- Harry, kochanie. - Nic, zero reakcji. Spał jak zabity. Zaczęłam rysować palcem kółka na jego klatce piersiowej i nadal nic. Postanowiłam, zrobić coś, co na pewno na niego podziała. Nachyliłam się nad nim i zaczęłam go całować po szyi. Usłyszałam jak cicho mruknął swoim ciepłym, niskim i trochę zachrypniętym głosem. Po chwili poczułam jego ręce na moich biodrach i zanim się spostrzegłam, leżałam na uśmiechniętym Harrym.
- Jak będziesz mnie tak budzić codziennie to mogę wstawać i nad ranem. - uśmiechnął się.
- Cieszę się, ze ci się podobało, puścisz mnie teraz? - uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Nie. - przekręcił nas tak, że teraz ja byłam pod nim.
- Harry no! Zejdź ze mnie.
- Pocałuj mnie.
- Zejdź ze mnie. Dzisiaj są twoje urodziny i mam dla ciebie pierwszy prezent. - uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że to go przekona. Jednak on nie drgnął.
- Tak, mam dzisiaj urodziny, ale nie chcę prezentów. Chcę tylko, abyś mnie pocałowała.
- Nigdy chyba nie zrozumiem anglików. - przewróciłam oczami.
- A ja polaków. - Nie zastanawiając się długo,pocałowałam ukochanego. Kochałam i jego usta i jego samego. Był wspaniały, a myśl, że niedługo mamy wziąć ślub, cieszyła mnie jeszcze bardziej. Nagle przestał mnie całować i położył się obok. Wstałam i podeszłam do stołu. Wzięłam tace i położyłam mu na kolanach.
- Śniadanie do łóżka. - uśmiechnęłam się.
- Musisz naprawdę mnie kochać, bo wiem jak bardzo nie lubisz gotować. - uśmiechnął się.
- Jesteśmy razem tyle czasu, planujemy ślub i wspólne życie, a ty dopiero teraz uwierzyłeś, że cię kocham?
- Ja nie mogę w to uwierzyć cały czas. Nie mogę uwierzyć, że spotkało mnie takie szczęście, jakim jesteś ty. - uśmiechnęłam się szeroko.
- W filmie to widziałeś?
- Być może, ale nie psuj tej chwili, bo naprawdę tak uważam.
- Tak mi się wydawało, że już to gdzieś słyszałam, ale to piękne. Harry pamiętaj, że ja cię kocham i zawsze będę kochać, choćby nie wiem co się działo. - uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę drzwi.
- No, a gdzie ty idziesz? Nie posiedzisz tu ze mną?
- Idę pomóc dziewczynom. Właśnie! Paul kazał przekazać, że masz dzisiaj jechać do wytwórni, a potem masz jeszcze wywiad.
- Nie ma to jak urodziny. - powiedział przewracając oczami. Zaśmiałam się lekko i wyszłam. Zeszłam na dół i w kuchni spotkałam Paulinę i Patrycję.
- I jak? - zapytała Pati.
- Złapał haczyk? - zapytała Paulina.
- Dobudziłaś go w ogóle? - dopytywała dalej Patrycja.
- Wstał, je śniadanie, a potem jedzie do Paula. We wszystko uwierzył, wiec mamy czas. - uśmiechnęłam się. - Za ile przyjadą dziewczyny? - mówiąc dziewczyny, miałam na myśli Julie i Karolinę. Obiecały również pomóc przy niespodziance.
- Julia będzie za piętnaście minut, a Karola za godzinę. - odpowiedział mi Pati.
- No spoko. To zawołajcie chłopaków, dobrze? Obdzielimy się obowiązkami póki Harry jest zajęty. - dziewczyny pobiegły na górę, a ja zrobiłam sobie kakao. Wiedziałam, że chwila minie zanim wszyscy przyjdą. Postawiłam kubek z napojem na stole gdy weszli do kuchni.
- No szefowo, słuchamy cię. - uśmiechnął się Niall.
- Szefowo?
- Urodziny twojego faceta, więc ty rządzisz.
- No dobra, niech ci będzie. Tylko, żeby później nie było, że się rządzę.
- Co mamy zrobić? - zapytał Louis.
- A co robicie? - nagle w kuchni, pojawił się Harry z tacą w ręce. Podszedł do zlewu i odłożył naczynia. - No dowiem się wreszcie? - spojrzałam po innych, błagalnym wzrokiem. No niestety, nie byłam najlepszą aktorką.
- Dziewczyny mają do nas jakąś sprawę. - odezwał się Liam. Spiorunowałam go wzrokiem. Harry spojrzał na mnie pytająco, a ja czułam, że robię się czerwona.
- Chciałam, żeby chłopaki... posprzątali w domu. - wypaliłam pierwsze co wymyśliłam. Harry zaśmiał się pod nosem i zaczął iść w stronę drzwi. Wiedziałam, że mi nie uwierzył, ale nie chciał ciągnąć tego tematu, za co mu bardzo dziękowałam.
- Dobra, ja jadę. - powiedział i wyszedł. Nagle chłopaki zaczęli się śmiać.
- Serio, Ania? My mamy sprzątać? - zaśmiał się Zayn.
- Chcesz, żeby znowu okna nie było w salonie? - zapytał Liam.
- Jak to znowu? - zapytała Paulina.
- Nie, nic. - powiedzieli wszyscy, a ja zaczęłam się śmiać. Dziewczyny popatrzyły na mnie pytająco, a ja dałam im tylko znać, że to nic takiego.
- Dobra, chłopaki. Któryś musi jechać i go pilnować. Tylko najlepiej tak, aby nie zobaczył. - powiedziała, próbując opanować śmiech.
- Ja mogę. - uśmiechnął się Lou.
- Czyli Louis będzie szpiegiem, Niall, jak przyjdzie Julia to pojedziecie po tort i dekorację, dobrze?
- Dobrze. - opowiedział blondyn.
- Liam, zajmiesz się gośćmi? - zapytałam, ale po jego minie, byłam pewna, że się zgodzi.
- Jasne.
- No, a ja co mam zrobić? - zapytał Zayn.
- Ty, jeśli możesz to... - nie dokończyłam, bo usłyszałam trzask drzwi. Czyżby Harry wrócił, tak szybko? Nie, nie teraz! Wszystko zepsuje!
- Harry? - krzyknął Louis. Nie było odpowiedzi, słyszeliśmy tylko kroki. Nagle w kuchni pojawiła się dość niska blondynka, z szerokim, śnieżnobiałym uśmiechem.
- Nie, ja. - odpowiedziała Karolina.
- Ale nas wystraszyłaś. - zaśmiała się Patrycja. Karolina też się zaśmiała, ale w jednym momencie spoważniała. Dokładnie w momencie, gdy spojrzała na Zayna. Patrzyła na niego bez wyrazu, a on na nią z pogardą i obrzydzeniem. Coś tu nie gra.
- To co mam zrobić? - zapytał Zayn odwracając wzrok od mojej siostry.
- Pojedziesz po jedzenie, dobrze? - nawet mi nie odpowiedział, a wstał i obrzucając Karolinę surowym spojrzeniem, wyszedł. Nie chciałam drążyć, tego tematu, więc wzięliśmy się za przygotowania. Parę godzin później, mieliśmy już jedzenie, dekoracje, zaproszonych gości i prawie gotowy dom. Robiliśmy tylko ostatnie poprawki. Nagle zadzwonił mi telefon.
- Tak Louis? - odezwałam się do słuchawki.
- Harry wraca do domu.
- No dobra, a gdzie jest? - zapytałam biorąc do ust butelkę z wodą mineralną, z kredensu.
- Właśnie wjeżdża przez bramę. - gdy to usłyszałam, wszystko wyplułam na wierch.
- Jeśli żartujesz, to cię uduszę. - powiedziałam surowo.
- No, akurat tym razem, mówię serio. - pobiegłam szybko do pomieszczenia, gdzie znajdowali się wszyscy, czyli do piwnicy, w której miała się odbyć impreza.
- Dobra, dzięki. - rozłączyłam się. - Cicho wszyscy! Harry wrócił do domu! - krzyknęłam jak najgłośniej potrafiłam.
- Już? - zdziwił się Liam.
- No właśnie, też się zdziwiłam. Paulina, chodź ze mną na górę, nie chcę być z nim sama. - nie czekając na odpowiedź przyjaciółki, pociągnęłam ją za rękę i wróciłyśmy na górę. Weszłyśmy do kuchni i zobaczyłyśmy, ze Harry stoi przy lodówce.
