Obudziłam się i szybko przebrałam. Cały czas nie wierzę w to co stało się wczoraj. To było zbyt piękne aby było prawdziwe. Jednak wydarzyło się naprawdę. Zeszłam na dół do kuchni. Siedział tam tylko Louis z Niallem. Przywitałam się i zaczęłam sobie robić kawę. Czekając oparłam się o blat.
- No i jak wrażenia po wczoraj? - zapytał Lou.
- Świetnie. - uśmiechnęłam się. W tym momencie na dół zszedł loczek. Na środku korytarza zaczął tańczyć i śpiewać, potem tanecznym krokiem wszedł do kuchni.
- Cześć słońce. - pocałował mnie w czoło. - Zawiozę cię, ok?
- Ok. - mówiłam taka trochę osłupiała. Harry się uśmiechnął i wyszedł z kuchni już normalnie. Myślałam, że mu przeszło ,ale na końcu korytarza skręcając zaczął tańczyć macarene.
- A jemu co znowu? - zapytałam chłopaków biorąc moją kawę i siadając z nimi przy stole. Obaj równocześnie wzruszyli ramionami i powiedzieli ,, nie wiem''.- daliście mu coś?
- Nie no co ty. - powiedział Niall.
- Cieszy się chłopak i tyle. - powiedział Louis.
- No ale aż tak?
- Uspokoi się niedługo. - w tym momencie usłyszałam jak Harry śpiewa na całe gardło ,, Wyginam śmiało ciało''. Spojrzałam na chłopaków i zaczęliśmy się śmiać. Już sobie wyobrażaliśmy jak to musi wyglądać.
- Ania gotowa? - krzyknął z jakiegoś pokoju.
- Tak już idę. - dopiłam ostatniego łyka napoju i odłożyłam kubek do zlewu. Wzięłam torebkę, założyłam kurtkę i wybiegłam przed dom. Po chwili pojawił się Harry. Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać. Harry włączył głośno muzykę i śpiewał razem z wokalistą. No dobra nie będę mu przeszkadzać. Spojrzałam w okno i zauważyłam, że zaczął padać śnieg. Zaczyna się zima. Jechaliśmy po prostej drodze i był mały ruch. Harry nagle bardzo przyspieszył i zaczął jeździć slalomem.
- Harry. - powiedziałam przerażona. - Harry! - nie słyszał mnie. wyłączyłam radio i wtedy na mnie spojrzał. -Zjedź na pobocze. - powiedziałam spokojnie. Zrobił to o co go prosiłam. Wyłączył machinę i spojrzał na mnie.
- No to słucham.
- Co ty brałeś? - spytałam poważnie.
- Nic nie brałem.
- Wiem, że jesteś nadpobudliwy, ale jeszcze nigdy ci tak nie odbiło. Masz mi teraz powiedzieć co brałeś?
- Nic nie brałem, masz mnie za narkomana?
- A ty mnie za głupią? A może piłeś coś z rana?
- No dobra powiem ci. - powiedział zrezygnowany. Trochę się przestraszyłam. Jeśli się okaże, że wziął jakieś świństwa to nie wiem co zrobię. Chyba wybiegnę z tego samochodu.
- Tak?
- Dzisiaj rano byłem strasznie podekscytowany tymi naszymi zaręczynami, że musiałem się komuś wygadać. Wszyscy spali. Wszyscy oprócz mnie i Pauliny. No to poszedłem do niej i zacząłem nadawać, ale ona mnie co chwile uciszała. Uczyła się chyba przed sesją. A ja nie mogłem się uspokoić no i kazała mi wziąć z biurka wodę z melisą, ale w takiej samej szklance obok stał napój energetyczny. Wziąłem nie to co miałem i mi tak trochę odbiło. - spojrzałam na jego minę. Wyglądał jakby się bał, że go okrzyczę, ale ja nie mogłam wytrzymać i się roześmiałam. Tylko mój Harry tak potrafi.
- Więcej tego nie pij. - powiedziałam przez śmiech.
- Nie ładnie się tak śmiać z narzeczonego. - udał oburzonego.
- Przepraszam kochanie, ale.. haha... żeby taką niemotą być.
- Śmieszne.
- Dobra zamiana, ja prowadzę.- powiedziałam i wyszłam z samochodu. Po chwili siedziałam już na miejscu Harrego. Ruszyliśmy. Dawno nie jeździłam, więc na początku wolałam się nie śpieszyć.
- Dojedziemy tam dzisiaj? - zapytał loczek. Nie spuszczając wzroku z ulicy walnęłam go ręką w klatkę piersiową.
- Cicho. - poczułam się trochę pewniej i przyspieszyłam. - Lepiej?
- Zawsze coś. - oparł głowę o szybę.
- Super mieć wsparcie ukochanego. - powiedziałam sarkastycznie.
- No przepraszam, ale ty zaczęłaś. - powiedział.
- To ty się nachlałeś. - powiedziałam z uśmiechem.
- Mam pomysł. Nie wracajmy do tego.
- Niech będzie. Ok, jesteśmy. - stanęłam pod uczelnią. - Dasz radę sam wrócić czy mam dzwonić po chłopaków?
- Sam wrócę. - cmoknęłam go w usta na pożegnanie i wyszłam z samochodu. Pobiegłam do budynku. Dzisiaj mieliśmy wykłady z panią profesor z której każdy miał niezły ubaw. Razem z Jamesem obgadywaliśmy ją przez cały wykład.
- Te okulary zasłaniają jej pół twarzy. - zauważyłam.
- To specjalnie, żeby jej uroda nie zabiła kogoś na korytarzu. - roześmialiśmy się cicho.
