęłam ścielić łóżko.
- A to już nie taki głupi pomysł.
- Bo ja myślę jak normalni ludzie, a nie tak jak wy. - uśmiechnęłam się.
- Dzięki! - fuknął i się odwrócił.
- Nie obrażaj się, żartowałam!- przytuliłam do od tyłu. To trochę dziwnie wyglądał bo on jest ode mnie wyższy prawie o głowę.
- Mogłem nie zajarzyć skoro jestem taki głupi.
- Ale ja nie powiedziałam, że jesteś głupi!
- Ale o to ci chodziło.
- Jesteś najmądrzejszym facetem jakiego znam! - odwrócił się z uśmiechem.
- Na pewno?
- Oczywiście. - no dobra, mój kochany do naukowców nie należy, ale jest inteligentny. Przybliżył się do mnie i zaczął całować. Kochałam go i to bardzo. Zeszliśmy razem na dół i zobaczyłam tylko Louisa który praktycznie wybiegał z domu.
- Co jest?
- Nie, nic. - powiedział i wyszedł. Spojrzałam na Harrego, ale on tylko wzruszył ramionami chociaż przeczuwałam, że wie o co chodzi. Wolałam jednak nie pytać. Wyszliśmy na taras i siedząc na krzesłach rozmawialiśmy o wszystkim.
***
Dziękuję za ten cudowny komentarz! Specjalnie dla klarix dodaję ten rozdział. Cieszę się, że ci się podobają ;p Chcę też baaaaaaardzo podziękować +patricia w  i +Zygfryda Pyzia  za pomoc, wsparcie i pospieszanie :D 

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 13

Obudziłam się i zobaczyłam, że na biurku siedzi Harry.
- Dzień dobry słońce. - uśmiechnął się.
- Długo tu siedzisz? - zapytałam przeciągając się.
- Wystarczająco długo aby posłuchać sobie twoich fascynujących, nocnych monologów.
- A cóż ja ci takie ciekawego zdradziłam? - podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrań, gdy poczułam ręce Harrego na swoich biodrach.
- Mówiłaś, że mnie kochasz, że mam piękne oczy i uśmiech, a najbardziej mi się podobało jak powiedziałaś, że dałabyś się mi zaciągnąć do ołtarza. - zaczął całować moją szyję.
- Gdyby nie to z ołtarzem to nawet bym ci uwierzyła w te nocne rozmowy. Dasz mi się ubrać? - odwróciłam się i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Nie. - wziął mnie na ręce i położyła na łóżku. Całowaliśmy się, a mi cały czas się wydawało, że jemu tylko jedno chodzi po głowie. Gdy zaczął całować moją szyję wykorzystałam sytuację i zapytałam.
- Zawieziesz mnie dzisiaj na uczelnie?
- Tak. - zaczął się siłować z moją górą od piżamy. Wiedziałam, że tak będzie.
- Co ty kombinujesz z moją piżamą?- spojrzał na mnie jak na kretynkę.
- Naprawdę nie wiesz w jakim celu mężczyzna rozbiera kobietę? - zaśmiałam się lekko.
- Wiem, ale nie rozumiem dlaczego rozbierasz mnie.
- Nie chcesz tego?
- Nie jestem gotowa. - odsunął się ode mnie i usiadła na łóżku.
- Przepraszam, poniosło mnie. Pociągasz kochanie no, ale poczekam. - poczochrałam jego loki i zeszłam z łóżka.
- Ubiorę się i możemy jechać. - wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Szybko się ubrałam i ogarnęłam. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Nie dam się Harremu tak szybko przelecieć. Kocham go i w ogóle, ale mam swoje zasady, których się mniej więcej trzymam. Jak będę pewna, ze tego chcę to mu powiem. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że pokój jest pusty, ale za to Harry pościelił mi łóżko. Kochany jest. Wzięłam torebkę, teczkę z papierami, która już wcześniej naszykowałam i zeszłam na dół.
- Idę do samochodu. - powiedział krótko i wyszedł. Chyba mu z lekka humorek zepsułam. Wbiegłam jeszcze do kuchni i napiłam się soku pomarańczowego, gdy zobaczyłam wychodzącego Zayna.
- Gdzie pędzisz? - zapytałam.
- Wiem już jak mogę wszystko naprawić. Sorki, ale się śpieszę. - odpowiedział i popędził ku drzwiom.
- Powodzenia. - krzyknęłam już na dworze, on nie odpowiadając wszedł do swojego auta i odjechał. Ja wsiadłam do samochody Stylesa. On bez słowa wytyłował i z piskiem opon ruszył ulicą. Nie odzywał się co doprowadzało mnie powoli do szału.
- Jesteś zły? - zapytałam przerywając tą cholerną ciszę.
- Nie. - powiedział cicho. Na jego twarzy było zero emocji. Nawet wzroku nie raczył na chwilę oderwać od ulicy jak to było w jego zwyczaju.
- No przecież widzę. - już mnie denerwował.
- Nic mi nie jest. - powiedział tym samym tonem co wcześniej. No cholera!
- Ukrywanie emocji może wywołać raka. - bąknęłam i odwróciłam się do szyby.
- Ta. - no on ma mnie po prostu w dupie.
- Jesteś zły za rano prawda?- zapytałam już trochę głośniej.
- Ania przestań...
- Nie, nie przestanę! Nie ma zamiaru znosić twoich fochów o to, że nie zaciągnąłeś mnie do łóżka! Cholera seksoholik się znalazł! Zatrzymaj samochód.
- Ania proszę...
- Zatrzymaj samochód! - krzyknęłam. Harry zrobił to co powiedziałam. Wysiadłam i trzasnęłam głośno drzwiami. Harry odjechał chyba tak samo zdenerwowany jak ja, ale wolał już nic nie dodawać. Na moje szczęście byłam już kilka ulic od uczelni. Zaczęłam iść szybkim krokiem. W środku mi się gotowało. To była nasza pierwsza kłótnia. Ciekawe ile jeszcze takich będzie. Boję się, że Harry może nie wytrzymać tych moich humorków.
~Godzinę później~
Wyszłam z uczelni. No super jak ja mam teraz wrócić do domu? Pieniędzy nie wzięłam, więc na taksówkę nie ma co liczyć. To może do chłopaków zadzwonię. Spróbowałam na początku do Liama, ale nie odbiera. Zayn jest zajęty, więc nawet nie próbowałam. Spróbowałam do Nialla, ale jest poza zasięgiem sieci. Po co im te telefony skoro ich nie używają? Został Louis, bo przecież do Harrego nie zadzwonię. Na szczęście Lou wie do czego służy telefon i odebrał.
- No hej co tam ? - usłyszałam jego pogodny głos.
- Mam mały problem. Jestem pod uczelnią i dobrze by było gdyby ktoś po mnie przyjechał
- A twój lovelas?  Siedzi chyba w pokoju zawołać go?
- Pokłóciliśmy się, z resztą długa historia. To możesz być tak wspaniałym przyjacielem i przyjechać?
- Już jadę. - uśmiechnęłam się do telefonu i rozłączyłam. Z nudy liczyłam sobie przejeżdżające samochody, aż zobaczyłam samochód Louisa. Wsiadłam do uśmiechniętego bruneta. On wyjątkowo zawsze miał dobry humor, zawsze uśmiechnięty i pomocny. Chyba tym się wyróżniał z zespołu. Wspaniale pasują do siebie z Patrycją.
- Witam obrażalską. - uśmiechnął się.
- Ja obrażalska? To on jakiś nie wyżyty. - oparłam rękę o drzwi.
- Przejdzie wam.
- Ta.
- My też z Patrycją mieliśmy parę sprzeczek, ale jest dobrze.
- Bo Patrycja i ty to nie to samo co ja i Harry.
- Mała różnica. - cały czas się uśmiechał. Ile on ma w sobie tej radości? Starczyło by na co najmniej dziesięć osób.
- Znaczna różnica.- poprawiłam go. Dojechaliśmy do domu w ciszy. Weszliśmy do środka i w samym wejściu usłyszałam głośne ,, Kur*a'' i zobaczyłam Liama wbiegającego po schodach na górę. Spojrzałam pytającym wzrokiem na Louisa, ale pokazał mi, że nie wie o co chodzi. Weszliśmy powoli do salonu. Na kanapie siedział Harry z Niallem, a na podłodze Patrycja tuliła Paulinę.
- Co się stało? - zapytał Louis. Niall nic nie mówiąc podał mu telefon. Spojrzeliśmy oboje na ekran i na ten widok mało się nie przewróciłam. To było zdjęcie Zayna całującego się z jakąś dziewczyną. I to jeszcze totalnym plastikiem. To tak chciał to naprawić?! Podeszłam do Pauli i też ją przytuliłam. Po jej policzkach wolno spływały łzy. Niby nie są oficjalnie parą, ale ją to boli jak cholera. Znam ją doskonale i teraz będzie udawać, że ją to nie obchodzi, że on może sobie robić co mu się podoba. Będzie się sama oszukiwała. Teraz sobie o czymś przypomniałam. A raczej o kimś. Przecież Liam to teraz może zrobić wszystko.
- Cholera. - powiedziałam brzydko pod nosem i szybko wybiegłam na korytarz. Wbiegłam na górę i bez pukania wpadłam do pokoju Liama czego po chwili żałowałam. Obok mojej głowy przeleciał wazon i upadając na podłogę roztrzaskał się na małe kawałeczki.
- Co to miało być?! - spojrzałam na chłopaka. Chodził gorączkowo po pokoju. Złość go roznosiła.
- Zabiję tego debila! - krzyknął.
- Liam spokojnie, uspokój się!
- No walnę go w ten pusty łeb!- nagle przyszło mi coś do głowy.
- Dobra, idź. Ulżyj sobie. - otworzyłam mu drzwi.- No dawaj.
- Pozwalasz mi? - momentalnie się uspokoił i stał zdziwiony.
- Tak. - chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- Umiesz manipulować ludźmi. - uśmiechnął się lekko i usiadł. Ja oczywiście mądra zapomniałam zamknąć drzwi i akurat przechodził Zayn. No kto ma takie szczęście jak ja? No chyba nikt. Liam szybko się zerwał i zaczął gonić Malika. Poleciałam za nimi bo nie chciałam, aby coś się stało. Głupki zaczęli ganiać się po dolnej części domu. Harry i Louis wychylili się z salonu.
- A wy w takiej chwili w berka się bawicie? - spytał Lou. Stanęłam przy nich bo szczerze mówiąc nie miałam dobrej kondycji i już się zmęczyłam.
- Liam chce dać mu w mordę. Cholera, od liceum się tak nie nabiegałam. - wydyszałam. Louis się uśmiechnął. Na twarzy Harrego też zauważyłam uśmiech. Chyba mu przeszło, co nie znaczy, że mi też. Nie zamierzałam go omijać czy coś tylko teraz po tej całej szopce to będę go chyba trochę na dystans trzymać.
- Dobra mam dość. Wal, bo nie mam siły biegać! - chłopaki stanęli w werandzie. Liam podszedł do niego i gdyby mógł do zabiłby wzrokiem. Po chwili walną go pięścią w twarz. Zayn zaklął głośno i chwycił się za policzek. - Lepiej? Czy chcesz jeszcze raz? A może w końcu do kur*y nędzy dacie mi się wytłumaczyć? - spojrzał gniewnie na wszystkich.
- Chcesz po tym jeszcze wymyślać wymówki? - zapytał Liam.
- Ty chyba byłeś moim przyjacielem jeśli mnie pamięć nie myli. I wy też. - spojrzał na nas. Ominął nas gniewnie i wyszedł na taras.
***
Komentujcie! Proszę. Ostatnie posty było w ogóle bez komentarzy i nie wiem czy wam się to podoba czy nie.  

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 12

- Gdzie idziesz? - zapytała Pati. O dziwo obok niej stała Paulina.
- Na zakupy. - uśmiechnęłam się.
- BEZ NAS?! - zapytały równo.
- No ale ja tylko znajdę jakąś sukienkę i wracam z powrotem.
- Wiem, że nie znasz się na zakupach, bo ich nie lubisz. - zaczęła Patrycja.
- Czego w ogóle już nie pojmujemy. - dokończyła Paulina
- Ale powinnaś wiedzieć, że kupować sukienkę można cały dzień, dlatego jedziemy z tobą. - uśmiechnęła się Pati. Pojechałyśmy samochodem Patrycji. Oczywiście nie obyło się bez dziennikarzy. Weszłyśmy szybko do centrum handlowego i zaczęłyśmy biegać po sklepach. Dziewczyny miały racje. To nie takie łatwe jak mi się wydawało. W końcu znalazłyśmy dla mnie sukienkę. Zmęczone poszłyśmy na kawę.
- Harremu oczy na wierzch wyjdą jak cię zobaczy. - powiedziała Paulina.
- Wolę, żeby zostały na swoim miejscu. - uśmiechnęłam się. - Paulina muszę ci coś przyznać.
- Co?
- Nieźle sobie to wymyśliłaś.
- Ale co?
- To z Zaynem. Niby wszystko w porządku, bo rozmawiacie i w ogóle, ale on cię nie może pocałować ani dotknąć, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że mieszkacie w jednym domu.
- Nie myślałam o tym w ten sposób. - powiedziała cicho.
- Wiem, ale na to wychodzi.- nie byłam na nią zła. Mówiłam to, bo chciałam dowiedzieć się co zamierza dalej.
- Przecież wiesz, że ja nie umiem łatwo wybaczać.- to była fatalna prawda. Kiedyś obraziła się na kolegę w gimnazjum, bo niby powiedział, że jest gruba (całość była strasznie skomplikowana, ale wyszło na to, że Paulina źle zrozumiała). Wybaczyła mu dopiero jak na środku korytarza uklęknął przed nią i ją przeprosił. To było słodkie i takich facetów to teraz ze świecą szukać.
- Jak na ciebie to i tak dużo. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dobra dziewczyny! Chodźmy do domu, bo Ania nie zdąży się naszykować. - powiedziała Patrycja. Chyba chciała uniknąć kłótni jaka mogła wybuchnąć. Właściwie to bardzo mądrze postąpiła. Zapłaciłyśmy z napiwkiem za kawę i poszłyśmy do samochodu, który był otoczony przez dziennikarzy. Było także kilku polaków. Jak wszyscy zaczęli zadawać naraz pytania to nic nie rozumiałam. Mieszanka polskiego i angielskiego to nic dobrego. Jeszcze każdy się przekrzykiwał to już w ogóle było nie do ogarnięcia. Wsiadłyśmy do samochodu i szybko odjechałyśmy. W aucie gadała tylko Patrycja, jadaczka jej się nie zamykała. Paulina cały czas patrzyła w okno i wyglądała na zamyśloną. Miałam ochotę to głośno skomentować, ale to by było wypowiedzenie wojny, której nie chciałam. Paulina i Patrycja były dla mnie jak siostry, więc czasami lubiłyśmy sobie dogryzać i dokuczać, ale umiar trzeba mieć. Dojechałyśmy do domu i weszłyśmy do środka. W salonie byli wszyscy oprócz Harrego. Dziewczyny dołączyły do chłopaków, a ja cała obwieszona torbami pobiegłam do mojego pokoju. Ledwo weszłam a po prostu rzuciłam torby na podłogę. Położyłam się prawie nie żywa na łóżku. Coś mi zaszeleściło pod plecami. Nie chętnie się podniosłam i zobaczyłam kartkę.
,, Przyjadę po ciebie o 19:00. Całuję twój Harry''. 
Uśmiechnęłam się do skrawka papieru. Spojrzałam na zegarek i było już grubo po szóstej! Cholera! Zerwałąm się szybko i podbiegłam do toreb i wyjęłam sukienkę i buty po czym się przebrałam. Umalowałam się i rozczesałam włosy. Chyba jestem gotowa.  Zeszłam na dół i zastałam tam Harrego, który pięknie wyglądał.
- No hej, nie widziała pani gdzieś tam panny dla której się tak odstawiłem?
- Jakaś tam siedziała przed telewizorem w dresie i obrzerając się chipsami. - wskazałam na schody prowadzące na górę.
- Jesteśmy za sobą dopiero dwa dni, a ona już się mnie nie słucha. Chyba wezmę ją jutro na bieganie, bo mi się kobita roztyje!- zrobił minę jakby zobaczył coś strasznego.
- To grubej już nie będziesz jej kochał? - uniosłam brwi do góry i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Ja będę ją kocham w każdym rozmiarze. - złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Mogę już skończyć mówić o sobie w trzeciej osobie? - mówiłam mu praktycznie w usta.
- Dlaczego? Fajnie cię tak obmawiać z samą tobą. - oparł swoje czoło o moje.
- Już chcesz na mnie narzekać? Nie za wcześnie trochę?
- Nigdy nie jest za wcześnie. - cieszył się z naszej rozmowy jak małe dziecko gdy dostanie lizaka. Jego to strasznie bawiła, z resztą mnie też.
- Osz ty! Tak ci źle ze mną? - walnęłam go lekko w ramię.
- No żartuję kochanie. Jedziemy?
- Chodź, bo zaraz znowu coś mądrego palniesz. - pojechaliśmy jego autem do restauracji. Bardzo, bardzo drogiej restauracji gdzie panowała powaga i elegancja. To kompletnie nie pasowało do mnie i Harrego, więc czemu wybrał takie miejsce? Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy zarezerwowanym dla nas stoliku. Czułam na sobie spojrzenia tych wszystkich sztywniaków. Byliśmy chyba najmłodsi w tym budynku. Harry chyba zauważył mój grymas na twarzy.
- Nie podoba ci się? - zapytał.
- Jest wspaniale. - wymusiłam uśmiech.
- Jeśli chcesz to pójdziemy gdzie indziej.
- Tu jest dobrze. - podali nam kolację, którą był homar. Boże w życiu homara nie jadłam. Pierwszy raz w ogóle jestem w takim miejscu. Z rodziną za kolację chodziłam do MacDonalds'a i KFC, a to miejsce było chyba najbardziej eleganckie w całym Londynie. To zdecydowanie nie były moje klimaty.
- Harry?
- Słucham?
- Nie żeby coś, ale jak to się je? - pokazałam palcem na talerz, ale po chwili przestałam, bo przecież palcem się nie pokazuje. Chłopak zaśmiał się cicho, po czym wstał i biorąc mnie za rękę, wyprowadził z restauracji. - Pytałam tylko jak to się je, a nie czy możemy iść. - spojrzałam na niego. Splótł nasze dłonie i wolno zaczął iść chodnikiem, a ja robiłam to co on.
- Widziałem jak się tam męczysz. Jeśli nie chcesz czegoś co ci proponuję to mów. Masz przecież własne zdanie.
- Ale to musiało tyle kosztować i ...
- A ty znowu to samo. Kasy mam dużo i spokojnie, nie zbankrutuję. - uśmiechnął się i zobaczyłam te jego dołeczki.
- Po prostu nie chcę żebyś potem żałował.
- Niby czego? Tobie nic nie będę żałował. A teraz dokończmy naszą randkę. - chodziliśmy sobie po Londynie rozmawiając. Oczywiście było kilka namiętnych momentów, przecież mój chłopak to Harry Styles. Po jedenastej wróciliśmy do domu.
***
Ludzie... Dlaczego polska poczta tak wolno działa? Czekam, czekam i czekam i nie mogę się doczekać na moją siłę marzeń! No cholery można dostać. No ale zmieniając temat. KOMENTUJCIE PROSZĘ :D 


sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 11

Wstałam rano. Naprawdę rano, bo było po siódmej. Nie mogę spać przez te wczorajsze emocje. Poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Ubrałam się i uczesałam po czym poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. O dziwo był tam już Niall.
- Co tak wcześnie? - zapytałam.
- Nie mogę spać.
- To widzę, że mamy podobny problem. Zrobić ci coś do jedzenia? - zapytałam otwierając lodówkę.
- Nie jestem głodny. - zamknęłam lodówkę i spojrzałam zdziwiona na przyjaciela.
- No dobra no to gadaj co się stało. - wzięłam krzesło i usiadłam na przeciwko niego.
- W czym ja jestem gorszy od reszty One Direction?
- W niczym, jesteście wszyscy pięcioro zarąbiści.
- To dlaczego oni mają dziewczyny, a ja nie. Czemu oni znaleźli miłość, a ja nie mogę? Louis jest z Patrycją, Zayn z Pauliną  pewnie jeszcze  się pogodzą, Harry na pewno zaraz z kimś będzie, a Liam. No dobra no to jest nas dwóch.
- Ty i Liam znajdziecie sobie na pewno dziewczyny. Na świecie jest miliony dziewczyn, które za wami szaleją. No Liam jest w trochę innej sytuacji niż ty, ale uwierz mi, że w końcu sobie kogoś znajdziesz.- uśmiechnęłam się lekko.
- A jak nie?
- To ja ci kogoś znajdę. - zaśmiał się lekko.
- Ok, zdam się wtedy na twój gust. - w końcu się uśmiechnął.
- No dobra chodź, może coś obejrzymy ?
- Idę, idę. - poszliśmy do salonu i zaczęliśmy oglądać jakieś seriale a potem wiadomości. Nagle zobaczyłam swoje zdjęcie i Harrego na rynku w Krakowie.
- Harry Styles ma nową dziewczynę! Wykrzykując całemu światu wyznał jej miłość. To wszystko działo się wczoraj w Krakowie, w rodzinnym mieście Ani. - skończył prezenterka. Uśmiechnęłam się szeroko, bo pokazali zdjęcie naszego pocałunku.
- Ej! Czemu my o niczym nie wiemy? - zapytał mnie Niall. - Harry też ma już dziewczynę! Czyli naprawdę zostałem tylko ja i Liam.
- Nie było okazji, żeby wam powiedzieć i przestań już z tą dziewczyną, masz jeszcze dużo czasu. - uśmiechnęłam się. - Niall wiesz może czy Paula wróciła?
- Wróciła. Jak ją rano zobaczyłem to mało na zawał nie zszedłem. - uśmiechnął się.
- Aż tak źle wygląda?
- Jak dziewczynka z Ringu. - powiedział niezwykle poważnie.
- Umiesz skomplementować kobietę. - Już nie dziwię się, że on nie ma dziewczyny. Jeśli dla każdej jest taki szczery to myślę, że jego przyszła dziewczyna musi mieć stalowe nerwy.
- Ma się ten talent. - poklepał się po klacie.
- To jest talent? Raczej skaranie boskie. - uśmiechnęłam się. - Dobra ja idę do Pauliny. - Wstałam i poczochrałam jeszcze włosy blondyna. Ten się uśmiechnął. Poszłam korytarzem i zapukałam cicho do pokoju przyjaciółki. Usłyszałam ciche ,, proszę'' i weszłam. Paulina siedziała przebrana na łóżku. Usiadłam obok niej i ją mocno przytuliłam.
- On żałuje. - powiedziałam do niej.
- A niech żałuje. Czy on był fair dla mnie?
- No nie był, ale...
- Więc ja dla niego też nie będę. - Widziałam po jej minie, że skończyła rozmowę. No tak, Paulina zawsze była uparta.
- Przemyśl to jeszcze. - wyszłam z jej pokoju i od razu pobiegłam do drzwi z napisem ,, Zayn''. Zapukałam i otworzył mi Malik.
- Wchodź. - powiedział tylko. Zrobiłam jak powiedział.
- No to słucham co zamierzasz zrobić. - powiedziałam. Zayn usiadł na podłodze na przeciwko mnie.
- Muszę z nią porozmawiać i to jak najszybciej. Ona jest już w domu?
- Tak jest. - Zayn poderwał się i pobiegł do drzwi. - Ale wiesz co jej powiedzieć?
- Myślałem o tym całą noc. - Wyszedł z pokoju. Stanęłam w drzwiach i zobaczyłam jak Zayn stoi przy drzwiach Pauliny.
- Kochanie otwórz. - prosił cicho. Długo czekał na odpowiedź. Tak jakby Paulina walczyła sama ze sobą. Po chwili jednak drzwi się  otworzyły. Zamknęłam drzwi do pokoju Malika i usiadłam na stoliku w korytarzu. Musiałam wiedzieć jak mu poszło. To jest moja wada, jestem bardzo ciekawska. Tam może dojść do rękoczynów. I tu mówię oczywiście o Paulinie, bo wątpię, żeby Zayn podniósł rękę na kobietę.
- Wróciła? - Patrycja podeszła do mnie i też usiadła na stoliku.
- Rozmawia teraz z Zaynem.
- Na pewno mu jeszcze nie wybaczy. Chłopak będzie musiał się trochę postarać. Znasz Paulinę.
- Znam, znam. - teraz podszedł do nas Louis i Niall.
- A wy co tutaj tak siedzicie? - zapytał blondasek.
- Czekamy, Zayn rozmawia z Pauliną. - powiedziała Patrycja.
- Jak na razie jest cicho, więc chyba jeszcze żyją. - uśmiechnęłam się.
- No tak, nasza żywiołowa Paulina. - powiedział Louis. Teraz przyszedł jeszcze Liam.
- Paulina u siebie? - zapytał.
- Tak z Zaynem. - powiedział Louis.
- Jak to z Zaynem?
- Rozmawiają.
- No to poczekam z wami. - posunęłam się i usiadł obok mnie. Stolik był pełny, Louis stał obok Pati, bo nie zmieścił się już, a Niall stał oparty o ścianę na przeciwko nas.
- Harry jeszcze śpi? - zapytałam.
- Dobrze będzie jeśli obudzi się po dwunastej. Dla niego to i tak rano. - uśmiechnął się Louis.
- Czy ja wiem, w Krakowie obudził się przed dziewiątą. - Louis i Niall otworzyli szeroko oczy.
- Kobieto co ty mu zrobiłaś? - zapytał Niall.
- Nic, obudziły mnie śmiechy jego i babci i ja patrzę, a on już ubrany i naszykowany. A było po dziewiątej. - uśmiechnęłam się.
- No to dzisiaj będzie to pewnie odsypiał. - uśmiechał się Lou.
- Żebyś się nie zdziwił! - powiedział Harry idąc korytarzem w naszą stronę.
- Właśnie! Ja wam miałem powiedzieć, czego rano się dowiedziałem. - powiedział Niall. Harry podszedł i stanął na przeciwko mnie. Stanął tak, że był pomiędzy moimi nogami, ręce położył na moich biodrach, a nasze twarze dzieliły centymetry.
- Dzień dobry kochanie. - uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Właśnie to chciałem wam powiedzieć! - usłyszałam Nialla. Skończyliśmy nasz pocałunek i zobaczyłam jak wszystkim (oprócz Nialla) szczena opadła. Patrycja walnęła mnie w ramię.
- Jemu powiedziałaś, a mi nie! - krzyknęła chociaż widziałam, że się uśmiecha.
- Tylko, że ona mi nie powiedziała! W wiadomościach widziałem! - oburzył się blondyn.
- To kiedy zamierzaliście nas oświecić? - zapytał Lou.
- Wczoraj nie było jak. - powiedział Harry.
- Gratuluję. - Liam się uśmiechnął. Jakoś nie za bardzo przekonał mnie ten uśmiech. - Mamy kolejną parę zakochańców.
- A właśnie, po co my tu wszyscy siedzimy? - zapytał Harry.
- Czekamy na rezultaty rozmowy Pauliny i Zayna. - powiedział Liam. W tym momencie wyszedł Zayn. Nie skakał z radości, raczej wyglądał na smutnego. Spojrzał na nas i poszedł do swojego pokoju bez słowa.
- Dużo się dowiedzieliśmy. - powiedział Louis.
- Ania idź do niego. Ty masz dobry wpływ na wszystkich w tym domu. - powiedziała Patrycja. Zeskoczyłam  ze stolika i weszłam nawet nie pukając do pokoju Zayna. Siedział na łóżku oparty o ścianę. Usiadłam w takiej samej pozycji obok niego.
- I co?
- I dupa. - powiedział cicho.
- Że dupa to widzę, ale co ci powiedziała? - Oboje patrzyliśmy na szafki na przeciwnej ścianie.
- Powiedziała, że nie ma zamiaru sobie psuć nerwów i że przerwa dobrze nam zrobi. - powiedział smutno.
- No chyba nie zamierzasz się tak poddać.
- A co niby mam zrobić. Ona jest strasznie uparta.
- Nie uważasz, ze szkoda stracić to wszystko co budowaliście razem. Tą miłość. Widzę jak na siebie patrzycie i wiem, że żałujesz.
- Ja nie wiem co mogę zrobić.
- Coś się wymyśli. - uśmiechnęłam się lekko.
- Masz pomysł?
- Nie, ale jak coś wymyślę to dam ci znać. A teraz idę. Przemyśl to dobrze. - uśmiechnęłam się. Wyszłam z pokoju mulata i poszłam do kuchni. Siedział tam mój Harry. Jak to ładnie brzmi. Mój Harry.
- I jak?
- No, a jak ma być. Nie pogodzili się. - usiadłam na krześle.
- Jeszcze się pogodzą zobaczysz. Masz. - podał mi jakieś pieniądze.
- Kieszonkowe mi dajesz? - zapytałam zdziwiona.
- Porywam cię dzisiaj na romantyczną kolację i chcę abyś pięknie wyglądała słońce. - uśmiechnął się.
- Harry jesteś kochany, ale mogę kupić sobie coś za własne pieniądze.
- Potraktuj to jako prezent.
- Harry jesteśmy ze sobą dopiero drugi dzień a ty chcesz mnie już prezentami obsypywać?
- Zacząłem wczoraj dając ci kwiaty. Dzisiaj czas na coś większego. Weź te pieniądze bo mnie już ręka boli. - No to je schowaj bo nie zasłużyłam sobie jeszcze na prezenty. - wstałam i podeszłam do blatu, aby nalać sobie soku. Poczułam, że Harry obejmuje mnie od tyłu.
- Uparta jesteś. Jadę pozałatwiać kilka sprawa. - pocałował mnie w szyję i włożył pieniądze do tylnej kieszeni po czym uciekł. - Cześć!
- Harry! - i trzask drzwi. I weź tu żyj z takim człowiekiem. Nie chcę go naciągać, ale jak nie przyjmę tych pieniędzy to może być mu przykro. Cholera jak ja nie lubię darowizny. Znaczy nie lubię jak ktoś daje ją mi. No trudno. Napiłam się soku i zaczęłam zakładać buty.
***
Hej ! Tu koleżanka Rouse , ona nie mogła dodać rozdziału , bo dostała szlaban  . Znowu -,- , rozumiem dostać raz , ale 4 razy w tygodniu .Ta to ma szczęście xd .Niestety z tego powodu następny rozdział pojawi się najwcześniej w poniedziałek ;c