- No hej kochanie i jak było? - podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- Normalnie, a ty co robiłaś?
- Trochę się uczyłam a potem z Pauliną siedziałam. Nudno trochę było bez ciebie. - udałam skwaszoną minę i muszę przyznać, ze wyszła mi nawet nieźle.
- Ale wróciłem, to co robimy? - poruszył śmiesznie brwiami, na co się zaśmiałam.
- Zanim coś razem porobimy, to mogę mieć do ciebie prośbę? - zrobiłam chyba najsłodsze oczna jakie potrafiłam, na co mój ukochany się zaśmiał.
- Słucham cię uważnie.
- Pojedzie do sklepu i kupisz kilka rzeczy?
- Jasne, co mam kupić? - chciałam wymyślić coś sensownego, aby uwierzył. Pomyślałam, że może wyślę go po składniki do ciastek, pod pretekstem, że chcę coś upiec z Pauliną. To był nawet dobry pomysł. Gdy chciałam jednak coś powiedzieć przerwała mi Paulina.
- Jedziesz do sklepu? To kup świe....
- Świerkową herbatę! - nie dałam jej dokończyć słowa. Faktycznie nie mieliśmy jeszcze świeczek, bo Niall i Julia o nich zapomnieli, ale to był by szczyt chamstwa, żebym kazała Harremu kupić sobie świeczki na swoją imprezę niespodziankę.
- Jest taka herbata? - zdziwił się.
- Oczywiście, że jest! - powiedziałam. Sama nie wiem czy coś takiego istnieje. W sumie to lepiej, bo będzie dłużej szukał. Wymieniłam mu jeszcze rzeczy, które ma kupić. Gdy skończyłam, poszedł na górę po portfel.
- Paulina! Serio? Świeczki?
- No przepraszam, nie pomyślałam.
- Jeszcze raz coś palniesz i normalnie zakleję ci usta taśmą klejącą. - pogroziłam jej palcem, na co się zaśmiała.
- No dobra, dobra. Pójdę do spiżarki i sprawdzę, czy mamy wszystko. Będę cicho jak myszka. - jak powiedziała tak zrobiła. Po chwili na dół zszedł też Harry.
- No to ja jadę. - pocałował mnie w policzek i skierował się do drzwi. - Przyjadę jak najszybciej.
- Uważaj na drodze. - uśmiechnęłam się.
- Ania! - usłyszałam głos Pauliny. O nie, - pomyślałam. - Ten tort...
- Harry kup jeszcze taśmę klejącą. - powiedziałam specjalnie głośniej, aby usłyszała również moja kochana przyjaciółka. Loczek przytaknął i z wielkim uśmiechem na twarzy wyszedł z domu.
~Trochę później~
- NIESPODZIANKA!- krzyknęliśmy wszyscy, gdy odsłoniłam Harremu oczy. Wszyscy zaczęli mu śpiewać, włącznie ze mną. On tylko stał i się uśmiechał. Podeszłam do niego od tyłu i szepnęłam do ucha.
- Wiedziałeś, prawda?
- Nie, skąd!
- Nie jestem dobrą aktorką. - w tym momencie odwrócił się do mnie.
- Jest świetnie. - pocałował mnie w czoło i poszedł w tłum. Wszyscy wręczali mu prezenty i składali życzenia. Wypiliśmy po kieliszku za zdrowie Loczka i właściwie to był jedyny alkohol, jaki dzisiaj wypiłam. Impreza się rozkręciła. Prawie każdy był pijany. Chłopaki wywijali na parkiecie. Tylko Zayn siedział przy barze i pił drinki. Ja siedziałam na jednej z kanap, szukając wzrokiem Harrego, lecz nigdzie go nie było. Coś mi nie pasowało. Nagle ktoś zasłonił oczy i zaczął całować po karku. Uśmiechnęłam się szeroko, bo muszę przyznać, że było to bardzo przyjemne.
- Harry, gdzie byłeś? - odwróciłam się do chłopaka, ale nie był to Harry. Moje oczy otworzyły się maksymalnie. - James? Co ty tu robisz?
- Nic nie mów. Przyszedłem do ciebie. - zaczął głaskać mój policzek. Szybko zrzuciłam jego rękę.
- Wyjdź stąd. - syknęłam.
- Z przyjemnością, ale tylko z tobą. - uśmiechnął się łobuzerko.
- Nigdzie nie idę.
- Kto powiedział, że będziesz musiała iść? - zanim zrozumiałam o co mu chodzi, złapał mnie w talii i przerzucił przez ramię, po czym zaczął iść w stronę wyjścia. Zaczęłam bić go w plecy i krzyczeć, ale zagłuszyła mnie muzyka. Wtedy zobaczyłam, że przechodzimy obok baru. To moja szansa.
- Zayn! Zayn, błagam! - zaczęłam się drzeć. W końcu Mulat odwrócił głowę i mnie zobaczył. Szybko podbiegł do James i szturchnął go za ramię.
- Zostaw ją! - krzyknął.
- Bo co?! Ona jest moja! - teraz zobaczyłam, że pobiega do nas również Liam. Gdzie jest Harry? - myślałam.
- Puść ją! - krzyknął Liam.
- Zmuś mnie. - odpowiedział. Miałam już tego dość. Denerwował mnie fakt, że on mnie w ogóle dotyka, a jeszcze bardziej to, ze nie ma tu Harrego.
- Kur*a, puszczaj! - krzyknęłam i uderzyłam do kolanem w ramię najmocniej jak potrafiłam. Po chwili leżałam już na podłodze. Szybko wstałam. Wyprostowałam się i spojrzałam na Jamesa. Trzymał się za obolałe ramię. Nagle nie wiem czemu, zamachnęłam się i z całej siły, uderzyłam go pięścią w twarz. Teraz zamiast za ramię, trzymał się za policzek. Kucnęłam przed nim i patrząc mu w oczy, powiedziałam.
- Wypier*alaj stąd. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.Zmierzył mnie chłodnym wzrokiem, po czym się wyprostował. Zrobiłam to samo. Nagle chłopak spoliczkował mnie tak mocno, że aż odleciałam w bok i upadłam.
- Ty suko, nie wiesz co tracisz! - krzyknął. Chłopaki rzucili się na niego i zaczęli wyprowadzać z domu. Oczy mi się zaszkliły. Spojrzałam jeszcze na chłopaków i dostrzegłam jego. Harry zaczął okładać go pięściami i kopniakami.
- Skurwysynu zaje*any! - krzyczał i jeszcze mocniej uderzał. Wstałam cała obolała i podeszłam do nich. James był już cały we krwi. Chwyciłam Harrego za ramię i próbowałam odciągnąć, ale on wpadł tak jakby w trans. Nie mogłam go odciągnąć.
- Harry! Przestań, wystarczy! - nie reagował. - Harry koniec! - krzyknęłam. W końcu przestał i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno.
- Przepraszam. - wyszeptał. Spojrzałam na jego dłonie. Były całe w krwi i brudziły moje ubranie.
- Idź umyj ręce. - wyrwałam się z jego objęć i zaczęłam iść w kierunku schodów.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Do pokoju.
~15 minut później~
Leżałam przebrana na moim łóżku. Odczuwałam gniew i żal. Przecież ten dupek mógł mnie nawet zgwałcić. gdyby nie chłopcy, pewnie leżałabym już w jakiś krzakach. Gdzie był Harry? Wiem, że na imprezie było bardzo dużo ludzi, ale mógł wykazać, chociaż trochę zainteresowania swoją narzeczoną i mnie poszukać. Nagle do pokoju wszedł Harry. Równie wściekły, trzasną drzwiami na cały dom.
- Co on tu robił?! - krzyknął.
- Nie wiem. - starałam się mówić spokojnie, chociaż w środku krzyczałam i wyklinałam wszystko dookoła jak najęta.
- Ku*wa! - krzyknął i walną ręką w ścianę. Oparł o nia głowę i zaczął głęboko oddychać. Próbował się uspokoić.- Ania jeśli ja o czymś nie wiem, to.. - zaczął spokojniej.
- Harry to chyba ja o czymś nie wiem! Przez całą imprezę nigdzie cię nie było. - krzyknęłam.
- To była moja impreza, mogłem łazić, gdzie chciałem. - powiedział, bez żadnych emocji. Jednak jego słowa strasznie mnie zraniły.
- Świetnie. To jest mój pokój, więc chcę być sama. Idź na tą swoja imprezę i łaź sobie z kim tam chcesz. - odwróciłam się do niego plecami i podeszłam do okna.
- Nie o to mi chodziło.
- Tak to zrozumiałam!
- Bo ty wszystko, zawsze źle rozumiesz!
- Aha, czyli teraz jestem głupia! - podszedł do mnie i odwrócił tak, że patrzyłam mu prosto w oczy.
- Jesteś najmądrzejszą dziewczyną jaką znam. - powiedział.
- Harry, nie chcę się więcej kłócić. - powiedziałam i oparłam czoło o brodę. - Ale jestem tak zdenerwowana, że lepiej, jak wyjdziesz.
- Dobrze, wyjdę. - pocałował mnie lekko w czoło. Puścił moje ramiona i zaczął odchodzić. Zatrzymał się przed drzwiami i chwycił klamkę, ale nie wyszedł.
- Chcesz wiedzieć, co robiłem, przez cała imprezę? - zapytał odwracając się. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Odganiałem od siebie twoją napaloną siostrzyczkę. - powiedział, po czym wyszedł. Stałam jak osłupiała. Nie mogłam uwierzyć, w słowa Harrego. Karolina chciał zabrać mi chłopaka? Nie, to nie możliwe. Ale przecież, Harry by mnie nie okłamał. Szybko wybiegłam z pokoju i pobiegłam do piwnicy. Zaczęłam przepychać się przez ludzi, szukając Harrego. Jednak w jednym z katów, widziałam coś innego. Karolina rzuciła się z pocałunkami na pijanego i zdezorientowanego Nialla. Podeszłam szybko do nich.
- Karolina! - dziewczyna zostawiła blondyna i spojrzała na mnie przestraszona.
- Ania, to nie tak jak myślisz.
- Nie tak jak myślę? W co ty grasz, co? - Karolina zaczęła płakać, jednak wcale nie robiło mi się jej szkoda.
- Ania...
- Wyjdź.
- Ale..
- Wyjdź! - krzyknęłam i dziewczyna odeszła. Spojrzałam na Nialla, który już siedział rozłożony na kanapie i spał. Nic nie będzie pamiętał - pomyślałam. Zaczęłam się jeszcze rozglądać, za loczkiem, ale nigdzie go nie było. Wróciłam na pierwsze piętro i zapukałam do jego pokoju. Gdy usłyszałam ciche ,,proszę'', weszłam. Harry stał oparty o parapet. Ja bez żadnego namysłu, zamknęłam drzwi i podbiegłam do loczka. Wplotłam ręce w jego loki i zaczęłam całować jego usta. Po chwili poczułam ręce Harrego na mojej talii.
- Przepraszam. - powiedziałam na chwilę przerywając pocałunki.
- Już dobrze. - chłopak położył mnie na łóżku. Całowaliśmy się jakbyśmy nie widzieli się przez parę lat. Po chwili zdjęłam Harremu koszulkę, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Chcę to zrobić, dzisiaj w twoje dwudzieste urodziny. - uśmiechnęłam się.
~*~
Leżeliśmy po wszystkim wtuleni w siebie. Zrobiłam to z mężczyzną, którego kocham. Byłam szczęśliwa.
- Ania?
- Tak.
- Chciałabyś coś teraz zmienić w swoim życiu?
- W tym momencie? Nie. - uśmiechnęłam się.
- To dobrze.
- Boisz się zmian?- zapytałam.
- Tylko jednej.
- Jakiej?
- Boję się zostać bez ciebie.
- Nigdzie się nie wybieram.
- Jesteś dla mnie najważniejsza i nie wiem czy przeżyłbym, gdybyś odeszła.
- Nigdzie nie odejdę. - pocałowałam go w usta i znowu wtuliłam się w jego nagi tors. Zanim się spostrzegłam, zasnęłam.
***
Jest kolejny rozdział, który powstawał bardzo dłuuuugo ;p Jak widzicie jest tam scena +18, którą postanowiłam nie opisywać, ponieważ napiszę jeszcze jakieś głupoty. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i PROSZĘ O KOMENTARZE!
Jest kolejny rozdział, który powstawał bardzo dłuuuugo ;p Jak widzicie jest tam scena +18, którą postanowiłam nie opisywać, ponieważ napiszę jeszcze jakieś głupoty. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i PROSZĘ O KOMENTARZE!