- Najlepsza jest jej fryzura.
- Najlepszy jest jej głos, jak się śmieje to tak jakby się krztusiła. - zaśmiałam się.
- Ona ma musztardę na koszulce. - zauważyłam.
- Co? Gdzie?
- No tam na biuście. Jest musztarda i ketchup chyba.
- Kurde myślałem, że to nadruk. - zaśmiałam się jeszcze bardziej i chyba nasza droga pani to zauważyła, jednak to zignorowała i odwróciła się do tablicy. Wtedy wszyscy zaczęli się śmiać. Nasza pani była chyba w toalecie bo jej spódnica po kostki zaczepiła się o jej białe majtki przez co było je widać. Nie było by to może takie śmieszne gdyby nie napis ,, Lubię szybką robotę'' . Biedna pani nie wiedziała o co chodzi. Po wykładzie James odwiózł mnie do domu. Naprawdę się z nim zaprzyjaźniłam. Weszłam do domu. Paulina, Patrycja, Niall i Harry siedzieli w kuchni i gotowali.
- Jak ładnie pachnie. - uśmiechnęłam się. Harry podszedł do mnie z garnkiem w ręce i dał krótkiego całusa w usta.
- Robimy dzisiaj zbiorową kolację. - uśmiechnął się.
- A spodziewamy się jakichś gości?
- Julia będzie. - powiedział Niall krojąc warzywa.
- No nareszcie ją poznam. Harry cukier już spadł?
- Jest lepiej.
- Czyli już wiesz? - zapytała Paulina.
- Wiem i odwdzięczę ci się jeszcze!
- Nie bądź okrutna.
- Ja jestem bardzo miła jak na razie. - powiedziałam i wyszłam z kuchni. Poszłam na górę do mojego pokoju. W kuchni i tak im nie pomogę. Włączyłam laptopa i sprawdziłam pocztę. Miałam wiadomości od hejterów, ale była też jedna od jakieś dziewczyny, która pisała, że musimy się koniecznie spotkać. Pisała, że to piekielnie ważne. Nie wiedziałam jak to potraktować. Na zdrowy rozsądek to nigdzie z nią nie pójdę, ale jeśli to faktycznie takie ważne. Właściwie to co dziewczyna której nigdy na oczy nie widziałam może ode mnie chcieć? Właśnie, więc wyłączyłam laptopa. Posprzątałam trochę w pokoju, bo zrobił się tu duży bałagan i zeszłam na dół. Pomogłam chłopakom nakryć do stołu, w tym akurat byłam dobra. Potem czekaliśmy aż przyjdzie Julia. Długo jej się nie zeszło. Po jakiś dwudziestu minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę. - powiedział Niall i pobiegł do drzwi. Po chwili wrócił do nas z Julią. Jaka ona jest ładna. Nie dziwię się, że Niall ją kocha.
- Witam wszystkich. - uśmiechnęła się przyjaźnie. Każdy się z nią przywitał i usiedliśmy do stołu. Zajadaliśmy pyszną kolację.
- Fajna ta Julia prawda? - szepnęłam do Harrego.
- Przyjazna i patrz jaki ma apetyt. Pasuje do Nialla. - uśmiechnął się.
- Uwaga chcemy wam coś ogłosić! - powiedziała Patrycja. Wszyscy ucichli, a ona uśmiechnęła się do Louisa.
- Ustaliliśmy datę ślubu.- powiedział Louis.
- Odbędzie się 30 Stycznia w Polsce. - dokończyła Patrycja. - I jeszcze coś.
- Jeśli się zgodzicie to chcielibyśmy alby było czterech świadków. - powiedział Louis i spojrzał na chłopaków z uśmiechem.
- I cztery świadkowe. - powiedziała Patrycja do dziewczyn.
- Pati kochanie wiem już, że nie potrafisz liczyć, więc ci powiem, że nas jest trzy. - powiedziała Paulina.
- Wy trzy jeśli się zgodzicie i Lotty. - powiedziała Pati.
- No to zgadzacie się? - zapytał Louis. Wszyscy równo powiedzieliśmy głośne ,, Tak''. Boże do czego to doszło. Moja mała Pati wychodzi za mąż! Ludzie! Jestem taka szczęśliwa jak Harry rano po tym napoju. No może ja nie będę tańczyć, bo nie umiem. Potem chłopaki zaczęli gadać między sobą o jakiś występach i akcjach zbierania pieniędzy dla dzieci, a ja z dziewczynami zaczęłyśmy gadać o tym ślubie.
~Harry~
- Stary ty i małżeństwo? - zapytałem Louisa przerywając nasze planowanie występów. O tym możemy porozmawiać później.
- Tak, kocham ją i myślę, że będę dobry w roli męża. - uśmiechnął się.
- Biedna Patrycja. - powiedział Zayn.
- Żeby ona ci tylko do Polski nie uciekła! - powiedział Liam.
- Jak dziewczyna się z nim wymęczy to ucieknie nawet dalej. - powiedziałem.
- Ona widziała twój porządek w pokoju? - zapytał Niall.
- Pilnuje mnie abym sprzątał.
- Mocna jest. - powiedział Niall.
- Weźcie się ogarnijcie! Ja wam mówię, że się żenię a wy mi gadacie, że mi przyszła żona ucieknie. O swoje dziewczyny się martwcie!- długo później rozmawialiśmy i naśmiewaliśmy się z Louisa. Julia została na noc, a ja poszedłem spać do siebie wyjątkowo. Anie to chyba zdziwiło, bo przyszła do mnie w nocy i razem zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz