piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 27

Spojrzałam w górę i zobaczyłam Liama. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Pokłóciłam się z loczkiem. - Liam usiadł na przeciwko mnie.
- Hm pobawię się w psychologa. Wcześniej ty rozmawiałaś ze mną to teraz ja z tobą.
- Matko, do czego to doszło. - napiłam się kawy.
- Dobrze będzie, więc o co poszło?
- O drobnostkę. Dowiedziałam się dzisiaj takiej jednej rzeczy i nawet nie wiem czy to prawda. On mi zarzuca, że nie mówię mu wszystkiego i kłamię! To co ja mu się mam codziennie przychodzić i spowiadać?
- Nie wiadomo co on sobie umyślił pod tą czupryną do której słońce nie dochodzi. Myślę jednak, że powinnaś mu powiedzieć. Nawet jeśli to nie jest prawda.
- Mam tam wpaść i tak po prostu mu powiedzieć? Przecież on jest na mnie zły.
- Poczekaj aż ochłonie. On cie kocha, zaraz mu przejdzie.
- Ja nie chcę, żeby w naszym związku dochodziło do takich kłótni.
- To akurat musisz powiedzieć jemu.
- Kurde, masz rację. Ja nie umiem myśleć racjonalnie gdy jestem zdenerwowana.
- Nikt nie umie. - uśmiechnął się.
- No dobra. Dziękuję ci, naprawdę. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma za co. Ja jestem po prostu złotym psychologiem.
- Zaćmisz mnie swoim blaskiem.
- Idziesz do pokoju?
- Chyba tak.
- To chodź, odprowadzę cię. - uśmiechnął się. Wyszliśmy z restauracji i poszliśmy na górę. Niestety winda była zepsuta, więc wchodziliśmy na piąte piętro po schodach. Doszłam cała zdyszana. Liam miał pokój trzy pokoje od nas, więc od razu tam poszedł, a ja stałam przy drzwiach i bałam się wejść. W końcu się odważyłam. Otworzyłam powoli drzwi, ale Harrego nie było. W łazience było zapalone światło więc pewnie tam siedział. Weszłam do pokoju i postanowiłam, że na niego zaczekam. Położyłam się na łóżku i czekałam. Leżałam tak i leżałam. Nie śpieszyło mu się. Spojrzałam na zegarek. On tam siedzi już ponad dwie godziny. Zaniepokoiłam się już trochę. Podeszłam do drzwi od łazienki i zapukałam. Cisza.
- Harry wszystko w porządku?- znowu nie dostałam odpowiedzi. Przycisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Ja pierdziele. - powiedziałam na głos. Wszędzie były porozwalane jego rzeczy, a wcześniej tak nie było. Do tego potłukł lustro. - No zabiję idiotę.
- No to masz okazję. - w drzwiach nagle stanął Harry. Musiał dopiero przyjść.
- Gdzie byłeś?
- Szukałem jakiegoś bandażu, rozwaliłem sobie rękę.
- A co stało się z lustrem?
- No właśnie w nie walnąłem.
- Dobra, ja już nic nie mówię. - przeszłam obok niego i położyłam się na łóżku. Po chwili położył się obok. Leżeliśmy tak w ciszy gdy w końcu się odezwał.
- I to tyle? Nie chcesz mi już nic więcej powiedzieć?
- Chodzi ci o to wcześniejsze?
- Tak.
- Matko Harry, dobra powiem ci.
- No to słucham.
- Dzisiaj przed cmentarzem spotkałam dziewczynę, która wygląda identycznie jak ja i twierdzi, że jest moją siostrą. Jutro mam się z nią spotkać i ona ma mi to wszystko wytłumaczyć.
- Wierzysz jej?
- Ona jest identyczna jak ja. Nie wierzę żeby był to przypadek.
- No to nie mogłaś powiedzieć mi tego wcześniej, tylko musieliśmy się pokłócić?
- Nie chciałam ci mówić, bo nie wiem czy ona jest na pewno moją siostrą.
- Przepraszam, nie powinienem krzyczeć.
- Ja też przepraszam, powyzywałam cię trochę.
- Kocham cię.
- A ja ciebie. - loczek mnie pocałował. - No, a teraz idź sprzątać łazienkę.
- Muszę?
- Nabrudziłeś to sprzątaj.
- No proszę cię Ania.
- Jak małe dziecko. Dobra, chodź. Posprzątamy razem. - uśmiechnął się szeroko. Wzięłam go za rękę i weszliśmy do łazienki.
~Następnego dnia w drodze do kawiarni~
- Naprawdę musiałeś ze mną iść? Nie wiem czy ona mówi po angielsku, więc nic nie zrozumiesz. - powiedziałam do loczka.
- Ja jestem twój rycerz i obrońca, muszę cię ochronić, a jak to jakaś wariatka? - szliśmy chodnikiem za rękę. Jest zima, więc byliśmy tak opatuleni szalikami i czapkami, że nikt nas nie poznał.
- Cały czas mówisz o mojej niby siostrze. - pogroziłam mu palcem.
- Właśnie niby.
- Spokojnie kochanie.
- No martwię się o ciebie. - objął mnie ramieniem.
- Jestem dużą dziewczynką rycerzu.
- Gdzie my właściwie idziemy.
- Tutaj zaraz.
- Ok.
- Matko, jaka zima w mieście jest brzydka. - powiedziałam.
- Na wsi zawsze jest ładniej.
- Jeszcze ten czarny śnieg, ohyda. - skrzywiłam się. Harry się zaśmiał.
- Kocham cię.
- A ja ciebie. - pocałowałam go w policzek. - Jesteśmy. - Spojrzałam w duże okno kawiarni. Karolina siedziała już przy jednym ze stolików i mi pomachała z szerokim uśmiechem.
- O mój boże... - usłyszałam Harrego.
- Co jest? - zapytałam trochę przestraszona.
- Wy jesteście identyczne!
- Mówiłam ci! - zaśmiałam się i weszłam do środka. Usiadłam na przeciwko Karoliny. Harry usiadł pomiędzy nami.
- Em Karolina, to jest Harry. - pokazałam na chłopaka. - Jest anglikiem i...
- Wiem kim jest. Lubię One Direction. - zaczęła po angielsku.
- Hm, widać, że rodzina. - powiedział loczek.
- Przecież ja was na początku nie lubiłam. - spojrzałam na niego.
- Mnie nie lubiłaś, zespół lubiłaś. - poprawił mnie. No w zasadzie miał rację.
- Dobra Harry później o tym porozmawiamy. Karolina, więc opowiadaj co się stało.
- To naprawdę długa historia.
- Mamy czas. - powiedziałam.
- Może napijecie się czegoś. - zapytała.
- Ja dziękuję.
- Ja też.
- No dobra, więc Ania. Wiem, że może cię to zaboleć, bo tak naprawdę byłaś okłamywana przez całe życie.
- Co masz na myśli.
- Może zacznę od początku. Jak się nazywa twój tata?
- No Paweł.
- No właśnie nie zupełnie. Paweł miał brata Piotrka. Kilkanaście lat temu, gdy nas jeszcze nie było na świecie i Paweł się spotykał z naszą mamą, ale Piotrek też się w niej zakochał. Potem wzięli ślub i Piotrek nie mógł tego wytrzymać. Zaczął zarywać do mamy. W końcu wylądowali raz czy dwa w łóżku. Mama spała w tym czasie też z Pawłem. Potem zaszła w ciążę. Myślała, że to z Pawłem. Zrobiła jednak badanie i niestety. Powiedziała o wszystkim Pawłowi. Był wściekły, ale nie na żonę tylko na brata. Pojechał do niego, trochę się pobili, a potem uciął kontakt z rodziną. Mama urodziła nas. Zaraz po porodzie w szpitalu pojawił się Piotr. Też chciał mieć dzieci, więc zrobili taki niby układ. Mnie mu oddali za to, że on ich zostawił raz na zawsze w spokoju. - powiedziała a po jej policzku poleciała łza.
- Czekaj, mama tak po prostu cię oddała? - nie dowierzałam.
- Byłam z tatą, nie? Zawsze jednak brakowało mi mamy. - współczułam jej, ale mnie gryzło co innego.
- Boże... Ja przez całe życie mówiłam tato do wujka. Jak oni mogli nas tak oszukać i rozdzielić. - czułam żal. Czułam smutek. Czułam się oszukana. Czułam się jak ostatnia idiotka.
- Dowiedziałam się gdy skończyłam osiemnaście lat. Tata wtedy mi wszystko wyjaśnił.
- Tata? Gdzie on jest?
- Mieszkamy w małym miasteczku niedaleko Poznania. Wiesz, gdy się o tobie dowiedziałam, zaczęłam cię szukać już wtedy. Gdy w końcu po długim czasie udało mi się znaleźć twój adres w Warszawie to okazało się, że się przeprowadziłaś. Potem długo znowu szukałam, gdy nagle w telewizji zobaczyłam wiadomość, że jesteś z Harrym. Wtedy próbowałam dostać twój adres w Londynie. Pisałam ci e-mail'e ale nie odpisywałaś. Przeprowadziłam się do Londynu. Udało mi uzyskać twój adres i raz nawet byłam pod furtką, ale stchórzyłam. Potem umarła babcia i wróciłam tu na pogrzeb. Zobaczyłam ciebie, obserwowałam cie przez cały pogrzeb. Później cię zaczepiłam no i w taki sposób cię znalazłam.
- Nie mogę przeboleć tego, że przez całe życie nie znałam siostry i taty, a ty mamy i siostry. - powiedziałam.
- Mama i wujek nie chcieli mieć już z tatą nic wspólnego. Podobno mama dzwoniła, żeby dowiedzieć się co u mnie. Jak byłyśmy małe nawet chciała się spotkać, ale nie wyszło.
- Własna rodzina zrobiła nam taką krzywdę. Gdybyś mnie nie odnalazła to umarłabym ze świadomością, że Paweł jest moim ojcem. Przecież tak nie można...
- Ja mamy nie poznałam. - złapałam ją za rękę.
- Karo, nie mogę na to już nic zrobić. Los chciał, że wtedy samochód się rozbił. Mama na pewno kochała nas obie równo.
- Wiem...  W każdym razie, pracuję teraz w Londynie i kupiłam tam mieszkanie.
- Chcesz jutro z nami wrócić? - zapytałam.
- Wracam za tydzień, jadę jeszcze do taty.
- Mogę z tobą?
- Jasne.
- Kiedy jedziesz.
- Wyjeżdżam za godzinę.
- To świetnie! Pojadę dzisiaj z tobą i wrócę jutro na samolot.
- Super. - uśmiechnęła się.
- Jadę z wami. - na głos Harrego lekko podskoczyłam. Zapomniałam, że siedzi obok nas.
- Harry, znając mnie to pewnie spóźnię się na ten samolot, a z tego co wiem, to macie nagrać do końca teledysk do ,, Best Song Ever''.
- Ze mną się nie spóźnisz. - wstał i zaczął zakładać kurtkę.
- A ty gdzie?
- Idę kupić samochód. - powiedział to takim tonem, jakby to było oczywiste. - Nie zamierzam jechać jutro polskimi autobusami czy pociągami. Mowy nie ma. - razem z Karoliną się cicho zaśmiałyśmy.
- Ale jak mamy lecieć samolotem to co jutro zrobisz z tym samochodem?
- Sprzedam jakiejś fance. Ucieszy się.
- No dobra, to ja idę nas spakować, bo raczej do hotelu już nie wrócimy.
- Ok, ja lecę. Pa kochanie. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
- No to Karolina, wpisz mi swój numer. - podałam jej telefon. Szybko wystukała coś na moim Samsungu i mi oddała. - Zadzwonię do ciebie i się umówimy co do miejsca spotkania. To na razie. - pocałowałam ją w policzek na pożegnanie, zapięłam kurtkę i również wyszłam. Poszłam energicznym krokiem do hotelu. Oczywiście winda nadal była zepsuta, więc wbiegłam ile sił po schodach i po chwili byłam już w pokoju. Wyjęłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie rzeczy moje i Harrego. Trochę mi się z tym zeszło, chociaż próbowałam robić to jak najszybciej i w miarę starannie. Po jakimś czasie przyszedł Harry i mi pomógł, opowiadając o swoim nowym, czerwonym Audi R8, które kupił. Najlepsze, że kompletnie nie rozumiałam o czym on do mnie mówił, więc tylko kiwałam głową. Niestety nie znam się na samochodach. Gdy skończyliśmy pakowanie, Harry oddał klucze i kartę do pokoju, a ja w tym czasie zadzwoniłam do Karoliny. Uzgodniłyśmy, że będzie na nas czekać pod kawiarnią, w której wcześniej byliśmy. Wyszliśmy na parking i ujrzałam nasze auto. Dopiero teraz skapowałam o jaki samochód mu chodziło. Wsiedliśmy do środka i pojechaliśmy po Karolinę. Gdy ją znaleźliśmy, wyruszyliśmy w trasę.
***
No hej :D Dodaje dzisiaj tak jakoś bez powodu. Mam czas to i dodaje ;p Miłego czytania życzę i proszę o komentarze :D

3 komentarze:

  1. super piszesz! Pisz dalej! zapraszam na swój:
    hazzaharrystylesblog.blogspot.com

    Selena to zwykła dziewczyna, która on śmierci ojca zamknęła się w sobie. Przeprowadzka do Londynu wcale nie pomogła. Wiodła ona zwyczajne życie, do czasu kiedy poznała Harrego. '' Hej śliczna'', słowa, które z początku wzbudzały grozę w jej umyśle, z czasem zaczęły wywoływać stado motylów, próbujących wydostać się z jej wnętrza. Ona była niewinna. On był niebezpieczny. Myślała że jest jej największym koszmarem, ale przez jak długo? I najważniejsze, jak wiele będzie w stanie dla niego zrobić?
    SERDECZNIE ZAPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <33 czekam na next :)) /Klaudia;3

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty! czekam xd ~~Olka

    OdpowiedzUsuń