~Ania~
Stanęłam przy dużym białym oknie rozkoszując się porannymi promyczkami słońca. Zapowiadał się piękny dzień. Dzisiaj wracam do domu. Nareszcie. Te dwa miesiące w szpitalu mnie dobijały, ale dałam radę i na reszcie wychodzę. Przyłożyłam rękę do brzucha i szeroko się uśmiechnęłam. Zaczął się już zaokrąglać. Jestem naprawdę szczęśliwa.
- Kochanie?- odwróciłam się i zobaczyłam Harrego. W jednej ręce trzymał torby z moimi rzeczami, a w drugiej wypis ze szpitala.
- Gotowa? - pokiwałam głową, po czym dynamicznym krokiem podeszłam do niego i razem wyszliśmy na korytarz. Po drodze żegnałam się z pielęgniarkami, lekarzami oraz niektórymi pacjentami. Później wyszliśmy do holu, gdzie była cała masa fanek One Direction. Jedne życzyły nam szczęścia i mówiły, że wszystko jeszcze się ułoży, że wyzdrowieje. Inne chciały abym umarła razem z naszym dzieckiem. Bolało mnie to, ale byłam przy Harrym, w którym czułam wsparcie i wiedziałam, że nie mogę się tym przejmować. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Patrzyłam jak szpital robi się coraz mniejszy i w końcu znika. Mam nadzieję, że szybko do niego nie wrócę.
Oparłam głowę o zagłówek i spojrzałam na Harrego. Był bardzo skupiony na drodze, a ja nie zamierzałam mu przeszkadzać. Chciałam się tylko na niego napatrzeć. Zapamiętać każdy szczegół jego ciała. W końcu nic więcej mi nie zostało.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział uradowany Styles. Spojrzałam przez przednią szybę na budynek, który moim zdaniem była jednym z najładniejszych domów jakich w życiu widziałam, ale to nie jest ten nasz. To nie willa One Direction.
Wyszłam z auta i z otwartą buzią patrzyłam na dom przypominający mini pałacyk. Był biały i miał piękne brązowe okiennice pasujące do dachu w tym samym kolorze. Drzwi frontowe były duże i zdobione, co dodawało tej posiadłości zamożności. Ogród przy budynku również był duży i różnobarwny. Wszystko tutaj przypominało mi dom moich marzeń, było po prostu pięknie.
- Ładnie prawda? - zapytał Harry. Ja nie mogąc wydusić z siebie słowa, jedynie pokiwałam głową.
- To dobrze, bo to nasz nowy dom. - spojrzałam na Harrego z szeroko otwartymi oczami. Nasz dom? To cudo jest teraz moim domem?
- Kocham cię. - krzyknęłam podbiegając do Harrego i rzucając mu się na szyję, jednak po chwili go puszczam czując pulsujący ból głowy.
- Wszystko dobrze? - zapytał zaniepokojony Harry.
- Tak, tak. - powiedziałam. - Usiądę sobie tylko, dobrze?
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo już po chwili Harry wziął mnie na ręce. Zaczęłam się głośno śmiać. Po chwili wniósł mnie do środka i posadził w salonie na dużej pięcioosobowej kanapie. Wszystko tutaj wydawało mi się takie perfekcyjne. Meble, kolory ścian, podłoga, kominek. Było przytulnie, gustownie ale również nowocześnie. Coś pięknego.
- To miał być nasz prezent ślubny. - z zamyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego. Spojrzałam na niego i zobaczyłam smutek. Bez zastanowienia mocno go przytuliłam.
- Dom jest piękny, a ty jesteś najlepszym narzeczonym na świecie. - wyszeptałam mu do ucha. Teraz, gdy to wszystko miało się skończyć, chciałam aby było idealnie. Żadnych kłótni, łez, smutków. Szkoda mi na nie czasu, który jest dla mnie tak ważny.
- Ania pobierzmy się. - odsunęłam się od niego i spojrzałam zdumiona. Myślałam, na początku, że Styles żartuje, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że mówi całkowicie poważnie. Prawdę powiedziawszy sama zastanawiałam się, czy mu tego nie zaproponować, ale nie chciałam go narażać na jeszcze większy ból. Przecież pogrzeb swojej ukochanej, kilka miesięcy po ślubie musi być niezwykle bolesne. Chciałam dla Harry'ego jak najlepiej.
- Jesteś pewien? - zapytałam.
- Oczywiście. Weźmy szybki i skromny ślub, tylko z najważniejszymi gośćmi.
- Harry ja bardzo bym chciała, ale nie jestem pewna co do tego, czy ty sobie później poradzisz. - powiedziałam niepewnie. Nagle loczek chwycił moją dłoń i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej w miejscu, w którym znajdowało się serce.
- Czujesz? - zapytała. Ja jedynie pokiwałam głową. - Ono bije tylko dla ciebie i pęknie, jeśli nasza miłość nie zostanie przypieczętowana ślubem. Ania ja nie wytrzymam ze świadomością, że mogłem się z tobą ożenić, a tego nie zrobiłem.
Patrzyłam na niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Harry z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakuje. Jestem szczęśliwa, że go mam.
- Dobrze. - powiedziałam wycierając łzy z policzków. - Pobierzmy się.
***
Rozdział bardzo krótki, bo pisany na szybko. Stwierdziłam, że chcę i muszę skończyć to opowiadanie, ale nie obiecuje, że rozdziały będą regularnie. Pozdrawiam wszystkich, Rouse xoxo
Musisz to skończyć bo się chyba zabije :( jeju ja chyba też mam tego raka bo mnie tak od 2 tak boli głową i mdleję ale nic mamie nie mówię bo nie chce... Proszę skończ to dla mnie te bóle się nasilają ale udaje że jest ok ... Boję się że nie doczekam się kolejnego rozdziału...
OdpowiedzUsuń