sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 20

Obudziłam się na zewnątrz w towarzystwie jakiś dwóch ratowników. Gadali między sobą po Polsku, więc domyśliłam się, że to Polacy.
- Ej budzi się. - powiedział jeden do drugiego.
- Cholera moja głowa. - strasznie mnie bolała. Złapałam się za nią i wyczułam opatrunek.
- O patrz, Polka nam się trafiła! - powiedział ten pierwszy.
- Mówiłem ci, że tylko w Polsce są takie piękne dziewczyny! - odpowiedział drugi.
- Dobra, dobra. Jak masz na imię? - zapytał mnie ten pierwszy.
- Ania. - powiedziałam krótko.
- No więc Ania, zemdlałaś gdy chciałaś wyjść i dość mocno walnęłaś głową o ziemię, jest rozcięcie, ale ją już opatrzyliśmy i wszystko powinno być w porządku. - uśmiechnął się cały czas ten sam.
- A tak w ogóle jestem Łukasz, a ten przygłup to Fabian. - uśmiechnął się drugi czyli Łukasz.
- Miło mi. Koncert się skończył? - zapytałam.
- A tak ci się do tych chłoptasiów śpieszy? - zapytał Fabian.
- Żebyś wiedział.
- Koncert się zaraz skończy i lepiej będzie jak poczekasz tutaj. - powiedział Łukasz.
- Mam nadzieję, że się nas nie boisz. - uśmiechnął się Fabian.
- Jak mus to mus. - usiadłam na ławce, oni zrobili to samo. Postanowiłam poczekać na resztę przyjaciół.
- No to skąd jesteś? - zapytał Fabian.
- Teraz mieszkam w Londynie, ale pochodzę z Krakowa i Warszawy.
- Mieszkałaś w Warszawie? No to witaj siostro! - roześmiałam się.
- Czyli wy też warszawiaki?
- Tak, przyjechaliśmy tu szukać pracy. - uśmiechnął się Łukasz.
- No to i tak dobrze macie. Ja też pojechałam w wakacje do Londynu szukać pracy, a wyszło na to, że mam studia i jestem bezrobotna.
- Mieszkasz sama? - zapytał Fabian.
- Taa mieszkam z dwiema przyjaciółkami, czterema przyjaciółmi i chłopakiem. - uśmiechnęłam się, a oni zrobili duże oczy.
-Wesoło masz.
- To gdzie oni pracują? - zapytał Łukasz.
- Chłopaki?
- No.
- Śpiewają, aktualnie tam. - pokazałam rękę na budynek, z którego musieli mnie wynosić.
- Mieszkasz z One Direction? - zapytali równocześnie.
- Tak. - chłopaki zaczęli się śmiać, ale zobaczyli moją poważną minę.
- To ty tak na poważnie?
- No raczej.
- No i jeszcze mi powiedz, że któryś z nich to twój chłopak. - powiedział Łukasz.
- No to mówię.
- Który? - zapytał Fabian.
- Harry.
- A który to Harry?
- Ten z kręconymi włosami. - uśmiechnęłam się. Patrzyli na mnie jak na idiotkę.
- Może ona za mocno walnęł się w tą głowę. - powiedział Fabian.
- Nie chcecie to mi nie wierzcie, wasza sprawa. - powiedziałam już mniej przyjemnym tonem. Nie zamierzałam się z nimi o to kłócić czy im to udowadniać. Nagle z tyłu budynku wyleciał chłopak w kapturze. Szybko rozpoznałam tą burzę loków.
- Nic ci nie jest? - zapytał Harry i pocałował mnie w usta.
- Nic. - uśmiechnęłam się.
- No dobra, teraz ci wierzymy. - powiedział Fabian.
- A ci to ?
- Ratownicy, udzielili mi pomocy. Koncert się skończył?
- Tak, wyleciałem jako pierwszy bo chciałem zobaczyć co z tobą. Widziałem jak upadłaś i chciałem zejść ze sceny, ale mi nie pozwolili.
- Skoro koniec to zaraz tu fanki przylecą. - powiedziałam.
- Chodź do środka dobrze?
- Już idę. - spojrzałam jeszcze na chłopaków. - To dzięki za pomoc i towarzystwo. Do zobaczenia.
- Cześć! - powiedzieli. Weszłam z loczkiem tylnym wejściem i zaraz znaleźliśmy resztę. Oczywiście wszyscy do mnie podlecieli i tylko ,, Jak się czujesz?'' , ,, Już dobrze?'' . Cieszę się, że się o mnie troczą no ale skoro stoję i żyję to chyba mniej więcej wszystko w porządku. Potem chłopaki rozmawiali jeszcze z menedżerem i jeszcze jakimiś ludźmi po czym wróciliśmy do domu. Następnego dnia obudziłam się wtulona w Harrego. Wpatrywałam się w niego i podziwiałam jaki mężczyzna mi się trafił.
- Przystojny jestem nie? - uśmiechnął się.
- Nie śpisz? - zapytałam bawiąc się jego włosami.
- Wstałem przed tobą. - uśmiechnął się.
- Chyba, że tak. - w tym momencie zadzwonił mi telefon. - Cholera kto to? - wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na ekran.
- I?
- Nieznany numer. - odebrałam. - Halo?
- Cześć Ania, tu James.
- James? A skąd ty masz mój numer? - jakoś nie przypominam sobie, żebym mu dała.
- Od Helen z uczelni.
- A chyba, że tak. To co chcesz? - co chwilę patrzyłam na Harrego, który wyglądał na trochę poirytowanego.
- Ostatnio nie ma cię na uczelni i zaczynam się martwić.
- Nie masz czym się martwić, jutro chyba wracam. Coś jeszcze?
- Tak, zrobiłem ci notatki z ostatnich zajęć, pomyślałem, że mogą ci się przydać.
- Dzięki, na pewno się przydadzą.
- Przeszkadzam ci trochę?
- No tak trochę.
- Chłopak?
- Tak.
- No dobra, to zobaczymy się jutro.
- Cześć. - i się rozłączyłam. Odłożyłam telefon na szafkę i spojrzałam na loczka. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
- Kto to był? - zapytał i przybliżając się do mnie zaczął całować mnie po szyi.
- Kolega z uczelni.
- Ty masz kolegę? Znaczy, chyba go nie znam. - uśmiechnęłam się.
- No nie znasz.
- I chyba powinienem poznać.
- Ja twoich koleżanek nie znam, więc nie wiem czy to by było sprawiedliwe kochanie. - zobaczyłam jego wzrok i zaczęłam się śmiać.
- Jutro odwiozę cię rano na zajęcia.
- A odbierzesz?
- Louis cię odbierze.
- Ale czemu nie ty?
- Muszę coś załatwić. A teraz wstajemy słońce bo musimy iść na samolot.- wstaliśmy w bardzo wolnym tempie i się ubraliśmy. Potem Harry pomógł mi z moją walizką i razem zanieśliśmy ją do reszty bagaży w samochodzie. Czekaliśmy jeszcze na dziewczyny bo one przecież zawsze ostatnie i pojechaliśmy na lotnisko.
***
Nikt nie skomentował i nie zagłosował, więc wybieram ja :D Drugi blog będzie o Louisie i Alex ;p Jakoś w tym tygodniu dodam pierwszy rozdział. Jeśli chodzi o opowiadanie o Piszczu to też go opublikuje ale później. Nie wiem dokładnie kiedy, zobaczy się ;) 

3 komentarze: