- Gdzie?
- Do domu. Wracam do Polski, w ogóle nie powinnam tu przyjeżdżać.- powiedziała zrezygnowana.
- Wiesz, że uciekanie to nie rozwiązanie.
- A ty co byś zrobiła na moim miejscu? Nie uwierzę, że wybaczyła, chociaż jesteś chyba najbardziej wyrozumiałą osobą jaką znam. Tego, co zrobił, nie można wybaczyć. Ty Harremu też byś nie wybaczyła. Siedziałabyś już w samolocie i bóg wie gdzie leciała. Schowałabyś się i nie chciała go więcej spotkać. Chciałabyś zacząć nowe życie i zapomnieć o tym, co tu się stało. Zapomnieć o Londynie i One Direction. - Zrobiła krótką przerwę i patrzyła na moją reakcję. Stałam i patrzyłam na nią w skupieniu, analizując każde jej słowo. - Tego też chcę ja. Chcę się odciąć od wszystkich na jakiś czas. Zacząć wszystko w nowym miejscu. Może to będzie Hiszpania, Niemcy, Ameryka, a może Polska, tego nie wiem! Ale na pewno nie zostanę w Londynie. - w czasie jej wypowiedzi, widziałam siebie na jej miejscu. Paulina i tak była silna, ponieważ ja pewnie bym teraz płakała jak małe dziecko. Boję się w ogóle myśleć, co by mi przyszło do głowy. Jeszcze raz wysłałam jej łagodne spojrzenie. Rozumiałam ją.
- Jedź.- uniosłam lekko kąciki ust. Paulina przytuliła się do mnie i poszłyśmy obie do jej pokoju, aby spakować część jej rzeczy.
~*~
Jest początek kwietnia. Wszystko jest zupełnie inaczej. Paulina zamieszkała w jakimś małym, polskim miasteczku nieopodal Gdańska. Z tego co wiem, to ma kilkadziesiąt kilometrów do Bałtyku. Oczywiście, razem z Patrycją wprosimy się nie długo z wizytą, a dokładniej w tedy, gdy chłopaki pojadą w trasę, co ma nastąpić zaraz po moim ślubie z Harrym. A co do Patrycji, to jest w piątym miesiącu ciąży i już zaokrąglił jej się brzuszek. Louis lata koło niej jak głupi i spełnia każdą jej zachciankę, nawet te dziwne. Termin mojego ślubu z Harrym to dwunasty lipca. Dzisiaj Harry jedzie kupić garnitur, a ja razem z Julią, zamierzamy znaleźć sukienkę. Chociaż staram się to zrobić od dwóch tygodni i byłam już chyba w każdym salonie sukien ślubnych w Londynie. Siedzę teraz w jednej z tych kawiarni w centach handlowych i popijam kawę, oglądając kolejny katalog z odzieżą ślubną oraz czekając na Julię. Miała się pojawić za minimum pół godziny, więc miałam sporo czasu. Nagle usłyszałam dźwięk odsuwanego krzesła. Podniosłam niechętnie wzrok i zobaczyłam Jamesa. Nie, nie, nie! - pomyślałam.
- Śledzisz mnie? - spojrzałam na brązowookiego.
- Proszę cię nie rób tego. - powiedział i spojrzał na katalog, który cały czas trzymałam w ręce.
- O co ci chodzi? - to było pytanie retoryczne, bo dobrze wiedziałam co chciał przez to powiedzieć.
- To jest błąd. Będziesz żałować, zobaczysz.
- Jedyne czego żałuję, to to, że wpadłam wtedy na ciebie w kawiarni. - powiedziałam i wstałam od stołu. Zaczęłam iść mijając różne sklepy, gdy nagle znowu go usłyszałam.
- Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale to ty pierwsza mnie uderzyłaś.
- Fakt jesteś dupkiem i dlatego nie chcę z tobą gadać.
- No chyba nie myślisz, że będę tolerował uderzenia kobiety. - syknął.
- Nie obchodzi mnie, co tolerujesz, a co nie. Odczep się ode mnie.
- Lubię uparte sztuki.
- Na pewno nie jestem sztuką. Idź do domu. Połóż się spać czy coś.
- Chyba, że z tobą.
- Boże debilu! Spierdalaj! Mam dość ciebie i tego co robisz mi z życiem. Jestem z Harrym i tylko z Harrym. Już na zawsze. Więc powtórzę to jeszcze raz wolniej, wy-pier-da-laj zboczeńcu. - chciałam iść dalej, ale James chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, mocno go wykręcając. Syknęłam z bólu. Nasze klatki piersiowe, prawie się stykały. Poczułam smród alkoholu z jego ust, był tak intensywny, że aż dostałam mdłości. - Piłeś. - powiedziałam cicho.
- Nie zmieniaj tematu suko. Będziesz moja, zobaczysz. Będziesz mnie błagać, abym cię chciał. Padniesz na kolana. - z każdym słowem zaciskał mocniej rękę. Czułam już łzy na policzkach. Strasznie bolało.
- Posrało cię do reszty? - starałam się być nieugięta, ale wiedziałam, że długo nie wytrzymam.
- Dzisiaj przyjdziesz do mnie wieczorem. Jak cię nie będzie to inaczej pogadamy. - na jego twarzy pojawił się jadowity uśmieszek.
- Zawiedziesz się. - powiedziałam. Nagle wszystko zaczęło dziać się tak szybko. James rzucił mną o ścianę z taką siłą, że aż nie mogłam nabrać powietrza. Gdy w końcu mi się to udało zaczęła krzyczeć, co jeszcze bardziej rozwścieczyło chłopaka. Zdzielił mnie mocno po twarzy, przez co po chwili leżałam już na podłodze. Nagle poczułam okropny ból. Mężczyzna zaczął mnie kopać. Łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach, a ból przeszywał mi całe ciało. Oczy zaczynały mi się kleić. Po chwili usłyszałam krzyki jakich mężczyzn i nagle kopanie ustało. Obraz mi się zaczął rozmazywać i pokazały się czarne plamy. Zdążyłam tylko dostrzec, że ktoś przytrzymuje Jamesa, po czym straciłam przytomność.
~*~
Obudziłam się parę minut później, okrążona sporą grupką ludzi. Nade mną stała jakaś kobieta, sprawdzająca mi puls.
- Budzi się. - usłyszałam jakiś męski głos. Spojrzałam w bok i zobaczyłam policję, biorącą Jamesa do radiowozu. Byłam tym wszystkim tak oszołomiona, że mało co rozumiałam.
- Jak się nazywasz? - zapytała.
- Ania Kwiatkowska. Co się stało? I kim pani jest?
- Jestem lekarzem, a ciebie pobił jakiś chłopak. Właśnie go zabierają. Znasz go?
- Niestety. - przetarłam ręką oczy, aby się trochę obudzić.
- Możesz ruszyć rękami? - tą, którą miałam przy twarzy, podniosłam i zrobiłam parę obrotów nadgarstkiem. Natomiast drugą rękę podniosłam, ale zaraz znowu opuściłam, bo strasznie zabolało.
- Podejrzewam, że złamana. No to jedziemy do szpitala. - uśmiechnęła się lekko.
~*~
Kilka godzin później siedziałam na krzesłach ustawionych w korytarzu szpitalnym. Okazało się, że mam złamaną rękę oraz rozciętą warkę i siniaka na policzku. Wyglądam jakby mnie bili w domu. Już widziałam te nagłówki gazet ,,Czy Harry Styles bije swoją narzeczoną?'', większego idiotyzmu w życiu nie spotkam. Nagle z gabinetu wyszedł lekarz.
- Może pani wejść do środka, przyjdę za chwilę. - Uśmiechnął się i mijając mnie poszedł wzdłuż korytarza. Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam coś czego się w życiu nie spodziewałam, a raczej kogoś.
- Wojtek? - zmieniłam zdanie. Największy idiotyzm jaki w życiu widziałam, właśnie stał przede mną.
- Hej Anka co.. Pobiłaś się z kimś? - zapytał widząc moje obrażenia. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi.
- Raczej mnie pobito. Nie chcę o tym rozmawiać. - znowu chciał coś powiedzieć, ale go uprzedziłam.- A ty co robisz w Londynie, a tym bardziej w szpitalu?
- Jestem na studiach medycznych i teraz praktykuję.
- Wiem, że to może nie grzeczne ale muszę zapytać. Nauczyłeś się wreszcie angielskiego? Po tych wszystkich latach? Jeszcze w liceum miałeś zagrożenia z języka obcego. - spiorunował mnie wzrokiem.
- Na początku nie było kolorowo, ale teraz daję jakoś radę.
- Nie zapomnę jak pomyliłeś słuchać z lekcją, albo wiatr z oknem. - zaczęłam się śmiać. - ,, Okno w górach? Że co?'' - śmiałam się jeszcze głośniej widząc jego minę. Razem z Patrycją często mu z lekka dokuczałyśmy. No może ja mniej niż Pati. Po prostu lubiłam się z nim drażnić, ale Patrycja robiła to, aby się wyżyć. Potrafili się na jednej przerwie pobić, powyzywać, wyśmiewać i docinać. Nigdy im się to nie znudziło, w przeciwieństwie do osób z otoczenia. Pamiętam, jak już często miałam ich dość i starałam się odciągnąć jedno od drugiego. Zwykle to nie było łatwe, bo specjalnie wchodzili sobie w drogę.
- Co u Kowalskiej? - zapytał specjalnie zmieniając temat.
- Już nie Kowalskiej. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Wyszła za mąż? Żartujesz... Ktoś w ogóle ją chciał?!
- Jest mężatką od dwóch miesięcy, spodziewa się dziecka i chyba planują sobie z mężem kupić własny dom.
- To gdzie ona mieszka?
- No w domu, ale ze mną i innymi.
- Muszę ją zobaczyć, zawsze byłem ciekaw jak wygląda w ciąży. - zaśmiałam się.
- Tylko pamiętaj, że ona nie może się denerwować, oprócz tego w czasie ciąży jest bardziej drażliwa niż kiedykolwiek. - przyznałam zgodnie z prawdą. Lepiej z nią nie zadzierać w jej obecnym stanie, biedny Lou.
- A ty? Sama jesteś czy kogoś masz? - poruszył śmiesznie brwiami, a ja się zaśmiałam. W szkole zawsze wszystkie dziewczyny, oprócz Patrycji oczywiście, uważały go za słodziaka. Pewnie przez jego śliczne oczka i niski wzrost. Nie mogę uwierzyć, że przez tyle lat tak mało urósł. Teraz jest mniej więcej mojego wzrostu, w czym ja jestem niską osobą.
- Zainteresowany jesteś?
- Oczywiście, porwę cię i zabiorę do Polski, a potem zmuszę do ślubu.
- Tak serio to jestem zaręczona. Jestem jednak ciekawa, czy ty nasz drogi Wojtusiu masz już kobietę swojego życia?
- Nie. - zrobił smutną minę, na co zachichotałam.
- Patrycja się ucieszy.
- Pewnie tak, szczególnie, że ona ma męża. - przyznał.
- Gdzie podział się właściwie ten lekarz?
- Poszedł na papierosa.
- Lekarz, który pali? A co z ,,palenie zabija''?
- Też bym chciał wiedzieć. On pali jak smok.
- Dobrze, że jeszcze pulmologiem nie jest. - stwierdziłam. W tym momencie wszedł lekarz, a ja dziękowałam w duchu, że mówiliśmy po polsku.
- No to zaczynamy. - uśmiechnął się.
~*~
Okazało się, że rękę mam złamaną w dwóch miejscach i teraz przez parę tygodni muszę nosić gips. Teraz czekam na jakiś papier, nawet sama nie wiem na co. Siedzę razem z Wojtkiem w poczekalni i wspominam dawne czasy.
- Ania! - usłyszałam swoje imię i po chwili zobaczyłam, że do szpitala weszli Harry i Patrycja.
- Hej kochanie! - powiedziałam i pocałowałam Harrego w policzek.
- O kurde, mały idiota! - zapiszczała Pati i mogę przysiąc, że lekko podskoczyła na znak radości. Wojtek w tym czasie strzelił niezłego facepalma. - Co ty tu robisz?
- Zaczyna się. - powiedziałam cicho. Pomyślałam, że lepiej będzie jak nie będę tego słuchać, więc razem z Harrym odeszliśmy kawałek od nich. Usiedliśmy na krzesłach i zaczęliśmy rozmawiać. Wytłumaczyłam mu co się stało i muszę przyznać, że był bardziej zdenerwowany niż myślałam. Co ja gadam on był wkurwiony. Nie wiem co bardziej go denerwowało, to że ten palant mnie pobił, czy to, że w ogóle przyszedł po tym, co stało się na imprezie. W końcu jakaś mało przyjemna pielęgniarka podeszłą i podała mi wszystkie potrzebne dokumenty, dzięki czemu mogliśmy pojechać do domu, w którym czekała mnie kolejna niespodzianka.
***
Jest kolejny rozdział. Chciałabym powiedzieć, że powoli zbliżam się do końca opowiadania. Mam już pomysł jak je skończyć i jaka akcje zrobić przed. Myślę, że będzie jeszcze kilkanaście rozdziałów i koniec ;) Pozdrawiam wszystkich i proszę o komentowanie tak jak zawsze ;D
Jest kolejny rozdział. Chciałabym powiedzieć, że powoli zbliżam się do końca opowiadania. Mam już pomysł jak je skończyć i jaka akcje zrobić przed. Myślę, że będzie jeszcze kilkanaście rozdziałów i koniec ;) Pozdrawiam wszystkich i proszę o komentowanie tak jak zawsze ;D
zajebisty *_* boże, nie mogę się doczekać następnego !! :D czekam, czekam <3 XD
OdpowiedzUsuń