niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 45

Patrzyłam na niego zszokowana. Czy on powiedział, że jestem w ciąży? Będę miała dziecko? Przecież to... Niemożliwe. Zawsze myślałam, że w momencie kiedy dowiem się o swojej ciąży, będę skakała z radości, ale teraz ogarnia mnie niepokój. Co jeśli nie dam rady tej ciąży utrzymać? Czy jest w ogóle szansa, że to dziecko się urodzi?
- Który to miesiąc? - zapytałam, czując już łzy w oczach. To nie były łzy smutku, tylko strachu. Bałam się o moje maleństwo, o którym dowiedziałam się minutę temu.
- Trzeci. - odpowiedział mi lekarz. - Proszę pani, wiem, że to będzie ciężkie, ale musi pani podjąć teraz decyzję. Możemy prowadzić ciążę, ale wtedy musimy odstawić wszystkie leki, co będzie bardzo bolesne. Lub kontynuować leczenie a ciążę... - nie dałam mu dokończyć.
- Nie ma mowy. - pokręciłam głową. - Nie poddam się aborcji.
- Jest pani pewna? Później może być za późno, a musimy działać szybko. - wzięłam głęboki wdech starając się opanować szlochy. Przez łzy w moich oczach wydawał się strasznie rozmazany, co normalnie by mnie śmieszyło, ale nie dzisiaj. Nie teraz. Nie tutaj.
- Jestem pewna. Chcę urodzić to dziecko.

~Harry~
Przetarłem zaspane oczy. Odruchowo zmierzwiłem swoje ciemne loki. Spojrzałem na łóżko Ani, ale z przerażeniem stwierdziłem, że jej nie ma. Nie no powtórka z rozrywki?
Wstałem z krzesła i pokierowałem się do drzwi. Znowu ma omamy? Znów uciekła?
Wyszedłem na korytarz i zacząłem się rozglądać. Odetchnąłem z ulgą gdy ją zobaczyłem. Siedziała na wózku inwalidzkim, który prowadziła pielęgniarka. Jedno mnie jednak nadal niepokoiło. Dlaczego ona płacze?
- Ania, co się stało? - zapytałem przykucając przed wózkiem. Starałem się odnaleźć jej wzrok, ale ona była zapatrzona w swoje ręce, w których trzymała jakąś kartkę.
- Musimy porozmawiać. - zaniepokoiła mnie i to bardzo. Wstałem i zamieniłem się z pielęgniarką miejscami. Zacisnąłem dłonie na rączkach i wjechałam z wózkiem do sali. Pomogłem mojej narzeczonej siąść na łóżku i przykryłem ją kołdrą. Normalnie siedziała by już oburzona, że traktuję ją jakby była dzieckiem, ale teraz była tak zapłakana, że chyba nawet nie zauważyła. Naprawdę zacząłem się bać.
- Dlaczego płaczesz? - zapytałem ocierając łzy z jej policzków. W końcu nasze spojrzenia się złączyły. Zaskoczyło mnie jednak to, że jej oczy nie były smutne, lecz przepełnione radością. Ona płakała ze szczęścia.  
- Jednak nie zostaniesz sam. - powiedziała starając się opanować płacz. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc, co ma na myśli.
- O czym ty mówisz?
- Nie zostaniesz sam, rozumiesz. -  moje serce zaczęło bić mocniej. Czy to znaczy, że ona... Że coś się poprawiło? Jest nadzieja?
- Ania, oddychaj i wytłumacz mi wszystko po kolei. - Tak bardzo chciałem usłyszeć o ustąpieniu choroby. Chciałem usłyszeć, że za dziesięć lat będziemy z Anią szczęśliwą rodziną z gromadką dzieci. Chciałem się łudzić, że to możliwe.
Blondynka wzięła głęboki wdech, aby opanować szlochy.
- Będziemy rodzicami. - powiedziała w końcu z wielkim uśmiechem na twarzy. - Jestem w ciąży.
Patrzyłem na nią i właściwie te słowa do mnie nie dochodziły. Będę ojcem?
- Jak? - zapytałem głupio.
- Mam ci tłumaczyć jak się robi dzieci! - powiedziała śmiejąc się cicho, ale po chwili spoważniała. Popatrzyła na mnie podejrzliwie. - Nie cieszysz się.
- Oczywiście, że się cieszę. Nie wiem tylko, czy ja dam sobie radę z dzieckiem bez... - urwałem widząc jej minę. Kurwa Styles mógłbyś się choć raz ugryźć w język.
Spuściła głowę, starając się opanować łzy napływające do oczu. O nieee.
- Beze mnie. To chciałeś powiedzieć?
Podniosłem palcem podbródek Ani, tak aby na mnie patrzyła.
- Cieszę się, że będziemy mieli dziecko. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to uszczęśliwiło. - powiedziałem całując ją czule w nos. - Sądzę również, że pomimo wielu przeciwności losu, damy sobie jakoś radę. Mogę ci to obiecać.
Objąłem ją, chcąc dodać trochę otuchy. To wszystko była dla niej bardzo przytłaczające i trudne, dlatego nie chcę dodatkowo się zamartwiała. Naprawdę cieszę się, że będziemy rodzicami.
- Kocham cię. - powiedziała w moje ramię.
- Ja ciebie też.
Nagle pojawiła się taka głupia myśl. Ile razy jeszcze usłyszę od niej słowa ,,Kocham cię''? Może powinienem je liczyć i zapamiętywać, aby później pielęgnować w sobie te wspomnienia? Jedno wiem na pewno. Chcę aby tych szczerych ,,Kocham cię'' było jak najwięcej.

***
Krótki, ale jest : ) Następny nie wiem kiedy będzie. Nic nie obiecuję, ale postaram się aby był za tydzień.
Ps. Za wszelkie błędy przepraszam, rozdział był pisany na szybko ; ) 

2 komentarze:

  1. Cóż komentuję dopiero teraz, za co przepraszam.

    Daaawno temu zaczęłam czytać twojego bloga. I bardzo mi się spodobał. Ale kiedy nastąpiła ta długa przerwa najpier sprawdzałam czy jest nowy rozdział, ale potem przestałam.
    A dzisiaj, teraz postanowiłam zobaczyć czy są nowe rozdziały i są! Bardzo cieszę się, że nie przestałaś pisać i chcesz zakończyć to opowiadanie. Przykro mi z powodu że nikt nie komentuje, bo warto to czytać.
    Pozdrawiam/ @kidrau_lux

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoj blog , jest emocjonalny ;)

    OdpowiedzUsuń