~Ania~
Następnego dnia miałam już trochę lepszy humor. Wierzyłam, że babci będzie lepiej. Wszystko dzięki Harremu. Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Chłopaki pojechali na próby. Niedługo mają koncert w Nowym Yorku i muszą się przygotować. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam Paulinę. Miała grobową minę, widać było, że coś ją gryzie.
- Co jest? - zapytałam.
- Dałam wczoraj ciała.
- Nie przesadzaj, każda z nas dała wczoraj ciała. Dobrze będzie. - uśmiechnęłam się.
- Mama Zayna nie odzywała się do niego pół roku gdy dowiedziała się, że pali. Wczoraj nie odezwała się do mnie słowem, a Zayn powiedział, że ona bardzo nie lubi przekleństw i jest bardzo surową osobą. Jestem u niej skreślona!
- Spokojnie, przekona się jeszcze do ciebie. - uspokajałam ją.
- Tobie dobrze, bo ciebie pani Styles polubiła.
- Posłuchaj, pani Malik będzie musiała cię zaakceptować, bo jakoś nie zanosi się, żeby Zayn cię zostawił. Kochasz go a on ciebie.
- No może masz rację. - uśmiechnęłam się.
- Ja zawsze mam racje.
- Ta twoja skromność.
- Najlepsza jest.
- Jak klata Malika. - zaśmiała się.
- Chyba Harrego!
- Pójdźmy na kompromis i powiedzmy Lewandowskiego. - zaśmiałam się razem z nią.
- Tylko nic nie mów chłopakom, bo zazdrośni będą.
- My kibice, kurde.
- Szczerze? To wolę Błaszczykowskiego i Piszczka od Lewego. - powiedziałam.
- Bo ty się nie znasz! Lewy ci się nie podoba, Malik ci się nie podoba, jeszcze mi powiedz, że Bieber jest brzytki!
- Wolę Austina Mahone. - na widok jej miny nie wytrzymywałam.
- Widzisz i nie grzmisz! - zrobiła tak zwanego facepalm'a.
- No ty masz inny gust niż ja.
- A właśnie! Ja się miałam ciebie o to zapytać. Mówiłaś loczkowi, że zawsze z zespołu lubiłaś najbardziej Louisa?
- Nie i mu nie powiem. Teraz kocham loczka, a Tomlinson to przeszłość, która za niecałe dwa miesiące żeni się z Patrycją.
- Dziewczyny! - do kuchni wbiegła Patrycja z jakimś filmem w ręku.
- Co jest? - zapytałam.
- Pomyślałam, że będziemy się dzisiaj nudzić, bo chłopców nie ma i wypożyczyłam film!
- Horror? - zapytała Paulina.
- Tak.
- Nieeeeee! - krzyknęła i pobiegła do salonu. Zaśmiałyśmy się z Patrycją.
- Jaki horror? - zapytałam.
- Sinister. - uśmiechnęła się. Usiadłyśmy na kanapie obok Pauliny.
- Musimy to oglądać? - zapytała.
- Tak, musimy. - Patrycja włączyła i zaczęłyśmy oglądać. Film był dość straszny, ale ja i Patrycja wszystko komentowałyśmy i strasznie się śmiałyśmy. Paulina siedziała cały czas z głową pod kocem.
- Kochana w taki sposób to nie zobaczysz tego filmu. - powiedziałam.
- O to mi chodzi!
- Ania wiesz co? - powiedziała Pati.
- Co?
- Ten gość mi kogoś przypomina.
- Kogo?
- Pamiętasz tego małego chłopaka z naszej klasy, któremu zawsze dogryzałam?
- Ten gość przypomina ci naszego, małego, słodkiego Huberta? Z której strony?!
- No przymruż jedno oko i spojrzyj tak z ukosa.
- Nadal mnie nie przekonujesz.
- Jest podobny! Przyjrzyj się!
- Uderzające podobieństwo. Prawda Paulina?
- Nie patrzyłam ani razu na tego bożka czy czym on tam jest i nie zamierzam. - powiedziała ledwo słyszalnie. - Ale on taki piękny jest!
- Nie patrzę.
- Idź ty tchórzu.
- Przynajmniej spać będę w nocy. - zaśmiałam się lekko.
- Przy Zaynie? Nie będziesz spała, więc na jedno wychodzi. - zaczęłam się śmiać z Patrycją a Paulina rzuciła w nas poduszką. Oddałam jej i zaczęła się bitwa, do której przyłączyła się też Pati.
~Harry~
Byłem bardzo zmęczony. Jest bardzo późno, a my mieliśmy cały dzień prób. Chłopaki przysypiali już w samochodzie. Wcześniej dzwoniłem do Ani, chciałem się dowiedzieć jak się czuje, ale wnioskując po śmiechach ze słuchawki myślę, ze dobrze. Uspokoiłem się trochę. Dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do środka. Było cicho, dziewczyny musiały iść już spać. Wszedłem do salonu, na stole leżało opakowanie Sinister, uśmiechnąłem się do siebie. Wyobrażam sobie już Paulinę. Już wiem dlaczego się tak śmiały. Wszedłem do kuchni i nalałem sobie jeszcze soku pomarańczowego. Odłożyłem szklankę i wszedłem na górę do mojego pokoju. Wziąłem prysznic i wyszedłem z łazienki w samych bokserkach. Położyłem się na łóżku. Odechciało mi się spać. Patrzyłem w sufit i myślałem. O Ani, jej babci, tym, że niedługo będę miał żonę, o tym, że może będę miał niedługo dzieci. No może z tymi dziećmi przesadziłem. Muszę kupić Ani coś na gwiazdkę. Coś co jej się spodoba. Muszę nad tym pomyśleć. Właściwie to mogę do niej teraz zajrzeć. Wstałem z łózka i skierowałem się do drzwi. Chciałem po prostu popatrzeć jak śpi. Wtedy może przyjdzie mi coś do głowy. Wszedłem do jej pokoju i ku mojemu zdziwieniu stała przy oknie. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Płakała i to bardzo i chyba długo, bo już się dławiła.
- O.. o.. obiecałeś. - powiedziała tylko, a ja wiedziałem już co się stało. Sam nie mogłem powstrzymać łez. Przytuliłem ją mocniej i oparłem czoło o jej ramię. Babcia umarła.
***
Z okazji trzyletniej rocznicy powstania One Direction, chciałabym im życzyć wszystkiego co najlepsze. Aby zawsze byli tak wspaniałym zespołem jak ją teraz i żeby One Direction istniało jak najdłużej. Z tej okazji dodaję też rozdział. No niestety taki trochę smutny, ale dodaję. Proszę o komentarze, zróbcie to dla chłopaków z 1D xD
wzruszyłam się :( ale imaginek śliczny <3 i czekam na następną część <3
OdpowiedzUsuń