niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 9

Podróż minęła nam przyjemnie. Wyszliśmy z pociągu i zamówiliśmy sobie taksówkę. Pojechaliśmy pod kamienice w której mieszkała babcia. Weszliśmy po schodach na drugie piętro. Zapukałam do drzwi i czekałam aż babcia otworzy. Spojrzałam na Harrego.
- Boisz się? - zapytałam.
- Trochę. Twoja babcia zna angielski?
- Zna. - w tym momencie babcia otworzyła. Zmieniła się trochę od naszego poprzedniego spotkania. Tak jakby trochę zmalała i włosy jej trochę posiwiały. Znaczy wiem, że farbuje włosy ale i tak gdzieniegdzie były siwe włosy.
- Wnusiu! Jak dobrze cię widzieć. A to pewnie twój chłopak! - przytuliła mnie mocno. Cały czas mówiła po polsku więc widziałam na twarzy Harrego, że nie wie o co chodzi.
- Babciu to jest Harry, jest anglikiem i nie rozumie polskiego. Nie jest moim...
- Och to żaden problem. Znam bardzo dobrze angielski ,więc się dogadamy synu. Wnusiu masz bardzo dobry gust. Takiego kawalera wypatrzeć! Proszę siadajcie! Mam nadzieję Harry, że lubisz sernik? Ania go ubóstwia! Zaraz przyniosę. - weszła do kuchni. Zaśmiałam się lekko i usiadłam z Harrym w jadalni. Nie rozumiał chyba za bardzo o co chodzi.
- Mówiłam. - uśmiechnęłam się do niego. - Moja babcia żyje w swoim świecie. Wymyśliła sobie, że pracuję w szpitalu jako chirurg. Teraz jest święcie przekonana, że jesteśmy parą. Ma różne wymysły.
- Ale to, że jesteśmy parą bardzo mi się podoba. - uśmiechnął się słodko. W tym momencie przyszła babcia z talerzem ciasta.
- No dzieci częstujcie się! Proszę bardzo. - postawiła talerz i usiadła na przeciwko mnie. Lubiłam sernik mojej babci więc nie dałam się prosić. Harry też wziął sobie kawałek. - No to synku powiedz coś o sobie. Masz pracę czy się uczysz?
- Pracuję proszę pani. - uśmiechnął się.
- Zaraz, zaraz. To nie ty jesteś piosenkarzem tego zespołu... No jak on się nazywał.
- One Direction. - uśmiechnął się Harry. Tu babcia mnie zaskoczyła. Nie myślałam, że pozna Stylesa.
- Właśnie! Czytałam o was w gazecie którą Ania kiedyś zostawiła. Wyglądasz na porządnego chłopaka.
- Dziękuję. - Dobrze, że babci się Harry spodobał.
- Tadziu popraw krawat bo wyglądasz jak nie powiem co! - powiedziała do pustego krzesła. Harry spojrzał na mnie pytająco.
- Później ci powiem. - szepnęłam mu do ucha.
- Zjedz coś może bo będziesz chudy jak patyk! - nadal mówiła do pustego miejsca.
- Babciu, daj może na razie dziadkowi spokój. Co tam u ciebie? - spojrzałam na nią z troską.
~Harry~
Zaczynam po woli rozumieć o co Ani chodziło z ,, inną''. Ona rozmawiała podejrzewam z mężem, który podejrzewam albo odszedł od niej albo umarł. No to faktycznie trochę dziwne. Ania pewnie już do tego przywykła co nie zmienia faktu, że się trochę wstydzi.
- A wiesz dziecko u mnie dobrze, chodzę do lekarza. No niestety serce nie sługa i wysiada w końcu. Jeszcze   ostatnio kręgosłup mnie strasznie boli. To naprawdę okropieństwo. Szczególnie jak trzeba robić wszystko samemu , bo nie którzy nie chcą pomóc. - tu znowu spojrzała na krzesło i przewróciła oczami. - No, ale tak to u mnie dobrze. Ostatnio miałam gości. - uśmiechnęła się promiennie.
- Naprawdę? Kogo? - Ania się zdziwiła.
- Twoi rodzice z rodzeństwem przyjechali. Naprawdę, Zuzia to takie rozkoszne dziecko. A te jej oczy to po prostu dwie perełki. - uśmiechnęła się. Usłyszałem ciche pociągnięcie nosem i spojrzałem na Ania. Płakała. Łzy leciały jej po twarzy jak krople deszczu po szybie.
- Przepraszam was na chwilę. - powiedziała i wyszła na balkon. Nie wiedziałem za bardzo co się stało.
- Idź do niej. - pani babcia spojrzała na mnie. Zrobiłem to co kazała. Ania stała przy poręczy i płacząc patrzyła na inne budynki.
- Wszystko dobrze? - zapytałem i przytuliłem ją lekko od tyłu.
- Tak. - powiedziała krótko.
- Na pewno? - Wziąłem pasmo jej włosów i delikatnie włożyłem za ucho.
- Tak. - poczułem, że nie ma sensu drążyć tego tematu, więc wypaliłem pierwsze co mi do głowy przyszło.
- Wiesz, cieszę się, że twoja babcia mnie polubiła. Mam nadzieję, że z twoimi rodzicami też pójdzie mi tak łatwo.
- Nie poznasz moich rodziców. - głos jej się łamał od płaczu.
- Dlaczego?
- Bo oni ... Oni nie żyją. - odwróciła się i spojrzała mi prosto w oczy. - Moi rodzice i rodzeństwo zginęło rok temu w wypadku samochodowym. A najgorsze, że to wszystko moja wina! - usiadła i uparła się o barierkę. Po chwili zrobiłem to samo.
- To na pewno nie była twoja wina. - Ania wytarła z policzków łzy.
- Gdy miałam siedem lat zaczęłam uczyć się grać na pianinie. Uczyłam się u jednego z najlepszych profesorów w Krakowie. Szło mi dobrze i szybko robiłam postępy. Wygrywałam jakieś małe konkursy ,co bardzo podobało się rodzicom. Jak miałam czternaście lat przeprowadziliśmy się do Warszawy. Tam miałam większe szanse na karierę, jak to mawiał tata. Zaczęłam wyrywać konkursy ogólnopolskie. W końcu razem z nową nauczycielką jeździłyśmy po różnych krajach. Z powodu braku czasu nie miałam chłopaka. Ponad rok temu miałam konkurs we Włoszech. Pojechałam tydzień przed, żeby w spokoju ćwiczyć. To i tak były wakacje. Rodzice mieli dojechać. W czasie konkursu patrzyłam na widownie ,ale ich nie widziałam. Trochę mnie to zmartwiło ,ale wygrałam. Cieszyłam się. Wróciłyśmy do hotelu z nauczycielką i tam była policja. Wtedy dowiedziałam się co się stało. Rozumiesz to! W czasie kiedy ja skakałam ze szczęścia ich z ciągali z asfaltu! Mój brat miał osiem lat, a siostra nie całe trzy! Teraz została mi tylko babcia. Rodzice oboje byli jedynakami, a drugiej babci nie znam,  bo tata dawno temu uciekł z domu. Jeśli babcia odejdzie to już naprawdę zostanę sama. - zaczęła jeszcze bardziej płakać. Mocno ją przytuliłem. Boże ile ona już przeszła. Utrata rodziny to chyba jedna z najgorszych rzeczy, która może człowieka spotkać. Nie wiedziałem co mogę jej powiedzieć. Pocałowałem ją w czoło.
- Harry?
- Tak?
- Dziękuję, że jesteś. - lekko się uśmiechnęła. Otarłem łzy z jej policzków i też się uśmiechnąłem.
- Nie masz za co dziękować.
- Chodźmy może już do środka, bo babcia zaraz się z dziadkiem pokłóci. - uśmiechnęła się. Zaśmiałem się cicho. Próbowała zakryć jak to wszystko ją boli. Nie chciałem drążyć tematu, więc bez słowa weszliśmy do środka.
- No dobrze dzieci. Jest już naprawdę późno ,więc ja się położę spać. Aniu kochanie macie cały gościnny do dyspozycji. - uśmiechnęła się i weszła do swoje pokoju.
- No więc co robimy? - zapytałem.
- Nie wiem, jak tobie ,ale mi się chce spać. - uśmiechnęła się do mnie. - Ty idź się umyj, a ja naszykuje spanie.
~Ania~
- No dobra, to zaraz przyjdę. - wyjął z bagażu rzeczy mu potrzebne i wszedł do łazienki. Walnęłam jeszcze cicho w jego drzwi i powiedziałam.
- Tylko się nie poślizgnij. - ledwo to powiedziałam i usłyszałam huk i głośne ,, Kur*a''. Zaśmiałam się i dodałam. - ostrzegałam. Weszłam do gościnnego i ładnie posłałam łóżko. Wzięłam z salonu walizkę Harrego i postawiłam obok łóżka. Potem wzięłam jedną poduszkę i koc i położyłam go na kanapie w salonie. Zapukałam do drzwi od łazienki.
- Długo jeszcze? - w tym momencie Harry otworzył drzwi. Znowu był w samych majtkach.
- Dupa mnie boli. - skrzywił się.
- O ty mój biedaku. - poczochrałam jego czuprynę i weszłam do łazienki. Umyłam się szybko. Wyszłam z kabiny prysznicowej i dokładnie wytarłam swoje ciało. Potem założyłam piżame i umyłam zęby. Wyszałam z łazienki i zapukałam do Harrego.
- I jak ? - zapytałam wchodząc do pokoju.
- Dla mnie spoko. Jaka ładna piżama - uśmiechnął się szeroko. Wiedziałam, że to powie.
- Dzięki. No dobra to śpij dobrze. - podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- A ty gdzie? Nie śpisz ze mną?
- Nie. Ja zajmuję kanapę. - uśmiechnęłam się. Stała już w drzwiach.
- Ale dlaczego? Mamy tu dużo miejsca.
- Bo my cały czas jesteśmy przyjaciółmi Harry. - uśmiechnęłam się. Zobaczyłam na jego twarzy poirytowanie. Zamknęłam drzwi i poszłam na kanapę. Jak ja lubię go denerwować i się z nim droczyć. Przykryłam się kocem i przytuliłam do poduszki. Ja dochodzę do wniosku, że uczucie do Harrego to nie jakieś dziecinne zadurzenie. To coś poważniejszego. Czyżby miłość? Czy to możliwe, że w tak krótkim czasie się zakochałam? I to na zabój. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz Harrego nie było obok mnie. On samym sobą wywołuje na mojej twarzy uśmiech, a w środku czuję coś ciepłego. Ja chyba naprawdę się w nim zakochałam. On jest chyba osobą, z którą chciałabym spędzić resztę życia.
***
No dobra, były trzy komentarze więc jest też kolejny rozdział. Na wasze życzenie daruję sobie chyba te szantaże. To nie w moim stylu. Mimo wszystko nadal bardzo proszę o komentarze :D

3 komentarze:

  1. szablon gotowy
    http://lion-templates.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jej ! fajnie piszesz !
    jeżeli lubisz One direction i piłkarzy, to poczytaj sobie moje imaginy o nich i powiedz jak ci się podobają
    http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń